Fabio Leoni to jeden z najbardziej rozpoznawalnych wspinaczy z Arco. Właściciel sieci najlepszych wspinaczkowych sklepów w rejonie (Vertical Sport), zapalony wspinacz i członek Sysyphusa – grupy wspinaczkowych eksploratorów i ekiperów Doliny Sarca – jest kopalnią wiedzy o rejonie.
Piotr Drożdż: Zacznijmy od tego, jak powstała grupa o nazwie Sysyphus. Kto i kiedy ją stworzył, ilu wspinaczy do niej należy?
Fabio Leoni: Sysyphus powstał, gdy Roberto Bassi , jeden z pionierów wspinania w Dolinie [Sarca] i pierwszy wspinacz, który obijał tutejsze drogi, zginął w wypadku drogowym. Pewnego dnia spotkaliśmy się, aby uczcić jego pamięć i wtedy przyszła nam do głowy idea zebrania grupy ludzi lubiących wytyczać nowe drogi, którzy mogą zaopiekować się tym rejonem, postarać się o pieniądze od społeczności lokalnej itd.
Kiedy miało miejsce to spotkanie?
To było mniej więcej 7 lat temu. Jest nas, tych naprawdę aktywnych, osiem osób. Prawie codziennie 5–6 ludzi obija nowe drogi.
Nazwa oczywiście symbolizuje fakt, że jest tutaj tak dużo skały, że praktycznie nie da się jej wyeksplorować.
Dolina Sarca jest bardzo popularnym miejscem do wspinania i jest tutaj wiele „oficjalnych” rejonów, ale jest także mnóstwo prywatnych. Nie są one zakazane dla nas, ale nie umieszczamy ich w przewodniku, ponieważ może to spowodować problemy związane z parkowaniem samochodów, z przebywaniem na prywatnym terenie zbyt wielu ludzi...
Właśnie, byłem ciekaw, czy jednym z kryteriów doboru rejonów jest to, żeby tereny, na których leżą nie były własnością prywatną. Rozumiem, że jeśli tak jest, nie są one udostępniane szerszej rzeszy wspinaczy.
Tak, są rejony, które za zgodą właściciela obijamy, ale trzymamy je w tajemnicy. Arco odwiedza bardzo wielu wspinaczy i oczywiście znakomita większość z nich zachowuje się w porządku, ale wystarczy, że znajdzie się jedna „czarna owca” i może to spowodować problemy.
Nie sposób nie poruszyć zagadnień z etyki wspinania. W przeszłości wiele dróg w dolinie miało sztucznie spreparowane chwyty. Jak wygląda to teraz?
Już kilkanaście lat temu zorganizowaliśmy spotkanie włoskich wspinaczy, którzy robią nowe drogi. Naszym zadaniem było stworzenie pewnego rodzaju kodeksu, który obowiązywałby wszystkich wspinaczy. Rok później, we wrześniu, było kolejne tego typu spotkanie, na który przybyli prawie wszyscy ludzie, mający coś do powiedzenia, jeśli chodzi o wspinanie skalne. Spotkaliśmy się w Arco, aby wypracować pewne reguły. Postanowiliśmy, że nie chcemy już więcej wykuwania chwytów oraz że nie obijamy już dróg starymi sposobami. Zamiast tego wykorzystujemy nowe, chemiczne technologie.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że przy robieniu nowych dróg napotyka się na wiele problemów. Zanim wytniesz jakieś drzewo, musisz spytać o zgodę odpowiednie władze, jeśli ją otrzymasz, powinieneś to zrobić dobrze. Wbijając spity trzeba pamiętać, aby nie były za blisko, aby przy pracy nie robić za dużo hałasu. Jeśli miejsce jest ładne widokowo, blisko miasta lub drogi, spity nie powinny być błyszczące, lecz pokolorowane na jakiś maskujący kolor – wszystko po to, aby zminimalizować zauważalny wpływ ekiperskiej roboty na otoczenie i środowisko. Oczywiście odpada wykuwanie chwytów i przytwierdzanie sztucznych.
Fundusze dostajecie od miasta, czy...
[przerywa] Nie. Gdy powstaje nowy rejon, to autor dróg sam pokrywa koszty ich obicia. Dopiero po wykonaniu pracy pomagają mu finansowo sklepy wspinaczkowe. Oczywiście Vertical Sport sponsoruje Sysyphusa, ponieważ wszyscy żyjemy tą ideą. Czasem zwracamy się także o pieniądze do społeczności lokalnej, ale to wszystko ma miejsce po wykonaniu pracy. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku odnawiania asekuracji na drogach, czyli wtedy, gdy stare drogi – np. w Massone czy Nago – trzeba obić powtórnie.
Jesteś właścicielem Vertical Sport. Jak znajdujesz czas na pracę nad nowymi drogami? Na szczęście tutejsza pogoda pozwala chyba na całoroczną pracę w terenie i podejrzewam, że w miesiącach zimowych jesteś bardziej aktywny.
Tak, w tym momencie jest szczyt sezonu i wtedy moja aktywność jest praktycznie zerowa. Ale w zimie mamy dużo czasu na odkrywanie oraz obijanie nowych sektorów i rejonów.
Czy obijacie także drogi wielowyciągowe?
