Niestety, początek 2023 roku zapamiętamy jako czas, kiedy odeszło wiele wspinaczkowych legend. Niedawno pożegnaliśmy wielkie postacie naszego środowiska: Annę Czerwińską i Zbyszka Wacha, którym poświęcimy materiały w drukowanych GÓRACH, a już dotarły do nas smutne wieści zza oceanu. Otóż w wieku 97 zmarła legenda amerykańskiej sceny wspinaczkowej: Allen Steck.
Fot. Piotr Droźdź
Steck zaczął przygodę ze wspinaniem pod koniec lat 30. ubiegłego wieku w towarzystwie brata George’a. W 1940 roku dokonał pierwszego wejścia północno-zachodnią granią na Mount Maclure, sąsiada najwyższego szczytu Yosemite National Park – Mount Lyell.
Po skończeniu służby w marynarce wojennej w trakcie II wojny światowej, w 1946 roku wstąpił do sekcji skalnej Sierra Club i zaczął eksplorować takie rejony jak Indian Rock czy Cragmont.
W 1949 roku został pierwszym amerykańskim pogromcą słynnej Drogi Comiciego na Cima Grande di Lavaredo. Miał już wówczas za sobą pierwsze wspinaczki w Yosemite, ale jego „opus mangum” w tej Dolinie – drogę Steck–Salathé na Sentinel Rock, wytyczył rok później – w lipcu 1950 roku.
Jak wiadomo, lipiec nie jest najlepszą porą na wspinanie w Yosemite – nawet na północnej ścianie, jaką zaatakowali 54-letni John Salathé i 24-letni Allen Steck. Nic więc dziwnego, że zespół musiał wykazać się nie lada hartem ducha – niedostatek wody sprawił, że wspinacze jedli minimalne racje żywnościowe. Na szczycie zameldowali się po czterech bezsennych biwakach w ścianie. Zestaw sprzętu, jakim dysponowali, obejmował: 15 karabinków, 18 haków (w tym osiem fałek) i 18 nitów. Choć sporą część drogi pokonano za pomocą techniki sztucznych ułatwień, to już podczas pierwszego przejścia udało się też przejść piękne odcinki klasyczne – za nie odpowiedzialny był przede wszystkim sprawniejszy w skalnej gimnastyce Steck. Przejście to jest powszechnie uznawane za przełomowe w rozwoju wspinaczki big-wallowej w Dolinie Yosemite.
W 1952 roku Steck wraz z Bobem Swiftem jako pierwsi wspięli się na Yosemite Point Buttress, wytyczając w dużej mierze klasyczną drogę, która z miejsca stała się klasykiem Doliny. Rok później w czwórkowym zespole – wraz z Billem Longiem, Williama Sirim i Willim Unsoeldem wytyczył East Buttress na El Capitanie. Na kilku fragmentach zespół podhaczał, ale droga charakteryzowała się także pięknymi pasażami klasycznymi.
W 1954 roku wziął udział w amerykańskiej wyprawie na Makalu. W późniejszych latach wracał w góry najwyższe: wszedł nową drogą ma Mir Samir w Hindukuszu i uczestniczył w pierwszym wejściu na Ponyu w Górach Chińsko-Tybetańskich.
Naturalnie najwięcej nowych dróg wytyczył w górach Ameryki. Na terenie Sierra Nevada dokonał pierwszych wejść na Obelisk i Castle Rock, a własne linie wytyczył na ścianach Clyde Minaret, Angel Wings i North Palisade. Uczestniczył także w otwarciu wielkiego klasyka – Hummingbird Ridge na Mount Logan w Górach Św. Eliasza (1965). W 1969 roku był w składzie zespołu, który dokonał pierwszego zimowego wejścia na Mount Waddington w Górach Nadbrzeżnych Alaski.
Stecka można by jeszcze długo wymieniać, ale zasłużył się on także na niwie publicystyki wspinaczkowej. Jest współautorem absolutnie klasycznej pozycji, jaką była książka „Fifty Classic Climbs of North America” (1 wyd. – 1979), na której wychowały się pokolenia wspinaczy (także pierwsze polskie zespoły wspinające się w Ameryce na początku lat 80 korzystały z tego albumowego przewodnika). Ponadto był współredaktorem (wraz ze Stevem Roperem) znakomitego aperiodyku „Ascent” – jednego z najlepszych w historii piśmiennictwa wspinaczkowego.
Allen cieszył się świetną formą do późnych lat. Siedemdziesiątkę uczcił, przechodząc drogę Steck – Salathé. Gdy świętował 75-lecie urodzin, wspinał się dziarsko w rejonie Red Rocks, a jeszcze mając 86 lat regularnie uczęszczał na ściankę.
Zdjęcie, które zamieszczamy, zostało zrobione w grudniu 2018 roku, kiedy Steck miał 92 lata. Wciąż zachował wtedy bystry umysł, który zdradzały żywe oczy zdobiące piękną, niczym wykutą w kamieniu, twarz sędziwego, ale spełnionego człowieka.
Rest in Peace, Allen!
Tekst / PIOTR DROŻDŻ