Kuriozalna sytuacja rozegrała się wczoraj w masywie Mont Blanc. Dwoje Szwajcarów wylądowało nielegalnie małą awionetką około 400m poniżej wierzchołka Białej Góry, skąd następnie ruszyli na szczyt w pełnym rynsztunku. Nie zdążyli - na "zdobywców" czekał już patrol miejscowej policji. Incydent zdążył odbić się już szerokim echem i wywołał spore poruszenie nie tylko w rejonie Chamonix, ale w całej Francji.
Widok na Augille du Bionnasay w masywie Mont Blanc ze schroniska Goûter; fot. Aleksandra Dzik
Późnym rankiem 18 czerwca 2019r. powietrzny patrol francuskiej żandarmerii wysokogórskiej (Peloton de Gendarmerie de Haute Montagne) zauważył niecodzienną sytuację - w odległości ok. 400 m poniżej kopuły szczytowej wylądował mały samolot turystyczny. Początkowo funkcjonariusze PGHM myśleli, że doszło do wypadku - jakież musiało być ich zaskoczenie, gdy ujrzeli dwóch "alpinistów" zmierzajacych zeń w kierunku wierzchołka!
Jak podał The Guardian, byli wyposażeni w raki, linę i cały potrzebny sprzęt - przedsięwzięcie było więc w pełni zaplanowane. To wyklucza możliwe tłumaczenie o przymusowym lądowaniu. Francuzi, którzy zareagowali błyskawicznie, zmuszając dwójkę nieproszonych gości do wycofania się z ataku szczytowego, nie kryją oburzenia i zszokowania:
"To niedopuszczalny atak na całe środowisko górskie i wszystkie istniejące środki ochrony w rejonie." - skomentował sytuację Eric Fournier, burmistrz Chamonix.
Kuriozalna sytuacja uchwycona z pokładu śmigłowca francuskiej żandarmerii wysokogórskiej. Fot. arch. PGHM
Jednocześnie Fournier zadeklarował pełną współpracę z PGHM przy wyjaśnianiu okoliczności zdarzenia i wyciągnięcia pełnych konsekwencji wobec jego sprawców. Obszar, na którym wylądowali Szwajcarzy należy bowiem do strefy, w której lądowanie samolotem jest surowo zabronione. Doszło więc nie tylko do nielegalnej próby wejścia na szczyt, co karane jest wysokim mandatem, ale do pogwałcenia aktów prawnych dotyczących lotnictwa cywilnego. Francuska prefektura prowadzi już dochodzenie w tej sprawie.
"Tak długo jak ludzie będą próbowali obchodzić zasady wykorzystując swoje pieniądze, na górze nigdy nie zapanuje porządek. To wstyd. A jeśli to miała być prowokacja, niech zrobią to w swoich szwajcarskich górach!" - w takich ostrych słowach skomentował całe zajście burmistrz Saint-Gervais, Jean-Marc Peillex.
Źródło: chamonix.net & The Guardian