Śnieżne zaspy, zalodzone ścieżki i uścisk mrozu na opiętym cienkimi rajtuzami tyłku – tak mniej więcej wyobrażamy sobie bieganie w zimie. Jednych to pociąga, jak każde ambitniejsze wyzwanie, inni markotnieją na myśl o zmarzniętych stopach i soplu u nosa. Nie trzeba jednak uciekać się do masochistycznej sztuki cierpienia, aby z zimowego biegania czerpać przyjemność. Tak się składa, że wszyscy jesteśmy dziećmi konsumpcjonizmu, więc na większość problemów mamy cudowne rozwiązanie – całe mnóstwo specjalistycznych zabawek. Jedną z ważniejszych, przynajmniej dla biegaczy, są buty. Dlatego warto się nad nimi na moment pochylić, jeszcze zanim zabierzemy się do wiązania.
Trudno nie powtarzać banałów o globalnym ociepleniu, skoro od kilku lat zimy zaskakują nas, delikatnie rzecz ujmując, nietypowymi warunkami. Wspomniane na wstępie śnieżne zaspy stały się rzadkim rekwizytem, raczej nie towarzyszącym nam podczas codziennych treningów w najchłodniejszej porze roku. Owszem, w górach, zwłaszcza tych wyższych, śniegu w zimie nie brakuje, ale któż z nas biega w nich systematycznie? Większość tłucze naznaczone rutyną kilometry po okolicznych lasach i pagórkach, zmagając się z błotnistymi ścieżkami, butwiejącymi liśćmi i śliskimi korzeniami.
Z tych powodów trudno jednoznacznie stwierdzić, jakimi właściwościami powinny wyróżniać się buty biegowe na zimę. Oczywiście, możemy wymienić kilka najważniejszych cech przydatnych niemal w każdych okolicznościach, jednak potrzebną nam listę pozostałych specyfikacji musimy określić sami, biorąc pod uwagę teren oraz warunki, w jakich najczęściej biegamy.
CHOLEWKA
Całkowicie nieprzemakalne buty to z pewnością marzenie wielu z nas. Wydają się czymś oczywistym w nieprzyjaznym i mokrym środowisku – w śniegu, błocie, przy niskiej temperaturze. Jednak bieganie jest dość intensywną aktywnością, podczas której bardzo trudno zachować zrównoważoną termoregulację, a więc i wilgotność. Mówiąc prościej: jeśli się nie oszczędzamy, nasz organizm może mieć problem raczej z przegrzaniem niż z wychłodzeniem, co stara się opanować za pomocą pocenia. Na tyle intensywnego, że odprowadzenie potu na zewnątrz odzieży – w tym przypadku butów – jest zadaniem z gatunku niewykonalnych dla każdej membrany. Używając obuwia z membraną, w miarę skutecznie chronimy się więc przed wilgocią z zewnątrz, za to prawie na pewno wewnątrz zatrzymujemy wilgoć z pocącego się ciała. Problem jest tym większy, im ruch intensywniejszy, a temperatura otoczenia wyższa.
Kolejną słabą cechą tego typu obuwia jest fakt, że nie wysycha na stopach podczas biegu. Jeśli buty przemokną (a na pewno przemokną od góry, o ile nie używamy stuptutów), woda pozostanie w środku do końca trasy. Bardziej przewiewne konstrukcje mają szansę choć trochę przeschnąć, kiedy tylko warunki na to pozwolą. Czy oznacza to, że buty z membraną nie sprawdzają się podczas biegania? Tak twierdzi wielu dobrych zawodników... Sekret tkwi jednak w relacji intensywności wysiłku i warunków – biegnąc z umiarkowaną intensywnością na sporym mrozie, raczej nie spocimy się zbyt mocno, za to na pewno będzie nam trudno ogrzać stopy w przemoczonych od śniegu butach. Wniosek: w naprawdę zimowych warunkach i na dłuższych trasach buty z membraną mogą okazać się cenną opcją, pod warunkiem, że od góry ochronimy je stuptutami.
