Międzynarodowe zawody organizowane od 1989 roku zyskały w Rosji miano kultowych dzięki potężnemu przewyższeniu 3242 metrów na 12,2 km dystansie Extreme (start na wysokości 2400 m, meta na szczycie Elbrusa 5642 m n.p.m.) oraz nieprzewidywalnym warunkom pogodowym. Na przestrzeni lat przewinęli się przez nie najlepsi wspinacze i biegacze Europy Wschodniej i Azji, a dotychczasowy rekord trasy należał do zdobywcy Korony Himalajów Denisa Urubko (3 h 55 min). W tym roku po raz pierwszy w tak licznej grupie stawili się Polacy: 13-osobowa reprezentacja Polskiego Związku Alpinizmu zebrana przez Artura Hajzera w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015.
Przed biegiem zawodnicy spędzili tydzień aklimatyzując się i w ramach przyzwyczajania organizmu do funkcjonowania na wysokościach, każdy pokonał łącznie około 10 000 metrów przewyższenia. Gdy wreszcie przyszedł dzień startu opóźniony z powodu fatalnych warunków pogodowych (burza śnieżna, wiatr w kopule szczytowej przekraczający 100 km/h), było jasne, że trenujący w okolicy rosyjscy i kazachscy faworyci łatwo nie oddadzą swoich pozycji.
Polacy okazali się jednak bezkonkurencyjni -
Andrzej Bargiel (Salomon Trail Team) prawie o godzinę wyprzedził drugiego zawodnika i z czasem 3 h 23 minut ustanowił nowy rekord trasy Extreme! Wśród pań na długiej trasie tryumfowała natomiast
Ola Dzik (KS Kandahar), a w czasie 5 godzin zmieścili się
Piotr Karolczak (KW Poznań) i Kacper Tekieli (KW Zakopane). Na trasie Classic (7,6 km z 1842 metrów przewyższenia) jako druga wśród kobiet pojawiła się
Justyna Żyszkowska (TKN Tatra Team), a piąty wśród mężczyzn był
Krzysztof Gajdziński (KW Kraków).
Andrzej Bargiel o swoich przygotowaniach do biegu mówił tak:
"
Elbrus Race" to specyficzne zawody, bardzo ciężkie i wyczerpujące. To tylko 12 km, ale aż 3200 m przewyższenia, czyli bardzo stromo. Meta na ponad 5600 m to dodatkowa trudność ze względu na coraz mniejszą ilość tlenu. Żeby "przyzwyczaić" mój organizm do takich warunków ostatnie dwa tygodnie spędziłem na Kasprowym Wierchu. Co prawda to tylko 2000 m, ale wbrew pozorom to dużo dało. To była moja baza wypadowa na treningi, których głównym celem było zwiększanie wytrzymałości siłowej: bieganie m.in. długich, około 6-10 min interwałów - podbiegów po bardzo stromym terenie z 10 kg plecakiem. Co trzeci dzień ćwiczyłem też na siłowni, a resztę przygotowań stanowiło wzmocnienie ogólnej wytrzymałości. W jej ramach wybiegałem na przykład trzy razy pod rząd na szczyt Kasprowego Wierchu.
Pełna galeria zdjęć z zawodów na stronie SpeleoTeam
speleoteam.pl/i/galeria.html
Tekst i zdjęcia: Monika Strojny /
www.SpeleoTeam.pl