Tym razem spieszymy przekazać wiadomość o przejściu wspinaczkowym z rejonu, o którym jak dotąd chyba nie pisało się nic, albo minimalnie. Na zachód od jeziora Bajkał, między nim a grupą górską Ałtaj wznosi się pasmo górskie Sajany, a w nim masyw Ergaki. W Ergakach z kolei znajduje się również szczyt o nazwie Głowa Śpiącego Sajana [ros.: Голова Спящего Саяна] o wysokości 1970 m n.p.m.
Ku wschodowi, w stronę jez. Łazurnoje, szczyt ten opada gładką ścianą, którą za cel obrał sobie zespół rosyjski Timofiej Iwanow – Aleksandr Żiganow. Zespołowi rosyjskiemu udało się wytyczyć tam w dniach 2-5 grudnia nową drogę. Niezbyt wysoką, o wysokości około 320 m, jednak pozbawioną wyraźnej rzeźby skalnej, ewidentnych, narzucających się formacji - co zmusiło zespół do stosowania techniki hakowej polegającej na częstym stosowaniu wiercenia otworów pod skyhooki.
Szczyt i ściana w szacie zimowej, z linią drogi, z zaznaczonymi biwakami w ścianie; źródło: mountain.ru
Swą działalność górską zespół rozpoczął 29 listopada. Wykopali jamę biwakową, która posłużyła im za bazę. Gdy ruszyli pod ścianę, w temperaturze minus 35 stopni i, mimo rakiet śnieżnych, zapadali się po pas w śniegu - od razu, przy przechodzeniu przez leżące pod ścianą jezioro Łazurnoje, było już dla nich jasne, że ściany tej nie przejdą w dzień, czy dwa. W ścianę udało się im wejść dopiero 2 grudnia. Jednak w niej okazało się, że z uwagi na brak wyraźnej rzeźby i linii wspinaczki umożliwiającej należytą asekurację, wspinacze zmuszeni byli zdobywać wysokość wiercąc otwory pod skyhooki i osadzając nity. Pierwszego dnia pokonali zaledwie dwie długości liny. Stał on pod znakiem mozolnego „rzeźbienia” w środkowej, litej części ściany. Ze względu na charakter ściany wiedzieli już, że dwóch dni nie starczy im na dokończenie tej wspinaczki. Biwak wiszący wypadł im w portaledge’u.
Biwak w ścianie, w trudnych warunkach; źródło: mountain.ru
Nazajutrz powtórzyła się historia: dziurki pod skyhooki, nity. W ciągu tego dnia udało się im wyjść na półkę w środkowej części ściany. Po biwaku, 3 grudnia najpierw zaczęło mocno wiać – na tyle mocno, że kiedy wspinaczy nie było akurat w platformie, wiatr cisnął nią z całej siły o skałę. Na szczęście bez konsekwencji. Później, w ścianie powyżej półki pojawiła się rzeźba umożliwiająca asekurację. Tyle tylko, że skończyła się ona już po jednej długości liny i zespół wrócił do żmudnego „ślusarstwa”. To oczywiście spowolniło wspinaczkę i po zaporęczowaniu odcinka powyżej, alpiniści wrócili do platformy na półce. Kolejnego dnia – 4 grudnia – zespół, ponownie zmuszony do „ciężkich prac ślusarskich”, wiercąc dziury pod skyhooki i nity, osiąga wysokość około zaledwie 30 m poniżej szczytu. Wierzchołek było już stamtąd widać – jednak i tego dnia, po zaporęczowania zdobytego terenu, zmuszeni są powrócić na biwak na półkę w połowie ściany. Rankiem 5 grudnia, okazało się jednak, że spadło około 30 cm śniegu. Mozolnie wiercąc w dalszym ciągu dziurki w litej ścianie, czwartego dnia wspinaczki około południa, zespół osiągnął wreszcie wierzchołek. Dzięki linom poręczowym i niewielkiemu rozmiarowi ściany, jeszcze tego samego dnia udaje się wspinaczom zjechać linią drogi i wieczorem osiągnąć jamę śnieżną u podstawy ściany.
Trudna hakówka w ścianie; źródło: mountain.ru
Jak donoszą wspinacze, udało im się zrobić dobrą zimową próbę przed przyszłymi zimowymi wspinaczkami. Ich droga nie ma charakteru lodowego, nie jest „przyjemna” – w niewielkim stopniu wykorzystuje naturalną rzeźbę. Nowa droga zespołu otrzymała wycenę w skali rosyjskiej 5B.
Streszczając to dokonanie:
Ściana wschodnia Głowy Śpiącego Sajana została przebyta po raz pierwszy przez zespół A. Afanasjew – B. Chandżapow – S. Czerezow w 2002 roku, drogą o trudnościach również 5B. Jednak nie udało się odnaleźć informacji o stylu, w jakim zrealizowane zostało to dokonanie.
Podsumowując:
Cóż, taki sposób realizacji celów wspinaczkowych jest gwałtem na wspinaczce w jej naturalnym rozumieniu, karykaturalną realizacją idei „gdzie wola – tam droga”. Tym razem oczywiście gratulujemy autorom powrotu cało i zdrowo do domu. Nie sposób jednak gratulować autorom przejścia zrealizowanego w taki sposób!
Piotr Michalski