Alborz to najczęściej odwiedzane przez turystów góry Iranu. Rozciągają się one na północy kraju oddzielając nizinę nad Morzem Kaspijskim od Wyżyny Irańskiej ze stolicą kraju Teheranem. Jest to potężny masyw (900 km długości, 30-120 km szerokości) o charakterze alpejskim.
Można w nim wyróżnić ok. 70 szczytów o wysokości przekraczającej 4000 m n.p.m. Najbardziej znane z nich to wulkaniczny stożek Damavand (5671, 5672, 5601 m n.p.m. - w zależności od źródeł), oraz Alam-kuh (kuh - góra w języku farsi) o wysokości 4850 m n.p.m. Szczyty te wraz ze swym otoczeniem stanowią najbardziej chyba atrakcyjne turystycznie górskie rejony Iranu. Są one stosunkowo łatwo dostępne ze względu na niewielką odległość od Teheranu, zaś klimat jak na tutejsze warunki jest dosyć łagodny.
Masyw Alam-kuh jest, a właściwie był do powstania Islamskiej Republiki Iranu, bardzo popularny wśród polskich alpinistów. Polskie wyprawy wspinaczkowe wytyczyły tam wiele nowych dróg, między innymi na 500- metrowej północnej ścianie Alam-kuh. Można o tym przeczytać w kilku numerach "Taternika" z lat 70. W masyw ten przybywały też wyprawy o charakterze turystycznym - między innymi z SKPG Kraków czy SKPB Warszawa.
Aby dotrzeć w rejon Alam-kuh z Teheranu należy dostać się do Marzanabadu, miejscowości leżącej przy drodze Teheran-Calus. Autobus odchodzi z zachodniego terminalu na placu Azadi (Plac Wolności). Bilet kosztuje 8000 riali, jazda trwa 4-5 godzin. Stąd wynajętym za 40000 riali samochodem jedziemy do Rudbarak, gdzie niedrogo (50000 riali/4 osoby) można w dobrych warunkach przenocować w hotelu prowadzonym przez Irańską Federację Górską.
Następnego dnia rano wyruszamy doliną rzeki Sandarbrood do położonej na wysokości 2000 m n.p.m. pasterskiej osady Vandarbon. Drogę tą można przebyć samochodem za 20000 riali. Stąd kierujemy się w górę doliny Sarchal na lodowiec o tej samej nazwie. Po 5 godzinach marszu osiągamy schron (Sarchal Shelter) położony nad lewym (orograficznie) brzegiem lodowca na wysokości 3850 m n.p.m. Warto się tutaj zatrzymać, aby dla aklimatyzacji odbyć wycieczkę na łatwo dostępny czterotysięcznik Syah- Gug. Ze schronu Sarchal można w ciągu 3 godzin przenieść się nad lodowiec Almachal. Wygodne miejsce biwakowe znajdziemy przy ruinach schroniska, postawionego kiedyś na lodowcu (!) przez IFG. Miejsce to stanowi bardzo dobrą bazę wypadową dla wycieczek na Alam-kuh oraz Takht-e-Soleiman (4650 m n.p.m.), czyli Tron Sulejmana.
Wejście na Takht-e-Soleiman zajmuje 5-6 godzin. Z obozu na lodowcu wychodzimy na przełączkę widoczną w grani ograniczającej dolinę od północy, skąd przez Shaneh-kuh osiągamy szczyt. Można iść grzbietem lub jego zachodnim zboczem. W obydwu przypadkach należy zachować dużą ostrożność ze względu na piargi i kruchą skałę. Powrót tą samą drogą.
