"Przy wejściu na szczyt pogoda była super, później się popsuła i do obozu IV zjeżdżałem w średnich warunkach. Na wierzchołku już miałem zapiąć narty, ale zrobiło się zamieszanie, bo musiałem jeszcze spakować drona – nie miał baterii, żeby wrócić, a zostawiając go na szczycie, stracilibyśmy ujęcia. To niesamowite, ale w żadnym momencie nie czułem, że: „Kurczę, jestem na K2!”, nie byłem jakoś wyjątkowo szczęśliwy, miałem tylko totalny fokus, bo wiedziałem, że najtrudniejsze przede mną. Pobyt na szczycie trwał maksymalnie 15 minut. Skupiłem się na zjeździe i ruszyłem w dół." - o problemach, zamieszaniu, zagrożeniach i motywacji, ale też o wielkiej radości z pierwszego zjazdu na nartach z K2 opowiada nam na łamach nowego numeru GÓR Andrzej Bargiel
Wspaniale jest spojrzeć na K2 z tej perspektywy... Zwłaszcza po skończonym zjeździe ;-) Fot. Marek Ogień
ZJAZD
"To jest 3600 metrów przewyższenia, więc trzeba wiedzieć, co się robi. Trawers nad Szyjką Butelki pod szczytowym serakiem okazał się świetny, to w zasadzie ścieżka pod pionowym, a nawet trochę przewieszonym lodem. Było spoko, dało się tam bezpiecznie zjechać. A samą Butelkę objechałem z lewej strony. Leżało mnóstwo śniegu i teren okazał się naprawdę OK. Myślałem, że u góry będzie trudniej, a szczerze mówiąc najbardziej niebezpieczny był odcinek między obozem III a Drogą Kukuczki i Piotrowskiego – wariant Messnera. Gdy wcześniej z Januszem siedzieliśmy w obozie II, zeszła tam lawina i przeleciała na drugą stronę doliny. Przestraszyliśmy się tak, że zaniemówiłem. Marek Ogień nawigował mnie przez dużą lunetę. To okazało się kluczowe, tak samo jak dron(...)."
„To, co robię, ma sprawiać mi przyjemność i radość” Fot. Marek Ogień
Pełny wywiad z Andrzejem, w którym Zakopiańczyk przybliża niuanse związane ze swoim historycznym wyczynem, opowiada o problemach, wykorzystanym sprzęcie i swoich planach na przyszłość, znajdziecie w najnowszym, 263 numerze GÓR, który jest już dostępny w wersji online, a w tym tygodniu trafi na sklepowe półki w całej Polsce - szukajcie w kioskach i salonikach prasowych. ;-) W materiale nie zabrakło także kilku nigdzie dotąd nie publikowanych smaczków z wyprawy. ;-) A Andrzeja Bargiela zobaczyć będziecie mogli na żywo już niebawem w Lądku-Zdroju podczas Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady. Nie mogło go tam zabraknąć - Was także nie powinno! ;-) Do zobaczenia i miłej lektury!