Softshell Marmot Tempo Hoody to jednak ekscytująca sprawa. Marmot to przecież jedna z wiodących firm outdoorowych, więc oczekiwania duże. Opisywany model miałem okazję sprawdzić w naszych krajowych skałach, leśnych ostępach i na wielkomiejskich chodnikach.
Ale od początku. Kurtka zrobiona jest z
materiału serii „M3” firmy Marmot. Ma on zapewnić komfort przy szybkim przemieszczaniu się w terenie, być lekki, odporny na niszczenie mechaniczne, a do tego ma nie łapać szybko wilgoci i mieć dobre parametry oddychalności. Tyle teorii, a jak praktyka?
Fot. Outblog.pl
Kurtka zrobiona jest
w 90% poliestru i 10% elastanu, dzięki czemu jest naprawdę bardzo elastyczna, swoboda ruchów jest wyraźnie odczuwalna. Początkowo miałem wrażenie, że albo kurtka jest za duża, albo ja schudłem. Jednak krój, który początkowo wydawał się dla mnie za duży, w efekcie okazał się bardzo dobrze dopasowany, jednocześnie nie przylegający za ciasno. Dzięki temu
kurtka nie opina ciała, ale też nie odstaje, nie daje uczucia, że coś się zwija czy podwija. Po założeniu uprzęży również nie czułem skrępowania ruchów, wspinanie w tym softshellu w swobodzie ruchów w niczym nie odbiega od wspinania bez kurtki. Tak powinno być zawsze!
Kolejny duży plus to niska waga, kurtka waży około 550 gramów.
Jak nazwa opisywanego modelu wskazuje, kurtka ma kaptur zintegrowany, który można dopasować ściągaczami bocznymi oraz jednym z tyłu głowy. Ściągacze są także na dole kurtki i pozwalają na odpowiednie dopasowanie w pasie. Kaptur dobrze współpracuje z kaskiem, poza tym osłania nie tylko głowę, ale też chroni twarz od bocznych podmuchów i dobrze chroni szyję. Przy tym nie jest za duży, co czasem zdarza się w niektórych tego typu kurtkach.
Fot. Outblog.pl
Softshell Marmot Tempo Hoody Marmot ma dwie kieszenie boczne, jedną kieszeń na piersi po lewej stronie i kieszeń wewnętrzną po prawej. Kieszenie boczne są dosyć duże, przez co nie są bardzo łatwe w zamykaniu jedną ręką – stretchowy, rozciągający się materiał też sprawy nie ułatwia. Dobrze sprawdza się natomiast umiejscowienie kieszeni – nawet przy założonej uprzęży można z nich swobodnie korzystać. Kieszenie na piersi są bardzo wygodne i rozmieszczone ergonomicznie, wewnętrzna kieszeń ma otwór, przez który można przeciągnąć kabel do słuchawek od telefonu.
Suwaki są dodatkowo zabezpieczone przed wodą. Suwak kieszeni zewnętrznej jest obszyty odblaskową lamówką, a od góry zabezpieczony materiałem.
Wszystkie te elementy są porządnie obszyte, choć na pierwszy rzut oka robią wrażenie takie, jak cały soft – delikatnych i kruchych. Jednak przy bliższym przyjrzeniu nie znajduję słabego punktu. Nawet jednej wystającej niteczki.
Fot. Outblog.pl
Mimo, że kurtka robi wrażenie dosyć delikatnej i wrażliwej na uszkodzenia, które mogą powstać na przykład podczas wspinania, to przy standardowym użyciu w skałkach nie zanotowałem żadnego uszczerbku na materiale. Po powrocie z kilkudniowego wspinu w naszych rodzimych wapieniach (również w deszczu) nie znalazłem ani zarysowań, ani zabrudzeń,
a softshell wygląda cały czas jak nowy.
Warto podkreślić właściwości termiczne – nie przypuszczałem, że
tak cienki materiał może nie tylko zabezpieczać przed wychłodzeniem, ale także grzać. Asekurując „z dołu” sam się dziwiłem, że nie marznę, a jak już jest moja kolej na wspinanie, to nie muszę ściągać kurtki, żeby nie spłynąć potem w połowie ściany. Dodatkowo jak już zaczęło się robić słabo z pogodą, okazało się, że softshell chroni mnie bardzo dobrze przed wiatrem i wystarczająco dobrze przed deszczem. Do ochrony przed większymi opadami deszczu i tak potrzebne są inne materiały.
Fot. Outblog.pl
Po kilku dniach wspinania wybrałem się na całodniowy marsz po naszych pięknych lasach. Dopiero wtedy dostrzegłem, jak dobrze mój softshell oddycha i nie pozwala się zgrzać. Nie było sytuacji, w której czułbym się jak w saunie, albo z termoforem na plecach, co tak dobrze znam z użytkowania poprzedniej kurtki tego rodzaju (kupionej w Kathmandu). Oczywiście przy szybszym podejściu musiałem rozpiąć trochę główny suwak, ale nie odczułem „zagotowania się”.
(...)
Dokończenie testu znajdziecie na Ceneria.pl >>
Tekst: Łukasz Porębski / outblog.pl