Najnowszy numer już wkrótce zadebiutuje na półkach salonów prasowych oraz w czytnikach on-line. Dajemy wam dziś przedsmak tego co zobaczycie w najnowszym wydaniu magazynu GÓRY. Wszystkich którzy już dziś chcą zamówić nowy numer i odebrać pakiet gratisów zapraszamy do preorderu>>> http://bit.ly/2laBjRM
Ponieważ pierwszą „centralą” polskiego narciarstwa był Lwów, na początku wielkich przejść dokonywali narciarze z tamtego ośrodka. Celem Maksymiliana Maksa Dudryka, Romana Kordysa czy Mieczysława Lerskiego były wysokie szczyty Czarnohory, Gorganów, Bieszczadów, Gór Rodniańskich i Czywczyńskich. Używali oni nowoczesnego na owe czasy sprzętu: jesionowych nart z metalowym wiązaniem pomysłu Mathiasa Zdarskiego. Warunki, w jakich dokonano tych przejść, budzą podziw i uznanie dla lwowskich pionierów: noclegi w szałasach, trasy o długości 100 i więcej kilometrów pokonywane w kilka dni. Pierwszym, który ideę wielkich przejść narciarskich wprowadził w czyn w Tatrach, był Mariusz Zaruski. Zjawił się on w Zakopanem w 1904 roku i prawdopodobnie rok później popróbował nart (...)
Góry czekają na kolejne wielkie trasy i kolejnych śmiałków, którzy ideę wyrypy narciarskiej wprowadzą w czyn. I chociaż nas, przeciętnych skiturowców, nie stać na tak długie i trudne przejścia, jak te opisane powyżej, próbujmy działać we własnym stylu. Można też pójść na nie z przewodnikiem. Planujcie, czekajcie na idealny moment i idźcie w góry. Bez tego każdy sezon skiturowy jest po prostu stracony.
Tekst / Wojtek Szatkowski
Śnieżna zima sprzyja planowaniu długich narciarskich tras po graniach. Nie ma bowiem dobrego sezonu skiturowego bez długiej wyprawy – nazywanej kiedyś wyrypą narciarską. Na przestrzeni ponad stu lat zmieniło się wiele – sprzęt narciarski, czekany, raki, liny, pozostała za to wielka pasja do nart. O dokonaniach narciarzy dawnych i dzisiejszych dowiecie się z lektury najnowszego 254 numeru magazynu GÓRY.