A co, jeśli warunki nie są ekstremalnie zimowe? Wtedy z pewnością bardziej funkcjonalna okaże się cholewka z gęstej tkaniny pokrytej trwałą impregnacją. Niektórzy – zazwyczaj szybcy zawodnicy – stwierdzą nawet, że optymalne są buty z gęstą siateczką. To rozwiązanie zostawmy na krótkie biegi o wysokiej intensywności, gdy nawet przemoczone stopy nie zdążą się wychłodzić, lub na cieplejsze dni zimy, których ostatnio coraz więcej :). Jednak najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem wydają się modele z cholewką z gęstej tkaniny, która zapewnia znacznie lepszą wentylację niż wyściółka z membraną. Przed oddziaływaniem wody z zewnątrz ochroni ją impregnacja.
PODESZWA
W przypadku podeszwy zewnętrznej zwróćmy uwagę zarówno na jej skład, jak i wzór bieżnika. Mieszanka, z której wykonana jest guma, powinna zachowywać optymalne właściwości w niskich temperaturach, natomiast geometria musi zapewniać solidną trakcję w śniegu i błocie, a w miarę możliwości również na zmrożonym podłożu. Klocki bieżnika najczęściej są więc spore i rozstawione w sposób umożliwiający samooczyszczanie się podeszwy. Nie zawsze jednak agresywny wzór bieżnika jest najskuteczniejszy. Coraz częściej za produkcję podeszew butów biegowych biorą się firmy o motoryzacyjnym rodowodzie, stosujące rozwiązania zaczerpnięte z opon samochodowych, jak choćby słynne lamelki, które w połączeniu z odpowiednio miękką gumą poprawiają przyczepność w zimowych warunkach.
Podeszwa środkowa to z kolei element zapewniający amortyzację. Na ile ważną w zimie? Tu odpowiedź podpowiada logika – jeśli biegniemy po miękkim śniegu, amortyzacja butów nie ma większego znaczenia. Problem jednak w tym, że warunki są zazwyczaj mocno zróżnicowane, więc miękki śnieg czy równie miękkie błoto przeplata się z twardszym podłożem, a w zurbanizowanych rejonach również z asfaltem. Najbezpieczniej więc będzie wybrać poziom amortyzacji, do którego już się przyzwyczailiśmy w trailowym obuwiu.
METALOWE KOLCE
Zębata jak pirania podeszwa to niejako synonim „prawdziwego” buta biegowego na zimę. Pozwala wgryźć się w zalodzone podłoże i zapomnieć o wymyślnych figurach towarzyszących tańcowi na lodzie. Kolce okazują się jednak niepotrzebne, jeśli na trasie zalega wyłącznie miękki śnieg – wtedy wystarczy nam agresywny bieżnik – natomiast bardzo przeszkadzają, a nawet są niebezpieczne, jeśli pod nogami pojawią się gładkie kamienie czy odcinki asfaltu.
KONSTRUKCJA
Powinna zapewniać trwałość i chronić stopy. Błoto, wnikając w strukturę materiału, powoduje szybsze jego przecieranie, więc najlepiej będzie, jeśli spłynie po warstwie impregnacji. Solidnie oblane gumą noski chronią palce przed kamieniami skrytymi pod śniegiem, a wysokie wstawki po bokach, wykonane z syntetycznej skóry lub kordury, zabezpieczą mechanicznie materiał cholewki i wspomogą nieprzemakalność przy głębszym zanurzeniu butów w kałużach. Wszelkie tego typu wzmocnienia okażą się przydatne, jeśli na buty zakładamy raczki – paski i klamerki mogą przetrzeć mniej wytrzymałe cholewki.
