Podczas XXIV Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju będziemy mieli możliwość wspomnieć niedawno zmarłego Bogdana Jankowskiego, uczestnika polskich wypraw w góry wysokie, wybitnego instruktora i zdolnego innowatora, który wprowadził wiele istotnych rozwiązań, np. umożliwiających łączność podczas wypraw czy kursów w „Betlejemce”. W sobotę 21.09. o godzinie 10.00 Krzysztof Jankowski i Bogumił Słama otworzą wystawę „Im memoriam Bogdan Jankowski”, a w niedzielę 22.09. o godzinie 10.00 w Wielkim Namiocie Bogumił Słama przybliży postać Bogdanka w prelekcji pod tytułem „Żegnaj, Przyjacielu!”.
Fot. arch. Krzysztof Jankowski
20 maja bieżącego roku, przeżywszy 81 lat, odszedł Bogdan Jankowski, nazywany przez przyjaciół i kolegów po prostu Bogdankiem. W środowisku instruktorów PZA związanych z „Betlejemką” nazywaliśmy go też Bogdankiem Radiowym. Był osobą wyjątkową, nie do pomylenia z kimś innym. Wygląd, gestykulacja i tembr głosu sprawiały, że był natychmiast rozpoznawany i zapamiętywany.
Przez całe lata Bogdanek był znakomitym wspinaczem, tak letnim jak i zimowym. Pokonał wiele pięknych dróg w skałach Gór Sokolich, Tatrach, a też i w Alpach. W pamięci naszej zostanie jednak jako człowiek gór wysokich. Pamir, Pamiro-Ałtaj, Karakorumi i Himalaje to były jego rejony działania jako alpinisty i „człowieka renesansu”, uczestniczącego w większości polskich wypraw narodowych. Poza wspinaniem zajmował się głównie łącznością, która w tamtych czasach była o wiele bardziej skomplikowana niż dzisiaj. A w wolnych chwilach Bogdanek robił wszystko inne – reperował, poprawiał i ulepszał niedoskonały wtedy sprzęt. Miał swój wieki wkład w osiągnięcia polskiego himalaizmu w latach jego świetności.
Drugą wielką pasją Bogdana była praca instruktora na kursach dla początkujących wspinaczy i opieka nad całą infrastrukturą łączności PZA. Trudno tu wymienić wszystkie prace i działania, jakie podejmował, i co ważne, zawsze doprowadzał do końca. Współpracowałem z Bogdankiem przez kilkadziesiąt lat. Był świetnym instruktorem jako górski fachowiec i doskonałym kumplem, niosącym z wielką starannością całą tradycję środowiska jeszcze z czasów „Klubu Wysokogórskiego”. Sam zawsze był związany z klubem i środowiskiem wrocławskim.
Fot. arch. Krzysztof Jankowski
Jeszcze jedną piękną pasją Bogdana była fotografia. Widzę go krążącego spokojnie z aparatem w ręku. Co jakiś czas podnosił go i robił zdjęcie. Pozostało po nim tysiące kadrów dokumentujących życie środowiska w górach i w kuluarach różnych imprez. Zostały tez fotografie gór. Piękne. Mam nadzieję, że zaistnieją kiedyś w formie albumu. Bogdan nie miał jakoś serca, aby walczyć o wydanie takiego dzieła.
Muszę też wspomnieć o nagraniach, jakie wykonał w czasie wypraw, a dzięki którym możemy wysłuchać głosów zdobywców Everestu zimą czy być świadkami dramatycznych chwil zejścia Macieja Berbeki z Broad Peaku, w trakcie pierwszej próby jego zdobycia.
Bogdanek był szalenie skromny, ale jednocześnie znał swoją wartość i z uporem budzącym podziw (a czasem nawet irytację) umiał przeprowadzić realizację swoich planów. Był też społecznikiem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ci, którzy go znali mieli wielkie szczęście, natomiast wielu nieznających Go nie miało nawet świadomości, jak wiele zawdzięcza mu w przeżywaniu górskiej przygody.
Mam nadzieję, że w jednym z kolejnych numerów GÓR znajdzie się blok artykułów, które przybliżą jego osobę, a głos zabierze kilka osób, w tym uczestnicy wypraw z jego udziałem. Myślę też, że znajdzie się tam wykaz górskich osiągnięć Bogdanka i jego fotografie.
Bogumił Słama
***
Zapraszamy do Lądka-Zdroju na wystawę zdjęć i prelekcję o Bogdanie Jankowskim.