Celem naszej wyprawy na Spitsbergen był najwyższy wierzchołek wyspy, wchodzącej w skład archipelagu Svalbard, czyli mierząca 1716 metry Góra Newtona. Wysokość nie powala, ale nie o nią tym razem chodziło. Sensem wyjazdu było zrealizowanie kolejnego etapu przygotowań do wyprawy na biegun południowy – którą, mam nadzieję, uda się nam zrealizować w niedalekiej przyszłości – a góra jest położona daleko na północy, w obszarze o klimacie arktycznym, więc wybór był oczywisty.
"Po wylądowaniu musieliśmy szybko zabierać sprzęt z wybrzeża i ruszyliśmy w stronę lodowca"; fot. arch. Piotr Pustelnik
(...)
Wylądowaliśmy w Longyearbyen 3 dni przed planowanym wymarszem na lodowiec. Wiedząc, jakich warunków możemy się spodziewać, pierwszego dnia spakowaliśmy cały ekwipunek do wodoodpornych toreb o dużej pojemności, dzieląc go według zastosowań: na ubrania, elektronikę i żywność. Statkiem rejsowym, odbywającym kurs do starej osady górniczej Piramida, dopłynęliśmy do czoła lodowca, skąd mieliśmy ruszyć w górę na lodowiec Lomonosovfonna. Po wylądowaniu musieliśmy szybko zabierać sprzęt z wybrzeża, bo zaczynał się przypływ i rzeczy mogłyby podryfować na środek zatoki. Sprawnie zapakowaliśmy sanie i ruszyliśmy w górę lodowca. Do wieczora – to pojęcie umowne, bo latem jasno jest całą dobę – przeszliśmy 6 kilometrów i rozbiliśmy namioty. Rozpoczęliśmy też całonocne warty z bronią, bo zagrożenie wizytą niedźwiedzi polarnych było bardzo prawdopodobne.
Skomplikowany system potoków i rzek lodowcowych; fot. arch. Piotr Pustelnik
Niemile zaskoczyła mnie temperatura. Jak na tę szerokość geograficzną było po prostu bardzo ciepło. Lodowiec płynął i był to przedsmak tego, czego mogliśmy oczekiwać dalej. Miałem jeszcze nadzieję, że wyżej będzie zimniej i zaczną wiać silne wiatry.
Po 2 dniach dotarliśmy do lodowca Lomonosovfonna, częściowo na piechotę, częściowo na nartach. I tu kolejne zaskoczenie in minus. Śnieg okazał się twardy, lekko sfirnowany. To dla mnie zła wiadomość, gdyż zabrałem szerokie narty, które źle trzymały się podłoża. Pogoda na lodowcu była bardzo ładna – widoczność doskonała i lekki, ciepły wiatr. Po kolejnych 2 dniach dotarliśmy do miejsca, które stało się naszym obozem przed wejściem na Newtontoppen. (...)
Obóz w drodze pod Newtontoppen; fot. arch. Piotr Pustelnik
***
Pełną relację z wyprawy Piotra Pustelnika i Piotra Hercoga na Spitsbergen znajdziecie w najnowszym, polarnym numerze GÓR.