W najnowszych GÓRACH (272): Élisabeth Revol - "Wróciłam do marzeń z dzieciństwa"
O wewnętrznej przemianie, dojrzewającej relacji z górami i przelewaniu na papier trudnych myśli z Élisabeth Revol rozmawia Aleksandra Stelmach.
O wewnętrznej przemianie, dojrzewającej relacji z górami i przelewaniu na papier trudnych myśli z Élisabeth Revol rozmawia Aleksandra Stelmach.
Norwegia to kraj czystej wody i powietrza, mądrej segregacji śmieci i małej ingerencji w środowisko naturalne. To wciąż rejon ziemi, gdzie dzika, nieujarzmiona przyroda jest potężnym czynnikiem wpływającym na życie ludzi. Jej poznanie, chociaż w części, nadal może być wspaniałym przeżyciem – zwłaszcza na skiturach. Zapraszam na wyprawę narciarską w góry Norwegii.
Vallunga czy Langental? Jesteśmy w Południowym Tyrolu, tu wszystkie nazwy są dwujęzyczne… A gdzie dokładnie jesteśmy? Jeżeli w czasie wertowania netu pod zdjęciem jakiegoś lodospadu wpadła ci w oko nazwa „La Piovra” czy „Dlacion di Droc”, to właśnie w tej dolinie. ;-)
W 2019 roku w bazie pod Górą Gór, na wysokości 5364 metrów mieszkało około 1200 osób. Rząd Nepalu wydał 380 pozwoleń wspinaczkowych na Mount Everest, w Everest Base Camp przebywało też kilkudziesięciu wspinaczy idących na Lhotse. Kim jednak byli pozostali ludzie i co tam robili?
Ludziom żyjącym w standardowym świecie (wiecie, kogo mam na myśli – tych, których nie obchodzą patenty na ostatnio otwartym bulderze za 9A ani to, jaka magnezja będzie najlepsza dla umiarkowanie suchej skóry) często wydaje się, że wspinanie to szaleńczo niebezpieczny sport. Myśląc „wspinacz”, wyobrażają sobie ubranego wyłącznie w kuse szorty gościa, który walczy w ścianie na śmierć i życie, wisząc na opuszkach palców… Postrzegają nas oni jako żyjących na krawędzi, niedomagających psychicznie superbohaterów, których zdrowie i poczytalność wiszą na włosku.
O jednym z najlepszych sezonów Polaków w Dolinie Yosemite opowiada Michał Czech.
„Termas de Chillán?”. „Si, si” – usłyszałam, płacąc za bilet jakieś grosze. Autobus posuwał się wolniutko, co chwila stawał. Świat błękitniał. Kierowca rozmawiał o nas z jednym chłopakiem. „Termas de Chillán?” – spytał jeszcze raz dla pewności. „Si, si” – pokiwałyśmy głowami. „To za mną” – przez kilkanaście minut biegliśmy przez zagmatwane uliczki. Potem wzdłuż rzędu autobusów. Kierowcy kręcili przecząco głowami. „Tu” – zadecydował za nas chłopak, więc wskoczyłyśmy. „Do Termas już nic nie jedzie, ale to w dobrą stronę”. Była noc. Miasto zostało z tyłu. Autobus rzęził.
Wraz z Michałem Kuleszą, ekspertem i sprzedawcą Sklepu Górskiego Polar Sport radzimy jak wybrać odpowiednią kurtkę puchową do uprawianych przez nas aktywności zimowych.
Uprzedzano mnie, że łatwo z Lhotse nie będzie. I… nie było. Z moich dotychczasowych wypraw na ośmiotysięczniki (przed Lhotse zdobyłam Everest i Manaslu, zaś na Broad Peaku wycofałam się z ataku szczytowego z powodu załamania pogody), ta była zdecydowanie najtrudniejsza. Nie tylko fizycznie...
Prognozy na atak nie były korzystne, cały czas miało mocno wiać. Z bazy widzieliśmy, co działo się na Pobiedzie, nad której szczytem zawijały się białe pióropusze. Wiedzieliśmy też, że na Chanie będzie podobnie. Postanowiliśmy jednak spróbować, zawalczyć o nasze marzenia.
W rozmowie z redaktorem naczelnym GÓR Piotrem Drożdżem naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof podsumowuje wyjątkowy rok w historii Pogotowia. W wywiadzie zostały omówione najbardziej spektakularne i medialne akcje TOPR w lecie 2019, jak i wielkie wydarzenie w świecie ratowników górskich, czyli międzynarodowy Kongres ICAR, który odbył się w Zakopanem. Z okazji 110 rocznicy założenia TOPR nie zabrakło wątków historycznych i odnoszących się do bogatej historii Pogotowia.
Nepal, Park Narodowy Sagarmatha, lodowiec Khumbu, wysokość 5364 metry. Obszar o długości około półtora kilometra i szerokości kilkuset metrów. Z jednej strony wznosi się Pumori, dokładnie naprzeciwko Lola i Nuptse. Pomiędzy tymi dwiema górami, z niektórych wyżej położonych miejsc czasem widać Lhotse, a jeszcze rzadziej ją – górę gór, czyli Mount Everest.