W celu zdobycia Alamkuh kierujemy się z obozu na południe na przełączkę pomiędzy szczytami Syah Sang i Shakhak (stok jest stromy, w pierwszej połowie lipca był zaśnieżony) i kierujemy się grzbietem w kierunku zachodnim. Od tej przełączki droga, chociaż jest oznakowana i częściowo ubezpieczona, może być nieprzyjemna ze względu na prowadzący kruchą, skalną granią eksponowany odcinek. Dużo łatwiejsza jest droga od strony Hesarchalu. Hesarchal to wysokogórska hala - górna część doliny Khoramdasth. Osiągamy ją podobnie jak Alamchal z Vandarbon idąc 6 godzin lub jadąc wynajętym (50-60 tys. riali) samochodem - szutrowa droga dochodzi aż pod próg górnego piętra doliny. Z biwaku w Hesarchal udajemy się w kierunku północno-zachodnim, częściowo po lodowcu Khersan, by po 6 godzinach osiągnąć szczyt. Ostatni odcinek prowadzi stromym, piarżystym zboczem. Z Hesarchal można też wyjść na kilka innych, ładnych wierzchołków (na przykład Lashkarak czy Divchal).
Grupa Alam-kuh była głównym celem naszego wyjazdu do Iranu, lecz niejako przy okazji odwiedziliśmy też najwyższą górę kraju - Damavand. Najbardziej popularna droga o charakterze turystycznym prowadzi od południa z miejscowości Reyneh, jednak nie jest ona moim zdaniem godna polecenia - monotonna i męcząca. Po noclegu w Reyneh (schronisko prowadzone przez IFG) warto przejechać do oddalonej o 6 km wsi Gazaneh. Prowadzi stąd na szczyt droga południowo-wschodnia, nie wiedzieć czemu zwana przez Irańczyków północnowschodnią. Wejście na szczyt najbardziej interesującą drogą północną jest poważnie utrudnione przez kłopoty z dojazdem. Reyneh i Gazaneh są natomiast łatwo dostępne z Teheranu. Przejazd taksówką z terminalu wschodniego do Reyneh kosztuje 60000 riali, schronisko 10000 od osoby.
Z Gazaneh wychodzimy o świcie, by po 10 godzinach osiągnąć Takht-e-Fereydun. Jest to położony na wysokości 4320 m npm schron, z którego następnego dnia o północy wyruszamy na szczyt. Wnętrze krateru wypełnione jest małym lodowcem. Gdy słońce zaczyna topić szron, pokrywający skały wydobywają się spod nich bardzo nieprzyjemne siarkowe wyziewy.
Informacje praktyczne
Wiza
Jej uzyskanie stanowi duży problem, warto nawiązać kontakt z organizacją turystyczną w Teheranie (np. IFG).
Waluta
1 USD kosztował w lipcu 2000 około 9000 riali (uwaga! duża inflacja). Kurs oficjalny znacznie się różni od czarnorynkowego, więc warto wymieniać pieniądze u "koników" - w Teheranie najłatwiej ich spotkać w górnej części ul. Ferdosi. Ceny często są podawane w tomanach (1 toman = 10 riali).
Przewodniki
P. Greenway, D. St. Vincent: "Iran°, wyd. Lonely Planet.
A. Skrzecz, J. Zięborak: "Iran", Wyd. SKPG, Warszawa 1979.
Mapy
Można je kupić w Teheranie w wydawnictwie Giteshenasi, pozostawiają one jednak wiele do życzenia. Warto mieć ze sobą mapę graniową grupy Alam-kuh opracowaną przez J. Walę. Można też zasięgnąć informacji w IFG (ul. Varzandeh 15 - przecznica al. Motaffeh).
Sprzęt
Na opisane szczyty prowadzą drogi turystyczne, nie wymagające użycia sprzętu wspinaczkowego. Warto natomiast zabrać ze sobą kask i czekan. Na początku lata mogą też być przydatne raki.
Dojazd
Najtańszy przelot do Teheranu i z powrotem kosztuje około 450 USD. Znacznie tańszy lecz bardziej męczący jest przejazd autobusem przez Istambuł. Może być on jednak niebezpieczny ze względu na sytuację we wschodniej Turcji.
Tekst: Jakub Śliwa
Foto: Marcel Lubowski
"GÓRY", nr (7-8) 74-75, lipiec-sierpień 2000
(kg)