Kulminacja sezonu skiturowego ciągle przed nami, ale mimo oczywistych uroków zimy coraz częściej tęsknimy za ciepłą, nagrzaną słońcem skałą. Też tak macie? Nic dziwnego – każdemu należy się odrobina witaminy D i choćby krótka zmiana klimatu, na mniej srogi. Skoro jednak mowa o wspinaczkowym wypadzie o tej porze roku, to z pewnością jako pierwsza na myśl przychodzi Sycylia.
Dario Di Gabriele, projekt w nowym sektorze Cava Grande; fot. Massimo Cappuccio
Zaraz potem pomysł konkretyzuje się w postaci San Vito lo Capo – najpopularniejszej pod względem wspinania miejscówki, zazwyczaj obleganej przez naszych rodaków. Jednak Sycylia oferuje znacznie więcej możliwości, wspinaczkowych i trekkingowych, o czym przekonacie się z kolejnego numeru GÓR.
Stojąc jedną nogą na nartach pracujemy już nad „wiosennymi” tematami do następnego numeru. Jednym z ciekawszych jest artykuł mieszkającego na Sycylii wspinacza i fotografa, Massimo Cappuccio. Jako lokalny znawca, Massimo przedstawia rejony mniej popularne wśród odwiedzających tę wyspę wspinaczy – skały znajdujące się pomiędzy prowincjami Syrakuzy i Ragusa, we wschodniej Sycylii, które oferują tysiące dróg w ponad 50 sektorach. To potencjał skłaniający do niejednej wycieczki na samo południe Włoch.
David Gallo, sektor Specchio – Cava Grande; fot. Massimo Cappuccio
Jeśli jesteśmy w temacie wycieczek, to Sycylia jest też idealnym miejscem na trekkingowe wyzwania – traktowane jako przerywnik we wspinaniu lub przygoda sama w sobie. Do takiego spędzania restowych dni przekonuje w swoim artykule Marek Skowroński, który przedstawi kilka propozycji z rejonu San Vito lo Capo. Oczywiście wędrówki w śródziemnomorskim klimacie najlepiej podejmować w porach roku dalekich od letnich wakacji… na przykład pod koniec zimy. Czyli zaraz po lekturze następnego numeru GÓR ;).