Yosemite Valley – ta nazwa u każdego z nas przynosi te same skojarzenia – mekka wspinania, ogrom litych granitowych ścian, piękna i stabilna pogoda, pięć minut podejścia pod kilometrowe ściany. Niestety, jest jeszcze jedno skojarzenie – ogromne koszty i problemy logistyczne, głównie z uzyskaniem wizy.
Rzeczywistość jest jednak dużo łaskawsza. Wyjazd do Doliny nie musi zrujnować nas finansowo. Można spędzić miesiąc w tym wspinaczkowym raju za mniej niż tysiąc dolarów, nie odmawiając sobie przy tym odrobiny przyjemności godnych człowieka ze zjednoczonej Europy.
Kiedy tam jechać
Sezon w Yosemitach rozpoczyna się na początku kwietnia i trwa do połowy listopada, ale chcąc mieć zagwarantowaną pogodę, należy wybrać okres pomiędzy 15 maja i końcem czerwca lub wrzesień – październik. Kwiecień bywa zbyt deszczowy, a lato jest zwykle zbyt gorące, jedynym miejscem, w którym można wtedy wytrzymać jest znajdujące się prawie kilometr wyżej Tuolumne Meadows. W połowie listopada zwykle pojawia się pierwszy opad śniegu.
Jak dostać wizę?
Przygotowania do wyjazdu należy rozpocząć przynajmniej na pół roku przed planowanym terminem wylotu. Pierwszym krokiem jest uzyskanie wizy. Do ambasady należy przybyć przynajmniej z pismami z PeZety i macierzystego klubu, potwierdzającymi sportowy cel wyjazdu. Bardzo dobre wrażenie na Panu Z Okienka robi pismo od sponsora, ale – UWAGA! – każde takie pismo jest dokładnie sprawdzane. Próba oszustwa skończy się „banem” i pożegnaniem z nadziejami na wyjazd w najbliższych latach.
Statystyki mówią, że ok. 60% ubiegających się o wizy je dostaje, ale na nasze szczęście są one zakłamywane przez mieszkańców południowej Małopolski.
Wizyta w ambasadzie, bez względu na wynik, skonsumuje nam minimum 100 $. Szczegóły odnośnie procedury są na stronie www.usinfo.pl.
Jak się tam dostać?
Najbardziej boli zakup biletu lotniczego – pochłonie on połowę budżetu; kupowany odpowiednio wcześnie może kosztować mniej niż 500 $ (1709 zł za lot do San Francisco liniami British Airlines w promocji ze stycznia br.), ale również 800 $, jeżeli czeka się na ostatnią chwilę.
Na turystycznych stronach większości portali internetowych znajdują się publikowane na bieżąco informacje o ciekawych promocjach. Te na wyloty do 31 maja zwykle pokazują się już na początku roku, terminy po 15 września warto obserwować od początku sierpnia.
Do Doliny najłatwiej dostać się z lotniska w San Francisco. Niestety, najprostszy znany mi sposób wymaga dwukrotnej zmiany środka transportu. Najpierw metrem (BART) za ok. 5 $ do centrum, dalej autobusem Greyhound (www.greyhound.com – ok. 25 $) lub koleją (www.amtrak.com) do miejscowości MERCED, skąd kursują już autobusy (www.yarts.com),które za 20 $ dowiozą nas prawie na sam CAMP 4. Trudno jest to też zrobić w ciągu jednego dnia. Najlepiej przygotować się na połączony ze zwiedzaniem nocleg w San Francisco lub dojechać do Merced i kontynuować podróż rannym autobusem.
W drogę powrotną najlepiej zabrać się z kimś z tubylców, zamieszczając wcześniej stosowną informację na tablicy ogłoszeń, znajdującej się na budce rangersa na CAMP 4. Przy odrobinie szczęścia można się dostać z powrotem do SF, partycypując jedynie w kosztach benzyny.
Jako opcję można również brać pod uwagę wypożyczenie samochodu. Jest to zresztą najwygodniejsze rozwiązanie, ale równocześnie najbardziej kosztowne. Rezerwując go przed wyjazdem, zrobimy to za ok. 100 $ tygodniowo, jednak wymagane ubezpieczenia, zależnie od opcji, podwajają lub potrajają tę kwotę. Najlepiej już w Polsce znaleźć najlepszą ofertę na stronie http://www.orbitz.com, a na stronie wybranej wypożyczalni zrobić rezerwację. Unikamy w ten sposób podawania numeru karty kredytowej i ewentualnych opłat w przypadku rezygnacji. Wypożyczenie samochodu na lotnisku bez wcześniejszej rezerwacji jest zwykle dużo droższe. Mając trochę szczęścia, dostaje się dużo lepszy samochód za ustaloną wcześniej cenę. Respektowane są stare prawa jazdy (papierowe), w przypadku plastikowych dobrze jest mieć jeszcze międzynarodowe. Limit na karcie musi przekraczać o ok.$ 200 przewidywaną cenę za wynajem.
Przy wyjazdach na dłużej niż miesiąc warto przemyśleć kupno samochodu i sprzedaż lub porzucenie go przy wyjeździe.
Wjeżdżając samochodem do Doliny, trzeba liczyć się z opłatą w wysokości 20 $ od samochodu za tydzień – teoretycznie najdłuższy legalny pobyt na terenie Yosemite National Park w trakcie całego sezonu. Z tego samego powodu zapłacimy też przy wyjeździe, chyba że zdecydujemy się na tzw. Golden Pass (50 $), który uprawnia do nielimitowanego wjazdu do wszelkich parków narodowych w Stanach przez cały rok kalendarzowy. Opłaty są jednak pobierane tylko od wczesnego ranka do zmroku, co daje pewne możliwości, ogranicza jednak swobodę poruszania się poza teren parku.