Niezłym rozwiązaniem są integralne stuptuty. Zwłaszcza w przypadku obuwia z membraną, ale nie tylko. Jeśli są nieprzemakalne, ochronią przed dostaniem się do wnętrza śniegu lub deszczu. Ale nawet te o bardziej przewiewnej strukturze zabezpieczą przed błotem, kamyczkami lub wilgotnymi liśćmi. Jeśli buty nie zapewniają tego typu ochraniacza, podczas biegu w trudnych, zimowych warunkach zawsze warto założyć oddzielne, biegowe stuptuty.
BOREAL CHAMELEON
Solidne, a przy tym stosunkowo lekkie buty na każdy teren w chłodniejszej porze roku – od asfaltu, przez skały i trawy, po błoto, a nawet śnieg. Bardzo charakterystyczna jest cholewka pozbawiona konstrukcji przenoszącej siłę z systemu sznurowania na podeszwę. W całości wykonana jest z bardzo gęstej siateczki, która wygląda jak ściśle tkany materiał, jednak zapewnia całkiem niezłą wentylację. Natomiast zwarta warstwa wierzchnia pokryta impregnacją chroni przed przenikaniem wody z zewnątrz, oczywiście do pewnego stopnia. O tym, że nie są to buty w pełni nieprzemakalne, świadczy też konstrukcja języka, który nie posiada uszczelnienia. W umiarkowanie wilgotnym środowisku sprawdzają się jednak nieźle, a na dodatek oferują efektywną wentylację. Pod wierzchnim materiałem cholewki znajduje się wyściółka z cienkiej pianki laminowanej z podszewką, przydatną raczej w niskich temperaturach. Zwracają uwagę bardzo masywne elementy ochrony: osłaniający palce gumowy nosek, stabilizujący zapiętek z tworzywa i wysokie wzmocnienia z grubego materiału po bokach. Podeszwa Vibram Exmoor posiada samoczyszczący się wzór z wyraźnymi klockami, które nie są jednak przesadnie agresywne (4 mm grubości).
Cechy: wyściółka PU Air Net, antybakteryjna wkładka OrthoLite • Podeszwa: Vibram Exmoor z amortyzacją EVA • Waga: 315 g (but w rozmiarze 7) • Cena: 489 zł
COLUMBIA MONTRAIL CALDORADO II OUTDRY EXTREME
Buty biegowe na trudne warunki pogodowe. Wyróżniają się nietypową konstrukcją laminatu, zastosowaną na cholewce. OutDry to rozwiązanie marki Columbia, którego cechą charakterystyczną jest membrana znajdująca się na zewnątrz tkaniny. Dzięki temu woda nie wnika w strukturę butów, co chroni je nie tylko przed nasiąkaniem, ale też oklejaniem błotem, zwiększającym ich ciężar. Konstrukcja OutDry umożliwia membranie efektywniejsze odprowadzanie wilgoci na zewnątrz cholewki, a także jej konserwację – wystarczy ją opłukać. Dodatkową zaletą jest bardzo oryginalny wygląd, który podkreślają laminowane wzmocnienia i uszczelnione na zewnątrz połączenia – praktycznie bezszwowa konstrukcja przyczynia się do zmniejszenia wagi obuwia. Język jest odpowiednio uszczelniony, a palce zabezpiecza dobrze usztywniony nosek. Podeszwa zewnętrzna Gryptonite posiada niezbyt gruby (4 mm), ale ciekawie zaprojektowany wzór bieżnika, gwarantujący przyczepność na zróżnicowanym podłożu. Amortyzację zapewnia warstwa pianki i technologie FluidFoam i FluidGuide, poprawiające stabilność i przetoczenie stopy, natomiast umieszczona pomiędzy podeszwą środkową i zewnętrzną płytka TrailShield chroni przed nierównościami terenu.
Cechy: zewnętrzna membrana OutDry, drop 8 mm (19 mm / 11 mm) • Podeszwa: Gryptonite z płytką TrailShield, podeszwa środkowa – FluidFoam i FluidGuide • Waga: 335 g (but w rozmiarze 43) • Cena: 629 zł