Z wysokim Kaukazem w tle
Noc jest czarna jak smoła. Szosa opada zakolami, przez myśl przebiegają mi stada wilków, którymi straszono na granicy. Zatrzymuje nas patrol. Sprawdzają dokumenty i, jak to w Gruzji, natychmiast próbują pomóc. Uzbrojeni w długie latarki prowadzą do ruiny domku. „Nic się nie bójcie – mówią. – My tu będziemy się kręcić do rana, nikt was nie ruszy”. Kolejny pogranicznik przesłuchuje nas tuż po świcie, kiedy wierząc Mapom.cz staramy się ominąć asfalt chaszczami. We wsi jest sklep. Sprzedawczyni pozwala zjeść przy stoliku. Drogą za zakratowanym oknem wędruje stado krów, pachnie dostawa świeżego pieczywa.