The Wheel of Life byla rowniez od zawsze marzeniem
Daniela Woodsa. Gdy Amerykanin ladowal w Australii wiedzial juz ze przejscie tego ciagu bedzie jego glownym celem na najblizsze dni. Jak mozna sie domyslec latwo nie bylo. Przez pierwsze dni prob slaba pogoda uniemozliwiala skuteczne ataki. Sporym problemem byl rowniez brak wytrzymki u Daniela ktory badz co badz gustuje raczej w krotszych wyzwaniach. Jak sam przyznaje zazwyczaj byl juz totalnie nabity po pierwszych 30 ruchach, a czekalo na niego jeszcze ponad 30 kolejnych oraz koncowy ponoc niezle lamiacy bark crux.
Wreszcie wczoraj wszystko zagralo tak jak trzeba. Woods pojawil sie w grocie z niewielka ekipa. W 20 minut wyszorowal wszystkie chwyty i uderzyl. Niestety ta proba znow zakonczyla sie gleba na koncowych trudnosciach. Po "zaledwie" godzinnym rescie Daniel zaatakowal znowu. Tym razem udalo mu sie zachowac odpowiednie nastawienie dzieki czemu mogl zameldowac sie na topie.
Jak sam twierdzi bylo to dla niego gigantyczne mentalne wyzwanie i zarazem spelnienie wieloletniego marzenia.
Ciekawy wywiad z Danielem znajdziecie tutaj:
thecircuitclimbing.wordpress.com/2013/07/24/daniel-woods-the-first-interview-excerpt/ ŹrodŁo: bouldering.pl
szopa