Tak. Wiele dróg na Colodri to klasyczne linie otworzone w tradycyjnym stylu. Teraz powstał projekt, aby obić je na nowo. Ludzie patrzą na wyceny w przewodniku i widząc 6a czy 6a+, myślą, że jeśli robią takie drogi w skałkach, mogą pójść także na Colodri. To jest bardzo niebezpieczne. Dlatego następny, ogromny projekt w Arco będzie prawdopodobnie polegał na całkowitym obiciu Colodri. Nie jest to może zbyt etyczne, ale w Arco wspina się tak wiele osób, że nie chcemy podejmować ryzyka, bo wypadki, które się zdarzają to naprawdę nic miłego. Osobiście bliższe jest mi zachowanie stylu tradycyjnego, bo lubię się wspinać na własnej protekcji, ale jestem też w stanie zrozumieć, że lokalna społeczność chce, aby ludzie, którzy tu przyjeżdżają cieszyli się wspinaniem i nie musieli przy nim podejmować ryzyka. W końcu, jeśli ktoś chce powspinać się „alpejsko”, może jechać na północ doliny – na duże ściany, gdzie są drogi tego typu. Co do samego Arco, to przyszłość tutejszego wspinania leży raczej w uczynieniu wszystkich dróg bezpiecznymi.
A czy buldering jest tutaj popularny?
Tak, staje się bardzo, bardzo popularny. Widać to po chociażby po rzeczach, które sprzedają się w moich sklepach – ostatnio zwiększyliśmy sprzedaż akcesoriów do bulderingu blisko trzykrotnie . Moim zdaniem to świetna sprawa. Popularność bulderingu bierze się stąd, że można cały czas przebywać w grupie, rozmawiać z przyjaciółmi, w dowolnej chwili wspiąć się i usiąść... W Arco mamy bardzo ciekawy rejon, ale leży na prywatnym terenie, więc na razie jego istnienie pozostaje w tajemnicy. Jest jeszcze Passo S. Giovani i trochę bulderów u stóp Colodri. Ja i inni wspinacze z naszej grupy często jeździmy na buldery do Szwajcarii i południowych Włoch. Potrafimy pokonywać nawet 500 km, aby uprawiać tę dyscyplinę.
Rysujecie strzałki i nazywacie problemy?
Nie rysujemy, mi się to osobiście nie podoba – czasem zostawiamy tylko małą kropkę w miejscu, gdzie zaczyna się dany problem. Jeśli zrobi się dobry przewodnik, wystarczy tylko takie oznaczenie. Co do nazw, to czasem nazywamy problemy.
Gdy jedzie się wzdłuż doliny, widać, że możliwości do rozwoju bulderingu są chyba ogromne – wszędzie są głazy...
[przerywa] Tak, ale praktycznie wszystko, co tam widać jest mało atrakcyjne. Powodem są fatalne lądowania i nieciekawa – pod kątem bulderingu – skała. Z daleka wygląda świetnie, ale tak naprawdę nie jest specjalnie interesująca.
W końcu wapień nie jest stworzony do bulderingu...
Właśnie, tak jak mówię, jest najlepszy do sportowego wspinania z liną, lecz niespecjalnie nadaje się do uprawniania bulderingu.
Chciałem zapytać jeszcze o Rock Master. Masz możliwość obserwowania tych zawodów od lat, może od pierwszej edycjiw 1986 roku.
[przerywa] Myślę, że są to jedne z najlepszych zawodów w Europie.
Wspinanie zawodnicze przechodzi obecnie pewien kryzys.
Zgadza się, ale te zawody są wyjątkowe. Spotykają się na nich najlepsi wspinacze. Ściana jest bardzo widowiskowa i zarówno widzowie, jak i zawodnicy bardzo lubią te imprezę.
Zatem nie można powiedzieć, że tutejsze zawody, tak jak wiele podobnych imprez na świecie, tracą na popularności?
Nie, raczej co roku jest podobnie, a może nawet trochę lepiej. Teraz organizuje się tutaj również zawody bulderowe, które są bardzo atrakcyjne, ponieważ mają niezwykle ciekawą formułę. Widowiskowe jest również wspinanie na czas. Krótko mówiąc, każdego roku zawody stają się coraz lepsze.
Reasumując, przyszłość Arco wygląda chyba różowo pod każdym względem.
Tak, chociaż problemem jest to, że jest tu tak dużo skały, otwieramy tak wiele nowych rejonów, a prawie wszyscy wspinają się w Massone i Nago. Weźmy pierwszy przykład z brzegu: Cavedine – niewielki rejonik, ale bardzo ładne drogi, niezbyt trudne, maksymalnie do 7b+, a dosłownie nikt się tam nie wspina. Dotyczy to także starszych sektorów, jak chociażby Santa Massenza, gdzie są bardzo ładne drogi, a mam wrażenie, że przez ostatnie dwa lata nikt się tam nie wspinał...
Czyli waszym zadaniem będzie również popularyzacja mniej znanych rejonów. Życzę powodzenia i dzięki za rozmowę.
Ja również dziękuję.
Pytał: Piotr Drożdż
Fot. Michael Meisl
Nigdy niepublikowany wywiad przeprowadzono w Arco w kwietniu 2003 roku.
"Góry", nr 10 (137), październik 2005
W tym numerze znajdziecie znacznie więcej ciekawych artykułów na temat Arco.
(kg)