Zacznę "z grubej rury". Ostatni numer "A/Zero" nie powalił mnie. Za dużo w nim rutyny, a za mało tekstów, do których chciałoby się wracać. Podejrzewam, że przyszedł czas, by wydać kolejny numer i w końcu, z ulgą wydano go.
Najwięcej miejsca zajmują w numerze tematy sprawozdawczo-wyborcze. Relacja z dry-toolowego pikniku w Czosnowie. Nieco spóźnione podsumowanie słabego sezonu zimowego 2003/2004. Informacja o lokalnej imprezie na ściance. Trudno tu doszukać się treści uniwersalnych. Jedynie refleksje z II Memoriału Bartka Olszańskiego poruszają problem granicy między dobrą zabawą a profesjonalnymi zawodami. Chyba bardzo trudno jest połączyć jedno z drugim.
O ile się nie mylę, w "A/Zero" nigdy nie były publikowane materiały dotyczące treningu. Tymczasem w ostatnim numerze znaleźć można zestaw ćwiczeń służących lekceważonemu przez wspinaczy elementowi treningu, a mianowicie rozciąganiu się. Zdjęcia i opis ćwiczeń pomogą urozmaicić monotonny zimowy trening.
Stałym punktem programu są opisy skałkowych i górskich miejsc, w które warto się wybrać. Tym razem mowa o jednej, ale za to wyjątkowej ścianie w Szwajcarii. Miroir d`Argentine to unikatowa, mocno pochylona ściana, przypominająca gigantyczne lustro. Opis rejonu, dojazd i spis dróg pozwoli dotrzeć tam, jeśli już będzie się w pobliżu, bo trudno traktować tę ścianę jako cel sam w sobie. Szkoda tylko, że zdjęcie nie oddaje kuriozalnego charakteru tej ściany.
Dla mnie osobiście interesującym materiałem mógłby być opis nieudanej, zimowej wyprawy na Shisha Pangmę. Dlaczego? Bo ta sama wyprawa została pokazana w nagrodzonym na II Festiwalu Filmów Górskich filmie "Ciao Martina". Szkoda, że opublikowany tekst to tylko lakoniczne kalendarium wyprawy.
Moim ulubionym punktem w lekturze "A/Zero" są od zawsze teksty Jana Gondowicza, który tym razem obdarował czytelników aforyzmami, ujętymi w cykl "Myśli przewieszone". Nie mogę sobie podarować zacytowania kilku z nich: "To mam cię podnieść na duchu czy wciągnąć?", "Jak wszyscy wybitni wspinacze nie odznaczał się lotnością" i "Pierwszy na linie miał drugiego gdzieś, a góra ich obu". Perełki.
Dobrze czyta się także humorystyczny opis zdobywania karty taternika, przedstawiony w tekście zatytułowanym "Taternik - to brzmi dumnie".
Jak ciężko jest przeprowadzić wywiad ze sportowcem, wie tylko ten, kto tego próbował. Moim zdaniem autowywiad z Kubą Ziółkowskim to w tej konkurencji chlubny wyjątek. Psychiczne i fizyczne zmagania z drogą Wszystko na Sprzedaż, która w końcu padła w stu pięćdziesiątej (!) próbie, mogą dać do myślenia.
Ostatnie "A/Zero" ma wybitnie lokalny charakter, co - biorąc pod uwagę, iż jest to biuletyn KW Warszawa - trudno jednak traktować jako zarzut.
Tekst: Andrzej Mirek
"Góry", nr 12 (127), grudzień 2004
(kb)