Myśląc o „górach za granicą” większość z nas tęsknie spogląda w stronę Alp. Są to jednak góry dla ludzi wyposażonych w stosowny sprzęt, umiejętności i doświadczenie... Poza tym jest tam zazwyczaj drogo, więc to nie opcja dostępna dla każdego. Nie wszyscy też marzą o lodowcach, czterotysięcznikach i bolącej od wysokości głowie. :-)
"Upał jest nieznośny, wiatr gorący jak z pieca, a każdy poruszony nogami krzaczek pachnie niczym Prowansja". Fot. Rafał Król
Któregoś lata, przepychając się na zatoczonej bieszczadzkiej ceprostradzie pomyślałem, że byłyby to piękne góry, gdyby... nie tłum ludzi. Nie mogę wprawdzie zmienić społecznych trendów, ale mogę za to znaleźć góry podobne do Bieszczad, tylko bardziej bezludne, a do tego położone gdzieś niedaleko... Udało się, aż za dobrze – wymarzone pasmo nazywa się Rodopy i leży w Bułgarii.
O RODOPACH
Powiedzenie o Rodopach, że są „jak Bieszczady”, jest mocno dla tych pierwszych krzywdzące. Wprawdzie wyglądają jak Bieszczady – zwłaszcza gdy złocą się jesienią – jednak takie wrażenie możemy odnieść z daleka. Z bliska przypominają raczej „wyrośnięte” Pieniny. Wędrując więc po lesistych, rozległych górach, w wielu miejscach trafić możemy na kilkusetmetrowe urwiska, nasuwające na myśl przełom Dunajca lub Trzy Korony.
Jednak w Rodopach las sięga nawet do wysokości 1900 m, a najwyższy szczyt, Golam Perelik, ma 2191 m. Pasmo Rodopów dzieli się na dwie części: wyższe i rozleglejsze są Rodopy Zachodnie (z kulminacją w postaci wspomnianego szczytu Golam Perelik) oraz niższe i mniejsze obszarowo Rodopy Wschodnie, w których dominuje szczyt Wejkata (1463 m). Granicę między nimi wyznaczają doliny Kajalijki, Borowicy, Ardy i Wyrbicy. To spore pasmo, o długości 240 km i szerokości 100 km, jest wielokrotnie większe od całych Tatr.
Panorama na Rodopy z wieży telewizyjno-widokowej. Fot. Rafał Król
Aby dostać się w Rodopy, najlepiej dojechać do miasteczka Asenowgrad, położonego niecałe 20 km od Płowdiw, które jest bułgarską stolicą kultury, tak jak w Polsce Kraków... A od 2019 roku Płowdiw zostało mianowane Europejską Stolicą Kultury. Wydaje się więc oczywiste, że w Płowdiw zatrzymać się po prostu trzeba, bo to miasto ma wyjątkowy klimat i kilka atrakcji turystycznych, które nie mają sobie równych na świecie.
PODRÓŻ
Z półrocznym wyprzedzeniem można kupić bilet lotniczy z Warszawy do Sofii za 700 zł w obie strony. W tej cenie jest posiłek oraz 8 kg bagażu podręcznego i 23 kg bagażu głównego. To w zupełności wystarczy, żeby zabrać wszystko, co nam będzie potrzebne w górach i jeszcze zostanie miejsce na miejskie wdzianko, przydatne do zwiedzania muzeów i korzystania z innych atrakcji kulturalnych.
Do Sofii dolatujemy po południu. Na miejscu jesteśmy po 3 godzinach i udajemy się na miejską promenadę upstrzoną restauracjami. Na horyzoncie majaczy potężne pasmo wzgórz. Zjadamy rybę popijając miejscowym winem i wybieramy się na zwiedzanie miasta.
Następnego dnia po śniadaniu wyruszamy w Rodopy. Aby dostać się w góry wsiadamy w autobus jadący do Asenowgradu. Po niespełna trzech godzinach docieramy do Asenowgradu. Miasteczko przypomina nieco włoskie mieściny w Alpach, gdzie domki pną się wzdłuż dróg po pochyłych zboczach.
Pełną relację z trekkingu po Rodopach oraz garść porad praktycznych, które z pewnością będą pomocne przy planowaniu logistyki wyprawy tamże, znajdziecie w nowym, 267 numerze GÓR.
Tekst i zdjęcia: Rafał Król