Celem naszej wyprawy na Spitsbergen był najwyższy wierzchołek wyspy, wchodzącej w skład archipelagu Svalbard, czyli mierząca 1716 metry Góra Newtona. Wysokość nie powala, ale nie o nią tym razem chodziło. Sensem wyjazdu było zrealizowanie kolejnego etapu przygotowań do wyprawy na biegun południowy – którą, mam nadzieję, uda się nam zrealizować w niedalekiej przyszłości – a góra jest położona daleko na północy, w obszarze o klimacie arktycznym, więc wybór był oczywisty.
W sierpniu tego roku Zakopane po raz pierwszy w historii było gospodarzem Mistrzostw Europy w bulderingu – jednej z najważniejszych imprez pod auspicjami IFSC (Międzynarodowej Federacji Wspinaczki Sportowej). Zmagania o czempionat Starego Kontynentu, rozegrane pod sam koniec sezonu, pokazały po raz kolejny, jak silną i szeroką kadrą dysponują Słoweńcy, zwłaszcza w jej żeńskim składzie. Po imponującym, potrójnym zwycięstwie na Mistrzostwach Świata Janji Garnbret i triumfie, jaki odniosła Mia Krampl w prestiżowych Arco Rock Master, tym razem najwyższe laury zgarnęła zaledwie 19-letnia Urška Repušič, finiszując w Zakopanem, notabene tuż przed swoją rodaczką, Vitą Lukan. Obserwując imprezę z bliska, jak również przyglądając się całemu tegorocznemu sezonowi i nie mogąc wyjść z podziwu dla świetnej dyspozycji Słowenek, postanowiłem podpytać świeżo upieczoną Mistrzynię o sekret kryjący się za tak spektakularnymi wynikami.
Góry i pośpiech? Takiego połączenia chyba nikt z nas nie lubi. Wypad w Alpy z Polski na 2, 3 dni? Pierwsza myśl: szaleństwo. Czasem jednak, lekko naginając fizjologię (czytaj: niedosypiając w czasie nocnej jazdy), nawet mimo mocno napiętego kalendarza etatowej pracy można pojawić się w nie tak znów bliskich górach. A na miejscu bynajmniej nie będzie to już gonitwa, jak wskazuje doświadczenie licznej grupy osób praktykujących takie eskapady. Jeżeli chętnych na wyjazd mamy więcej niż dwoje – co pozwala zmieniać się za kierownicą – sytuacja w zasadzie jest komfortowa.
Podczas XX Dni Lajtowych w Karpaczu mieliśmy przyjemność porozmawiać z Denisem Urubko. Himalaistę złapaliśmy tuż przed wylotem na zimową wyprawę w Karakorum, więc nie mogło zabraknąć pytań o skład zespołu i planowaną taktykę wejścia na Broad Peak (8051m n.p.m.). Z materiału dowiecie się także, czy Denis lubi polskie góry i czy ma inne – niezwiązane z górami wysokimi – ambicje wspinaczkowe. Zapraszamy do oglądania wywiadu!
Czasem wspinam się na szczyty tylko dlatego, że... są ładne. Tak było z Matterhornem czy Ama Dablam. A ostatnio z Manaslu, czyli znajdującym się w Nepalu ósmą górą świata. Od momentu, kiedy z daleka zobaczyłam białego kolosa, wyróżniającego się dwoma dość charakterystycznymi wierzchołkami, wiedziałam, że na pewno się spotkamy.
Dlaczego postanowiliśmy zrobić zimowy trawers Hardangerviddy? Ponieważ jest to największy płaskowyż górski w Europie. Zapewnia arktyczne warunki w wysuniętym najbardziej na południe rejonie świata. Występują tam typowo polarne gatunki roślin i zwierząt, między innymi sowa śnieżna i lis polarny. To największe w Europie siedlisko dzikich reniferów. Do przełomowych wypraw przygotowywali się tam wybitni polarnicy (na przykład Roald Amundsen przed ekspedycją na biegun południowy).
Tej nocy, kiedy dotarliśmy do Utsjoki, spłonęło Biuro Informacji Turystycznej. Punktualnie o 9.00 stanęłam w tym samym miejscu, gdzie wieczorem zastałam odręcznie napisaną kartkę „Proszę tu nie biwakować” i zgłupiałam. W środku śnieżnego pola (równie białego jak cały otaczający mnie świat) sterczała rura, pewnie resztka piecyka. Śnieg wokół był niewytopiony, nieokopcony nawet, może świeży… Byłam rozczarowana. Zdezorientowana. Liczyłam na tę informację. Miałam mnóstwo pytań. Za Utsjoki wchodziliśmy w nieznany teren. Bez znakowanych szlaków, bez schronisk. Nie mieliśmy nawet dokładnych map.