Gdzie tam nocować?
Dolina Yosemite to małe miasteczko, a dokładniej trzy centra turystyczne znajdujące się w odległości kilku kilometrów od siebie, z własną komunikacją, sklepami, a nawet więzieniem.
Na jej terenie można poruszać się przy pomocy darmowych autobusów, które nie dojeżdżają jednak pod kluczowe z naszego punktu widzenia ściany (El Capitan, Cathedral, Cookie) i nie mając samochodu trzeba korzystać z uprzejmości innych wspinaczy.
Najlepszym miejscem do biwakowania jest historyczny CAMP 4. Miejsca przydzielane są według zasady „kto pierwszy, ten lepszy” na okres do 7 dni i kosztują 5 $ za noc. Nie płaci się za namiot bez względu na jego wielkość, warto więc zabrać taki, który zapewni maksymalny komfort. Budka strażnika jest otwierana ok. 8:30, chcąc mieć zapewnione miejsce, należy się pod nią pojawić przynajmniej godzinę wcześniej i ustawić (położyć) w kolejce. Limit 7 dni jest powszechnie obchodzony poprzez meldowanie się na zmianę z partnerem i wykorzystywaniu niedoskonałości ręcznego systemu ewidencjonowania osób meldujących się na obozowisku.
Bezwzględnie należy mieć przynajmniej jedną osobę zameldowaną na obozowisku, tak aby mieć własny namiot i schowek na jedzenie. Nieprzestrzeganie zasad przechowywania żywności jest przestępstwem federalnym i może się skończyć bezpośrednim spotkaniem z głodnym misiem lub rangerem (nie wiem, co jest mniej przyjemne). Warto pamiętać, że rengersi na terenie parku pełnią funkcję policji, można więc od nich dostać mandat za prędkość i pójść do pudła za palenie trawy.
Alternatywą dla CAMP 4 są pozostałe kempingi na terenie Doliny – wymagana jest rezerwacja zrobiona przynajmniej kilka miesięcy wcześniej, najlepiej przez Internet (www.yosemitesites.com). Opłata za miejsce (do 6 osób) wynosi 15 $ za noc i należy ją uiścić z chwilą zrobienia rezerwacji.
W skrajnych przypadkach można skorzystać z miłego biwaku poniżej osady El Portal, już poza granicą parku (nie obowiązują limity, ale wymaga to każdorazowego przekraczania bramki). Cena za noc za cztery osoby wynosi 15 $ i często są wolne miejsca, nawet w środku sezonu. Aby do niego dotrzeć, należy zjechać ok. 20 km drogą nr 140 i wypatrywać namiotów po drugiej stronie rzeki.
Jak sobie dać radę na miejscu?
Na CAMP 4 nie ma pryszniców. Chcąc z nich skorzystać najlepiej udać się do Curry Village (ok. 3 km, sklep wspinaczkowy i spożywczy, pizzernia), gdzie znajdują się dwie łaźnie. Opłata 2 $ pobierana jest do godziny 21:00. Potem niestety nie dostaje się już ręcznika.
Na terenie pobliskiego Housekeeping Camp znajduje się kolejna łaźnia i samoobsługowa pralnia (ok. 2 $ za proszek, pranie i suszenie). Znajdujący się w pobliżu CAMP 4 Yosemity Lodge oferuje poranną kawę i komfortowe toalety z ciepłą wodą.
Przepisy federalne zabraniają przywożenia do Stanów żywności, jednak nie są rygorystycznie przestrzegane. Raczej nie należy się spodziewać na lotnisku problemów z powodu posiadania musli, kawy czy zupek w proszku. Odradzam jednak wędliny, konserwy – znane są przypadki zabierania ich podczas kontroli. Ceny w sklepach są wyższe niż poza doliną, ale nie przyprawiają o zawrót głowy. Szczególnie polecam kalifornijskie wina dostępne w bardzo szerokim wyborze. Łatwo dostępny jest także lód w workach, znacznie ułatwiający przechowywanie żywności, co ze względu na panujące tam temperatury jest sporym problemem.
Niestety, w Dolinie nie działają polskie telefony komórkowe. Najlepiej już w Polsce zaopatrzyć się w kartę telefoniczną (www.net2phone.com), ponieważ te oferowane w tamtejszych sklepach są przynajmniej dwa razy droższe w użyciu.
Internet dostępny jest bezpłatnie w dni robocze w bibliotece publicznej znajdującej się Yosemity Village, wymagane jest jednak wcześniejsze zarezerwowanie konkretnej godziny.
Wspomniany wcześniej sklep wspinaczkowy oferuje pełny wybór wszelkiego sprzętu po rozsądnych cenach i jest centrum informacyjno-towarzyskim wśród tamtejszych elit wspinaczkowych. Za kilka dolarów można też niemalże od ręki naprawić uszkodzone friendy.
Co poza wspinaniem?
Dolina Yosemite to nieprzypadkowo jedna z największych atrakcji turystycznych w całych Stanach. Nie ma problemu z zagospodarowaniem dni odpoczynkowych. Oprócz, bardzo tam popularnego wśród turystów, oglądania wspinaczy, mamy do wyboru gigantyczne sekwoje w Mariposa Grove, olbrzymie wodospady, kąpiele w rzece lub w jednym z dwóch basenów, treningi w chodzeniu na linie nad rzeką czy zwiedzanie muzeum indiańskiego.
Gorąco zachęcam do wyjazdu. Po pierwszej wizycie będziecie tam wracać już co roku.
Tekst: Jacek Zaczkowski
"Góry", nr 1-2 (116-117), styczeń-luty 2004
(kb)