Polski himalaizm narodził się w 1939 roku, dokładnie 80 lat temu. Wprawdzie w marzeniach był już znacznie wcześniej, ale udało się je zrealizować dopiero wtedy, gdy rządzący Himalajami Anglicy ulegli wieloletnim prośbom Polaków i w końcu przydzielili nam górę. W planach miała być znacznie wyższa. Dokładnie o 1414 metrów… Ale na Mount Everest nie mieliśmy szans – najwyższy szczyt świata mógł być przecież oddany tylko poddanemu brytyjskiej królowej. Więc dostaliśmy inną górę, nawet nie ośmiotysięcznik. Nanda Devi East. Wierzchołek główny został zdobyty 3 lata wcześniej, a wschodni, dostępny tylko bardzo trudną granią, pozostawał dziewiczy.
Przełęcz Longstaffa prowadząca na szczyt Nanda Devi East; fot. arch. Stanisław Pisarek
Góra była bardzo wymagająca. Wysokość i trudności techniczne grani przerosły oczekiwania polskich wspinaczy. Ale nie przerosły ich woli walki. Klarner spędził na grani łącznie 26 dni, a przecież ta zaczyna się dopiero od Przełęczy Longstaffa, na wysokości 5950 metrów. Bujak, który na początku wyprawy był bardzo chory, dołączył do niego i ostatecznie to ta dwójka stanęła na szczycie 2 lipca 1939 roku o godzinie 17.30. Ich akcja szczytowa trwała 16 godzin – wyszli z obozu IV, ustawionego na wysokości ponad 6900 metrów. Bernadzikiewicz i Karpiński, którym wysokość nie pozwoliła zdobyć szczytu, zeszli do bazy. Niestety, krótko potem obaj zginęli w lawinie podczas próby wejścia na kolejny siedmiotysięczny cel wyprawy – Tirsuli (7074 m). […]
Na chmurze zwianego śniegu kładzie się cień głównego wierzchołka Nanda Devi – niewidocznego z bazy, choć jest wyższy o ponad 400 m od szczytu wschodniego; fot. arch. Stanisław Pisarek
Bujak i Klarner wrócili do Polski. Trwała już II wojna światowa. Pierwszy przebił się do Anglii, gdzie w 1946 roku zaginął bez wieści. Drugi walczył w Powstaniu Warszawskim, był ciężko ranny, a po wojnie, w 1949 roku wyszedł z mieszkania kupić papierosy i już do niego nie wrócił. Także zaginął bez wieści. Czy tak spełniła się klątwa Bogini Śmierci – Nanda Devi? Nigdy nie odnaleziono ciał żadnego z uczestników wyprawy pierwszych zdobywców. Ale przecież Szerpa Tenzig, który uważał wspinaczkę na NDE w 1952 roku za swoje najtrudniejsze górskie przeżycie, zdobył jeszcze Everest i dożył starości.
Dla mnie znaczące były dwa fakty. Po pierwsze, wydałem dwie książki o wyprawie z 1939 roku. W związku z tym od lat biję czołem o ziemię z szacunku dla naszych poprzedników. W ogóle uważam, że PZA powinno wystąpić o jakieś bardzo wysokie odznaczenia państwowe dla Bernadzikiewicza, Bujaka, Karpińskiego i Klarnera. Nieważne, że pośmiertne, ważne, że zasłużyli jak mało kto. Po drugie, od 2012 roku realizowałem własny turystyczny projekt, „W 80 lat dookoła przygody”, w którym podążałem śladami wypraw Polaków sprzed II wojny światowej, organizowanych przez tak wielkie nazwiska, jak Korabiewicz, Wisłocki, Paryski, Osiecki, Szczepański, Wojsznis, Nowak, Bernadzikiewicz, Karpiński, Bujak czy Klarner. Powtórzenie wejścia na Nanda Devi East z 1939 roku miało stanowić jego ukoronowanie. Było to przedsięwzięcie nie tylko największe w sensie celu – najważniejsze także w sensie górskim. […]
Członkowie wyprawy przy historycznym kamieniu z napisami wykonanymi przez Adama Karpińskiego; fot. arch. Stanisław Pisarek
Tekst i zdjęcia: Stanisław Pisarek
Dwugłos – Stanisława Pisarka i Wojciecha Flaczyńskiego – z tegorocznej, polskiej wyprawy na Nanda Devi East znajdziecie w najnowszym numerze GÓR (269). Natomiast na XXIV Festiwalu Górskim w Lądku-Zdroju uczestnicy wyprawy opowiedzą o swoim sukcesie, jaki udało im się odnieść 80 lat po pierwszych zdobywcach.