Czytelnikom przyzwyczajonym do patetycznej literatury górskiej Anne Sauvy mówi stanowczo: „Nie!”. Francuzka nie opisuje wielkich wypraw, zakładania kolejnych obozów i walki o szczyty. Jej twórczość daleka jest od dokumentalnego opisu dokonań wspinaczy. To bowiem mistrzyni wyobraźni, absurdu i satyry! Odbiorcom swojej twórczości proponuje wyciszenie, nastrojowość, wspólne spożywanie founde i czekoladowego musu, mimochodem przemycaną próbę odpowiedzi na pytanie: dlaczego się wspinamy. A więc lekturę opowiadań, które zdecydowanie różnią się od znakomitej większości poświęconych górom dzieł literackich (a w każdym razie tych wydanych w Polsce) .
„Kamienne płomienie” są pierwszą książką autorki. Opublikowana we Francji w 1982 roku, zdobyła wiele nagród i wyróżnień. Do rąk czytelników polskich trafiła dzięki wydawnictwu STAPIS.
Czytając kolejne historie odnosiłam wrażenie, że autorka prezentuje nam gigantyczną scenę, swoim obszarem obejmującą góry i doliny z okolic Chamonix. Wprowadzani na nią są kolejni bohaterowie, z których żaden nie jest bez skazy. I tak pojawiają się mąż-władczy despota, ksiądz-chwalipięta, alpiniści-prześmiewcy. Niestety, świat wspinaczy to świat bufonów! Mordercze zamiary ma nawet najbardziej spokojny, zadowolony ze swojego miejsca we wszechświecie człowiek. Wszyscy oni tylko pozornie decydują o swoim losie. Tak naprawdę poruszani są – niczym marionetki – pociągnięciami sznurków, których końce spoczywają w rękach autorki. I tak jak w antycznych tragediach, uwikłani są w sytuacje bez wyjścia do końca nie panując nad rozwojem wypadków. Właśnie – wypadki się mnożą, a pogoda płata figle.
„W Chamonix – jak mawiał pewien stary człowiek – wszelkie znaki na niebie i ziemi wróżą złą pogodę. Ich brak także”. Zgodnie z tym przekonaniem autorka na scenę ze starannie zaprojektowaną scenografią, w odpowiednim momencie przyciskając właściwy guzik, zsyła deszcz, śnieg, mgłę. I już mamy sytuację bez wyjścia. Ponieważ bogowie mitologiczni z dawnych tragedii wypadli już czas jakiś temu z gry i zakończyli swą karierę, w ich miejsce pojawiają się fantastyczne stwory ze świata wyobraźni: sobowtóry, diabeł, błąkające się po górach duchy i zjawy alpinistów z przeszłości. Niosą wybawienie albo wiodą na manowce.
Opowiedzenie się za pierwszym członem ultimatum postawionego przez pewną narzeczoną „Góry albo ja” zdaje się być powodem większości nieszczęść. Wybierając góry bohaterowie zapominają o ludziach ich otaczających, a właśnie człowiek zdaje się być w centrum uwagi Anne Sauvy. To jego historie i perypetie są najważniejsze, nawet w skrajnie stechnicyzowanym i odgórnie kontrolowanym świecie z roku 2084.
Autorka, która wiele lat spędziła w Chamonix, wspinając się na okoliczne szczyty i chłonąc piękno alpejskich pejzaży oraz atmosferę relacji międzyludzkich, przedstawiła w swych opowiadaniach świat wspinaczy, przewodników i klientów, włączając do grona swych bohaterów charaktery fantastyczne. Otrzymaliśmy książkę niebanalną, aczkolwiek nie wszystkie opowiadania w niej zawarte są doskonałe (razi np. rzecz o istotach z innej planety porywających wspinaczy w celu studiów naukowych nad tą dziedziną życia Ziemian). Książka na pewno spodoba się osobom wrażliwym literacko (nawiązania do postaci Fausta i Orwellowskiego „1984”) oraz tym wszystkim, którym nieobce są drgnienia wyobraźni „w oparach absurdu”.
Celowo nie wspominam szerzej o pewnych niedociągnięciach edytorskich, gdyż tekst ten jest recenzją książki, a nie wydawnictwa, jednakże w kolejnych wydaniach warto by było ich uniknąć.
Kamila Gruszka
Anne Sauvy, Kamienne płomienie, przekład: Elżbieta Sieradzińska, Wydawnictwo STAPIS, Katowice 1998.
"Góry", nr 10 (149) 2006
(kg)