"Wspinaczka. Asekuracja i autoratownictwo" Dawida J. Fasulo to kolejny podręcznik o tematyce wspinaczkowej (bo tak wypada sklasyfikować tę pozycję), który ukazał się ostatnimi czasy na naszym rynku wydawniczym. Jest to podręcznik wyjątkowy, który skutecznie wypełnia dotychczasowe braki w opracowaniach traktujących stricte o autoratownictwie wspinaczkowym. Jego potencjalnym czytelnikiem jest zarówno wspinacz rekreacyjny, jak i ten o sportowym zacięciu.
Autor, amerykański przewodnik wysokogórski, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest zainteresować przeciętnego wspinacza tą tematyką. Niestety, zwykle wygląda to tak, że jeśli znajdziemy się w jednej z opisywanych sytuacji, na naukę jest już za późno. Do lektury i późniejszej pracy ma więc nas nakłonić, opis wypadku górskiego, któremu uległ auutor, a który pośrednio sprawił, że zaczął on "studia" nad autoratownictwem.
Książka w sposób bardzo przystępny opisuje podstawowe techniki autoratownictwa, krok po kroku i jasno tłumaczy kolejność wykonywanych czynności, co jest w tej dziedzinie niezmiernie ważne. Doskonale ilustrują je czytelne, schematyczne rysunki. Jest to bardzo mocna strona tego opracowania. D.J. Fasulo po zapoznaniu nas z podstawowym sprzętem i węzłami stosowanymi w autoratownictwie przedstawia sytuacje awaryjne: od prostego "przejeżdżania" przez węzeł w połogim terenie do poważnej akcji z przenoszeniem stanowiska i transportem rannego partnera. Jeden z rozdziałów poświęcony jest, co ciekawe, wspinaczce hakowej, a ściślej mówiąc jednej z metod taj odmiany wspinaczki, która jest tutaj traktowana jako sposób dotarcia do poszkodowanego partnera. W części poświęconej węzłom warto zwrócić uwagę na mało znany na naszym podwórku węzeł Marinera, służący do przenoszenia ciężaru. Może on niekiedy zastąpić półwyblinkę z flagowym. Rozdział o przepinaniu węzłów pomija być może nieznaną w Stanach, a popularną na Starym Kontynencie metodę przepuszczania węzła (kluczki) przez półwyblinkę w trakcie opuszczania partnera. Zastanawia także fakt nie używania do budowy "flaschenzuga" węzła blokera jako węzła blokującego wyciągnięty odcinek liny i zastępowanie go prusikiem. Ostatni rozdział, a właściwie dodatek to swoiste memento morii.
Podsumowując niniejszy podręcznik, nasuwa się stwierdzenie, że na taki właśnie czekaliśmy i powinien on stać się lekturą obowiązkową. Staranne wydanie, cena, która nie zwala z nóg oraz profesjonalne tłumaczenie (T. Kliś, doświadczony wspinacz, instruktor PZA) zachęca do zakupu. Warto jednak pamiętać słowa autora podręcznika, że nie zastąpi on praktycznego kursu autoratownictwa.
Tomasz Ręgwelski
"Góry", nr 7-8 (122-123), lipiec-sierpień 2004
(kb)