Do najczęściej podrabianych marek outdoorowych należy bez wątpienia The North Face (TNF). Co roku firma traci na podróbkach miliony dolarów. Ale starty finansowe to jedno, gorsze są straty wizerunkowe, bo nie wszyscy klienci są świadomi, że ich zakup nie ma nic wspólnego z prestiżową marką. O problemie podróbek rozmawiamy z Agnieszką Jamroz-Więch z działu marketingu The North Face oraz przedstawicielami handlowymi tej firmy, Witoldem Pawłowskim oraz Tomaszem Gunią.
Monika Witkowska: Może podacie kilka najprostszych metod na rozpoznanie, że mamy do czynienia z podróbką?
Agnieszka: -Jeśli mamy hologram na wszywce z tyłu, to na pewno jest to oryginał. Tylko że są też w sprzedaży The North Face rzeczy jak najbardziej oryginalne, a jednak bez hologramu.
Witek: - Jeśli logo jest wyhaftowane, trzeba spojrzeć czy każda literka była wyszywana oddzielnie. Nitka łącznikowa między literami napisu to ewidentny znak, że oryginał to nie jest. Drugi znak rozpoznawczy to logo serii Summit Series - w oryginalnych produktach widnieje zawsze na lewym rękawie, w podróbkach w 90% przypadków – na prawym. I jeszcze jedna sprawa zdradzająca podróbkę: wypisywanie na rękawach wszelkich magicznie brzmiących nazw. Np. na kurtkach, w tym softshellach, że to Gore-tex XCR, podczas gdy nazwa XCR nie występuje w odzieży już od dobrych 6-7 lat. Trzeba też uważać na tandetne fleece`y z napisem "windstoper".
Agnieszka: - Poza tym ogólnie trzeba zwracać uwagę na poziom wykonania – na zamki, sznurki, ściągacze. Jeśli coś jest krzywo, np. kieszenie, a do tego logo wygląda na dziwnie wyciągnięte, to na pewno nie jest oryginał.
Będąc w Stanach czytałam artykuł w którym radzono, aby wnikliwie sprawdzać metki (choć równocześnie mówiono, że zdarza się, że sprytni sprzedawcy potrafią załączyć do podróbek metki kradzione z oryginalnych towarów). Ponoć przy często tam podrabianym modelu waszej kurtki o nazwie Denali, metka oryginału podpisuje go jako „The North Face Denali Jacket”, podczas gdy na metce podrabianej producenta w ogóle się nie wymienia, za to pojawia się zupełnie inna nazwa samej kurtki: „Five Boroughs Jacket”. No i ponoć podróbki mają często podejrzanie dużo metek…
Witek: - To prawda. Często na wyrobach The North Face z Gore-texu, na podszewce kurtek, są jakieś dziwne wszywki z ikonkami mającymi ilustrować jak działa Gore-tex, a z tego co się konsultowałem z kolegami z firmy Gore, w ogóle takich rzeczy w kurtkach nie drukują. To wybieg, który na laika jednak działa.
A czy wyznacznikiem oryginalności w Waszych produktach może być brak charakterystycznego loga The North Face umieszczanego na plecach?
Agnieszka: - Nie zawsze. Fakt, większość naszych produktów ma logo na prawej łopatce, ale mamy też serie w których owego loga z założenia nie ma, albo jest nie na łopatce lecz po środku, pod karkiem. Czyli tym akurat lepiej się nie sugerować.
Czy zdarza się, że zjawiają się u Was klienci którzy przychodzą reklamować towar nie będący oryginałem?
Witek: - Zdarza się, choć oczywiście w takich sytuacjach prawo do reklamacji nie przysługuje. Na ogół są to produkty zakupione na Allegro. Dziwne, że ludzie w Polsce dalej wierzą, że można za 200 zł kupić dobrą goretexową kurtkę.
Tomek: - Co do sprzedaży w Internecie to w Krakowie pojawiają się notorycznie ogłoszenia pt. „Kurtka Goretex TNF, model 3 w 1 Exploration, 299 zł, import z USA”. I tak co roku, od 10 czy 15 lat, co oznacza że ciągle jest na to zapotrzebowanie. Oczywiście oryginał być to nie może - w detalu kurtka tego typu kosztuje od tysiąca złotych w górę, co rzecz jasna wynika z jakości.
W ogóle kupowanie z pokątnych źródeł czy w internecie wiąże się z dużym ryzykiem. Mieliśmy już takie akcje, że pojawiał się w sieci nowy sklep, z nawet fajną witryną na której zamieszczał zdjęcia oryginalnych produktów. Tyle że po złożeniu zamówienia większość ludzi w ogóle nie dostawała towaru, a nawet jak dostawała, to ewidentnie podróbki. Niestety, potem pretensje były do nas, krytykowano The North Face na różnych forach, a przecież wystarczyło zweryfikować co to za sprzedawca i choćby po adresie rejestracji w Hongkongu można było domyślić się, że to podejrzany interes. Naszą czujność powinna obudzić też sytuacja, gdy adresu rejestracji firmy w ogóle nie ma, jak też zbyt dobra cena.
Czyli z okazjami ostrożnie?
Tomek: - Inny przykład: swego czasu w Polsce masowo sprzedawały się rękawiczki z tak zwanego polaru czyli raczej fleece`u, które miały na dużym palcu napis „Goretex XCR” i kosztowały 29,99. Zadziwiające było to, że ludzie autentycznie zaangażowani w chodzenie po górach kupowali te rękawiczki i chwalili się potem: kupiłem rękawiczki z goreteksu za 29 zł! To jest właśnie nasza chęć do łapania okazji. Jesteśmy naiwni na własne życzenie.
Wiadomo, że mistrzami podróbek są Chińczycy. Ale pewnie nie tylko oni Was podrabiają?
Witek: - To fakt, podrabiają nie tylko w Chinach i nie tylko w Azji, bo jest to dość częste choćby w krajach będącymi potentatami w produkcji bawełny, takich jak Turcja i Egipt. Pozwala na to brak regulacji prawnych w wielu krajach. Bywa też, że za granicą nikt niczego nie podrabia – towar przychodzi do Polski zupełnie legalnie jako towar nieobrandowany, bez żadnych napisów, taki typowy „no name” i dopiero tutaj się go branduje na dowolny sposób, naszywając dowolne logo.
Tomek: -Czasami jest też tak, że pojawia się firma, która twierdzi że jest naszym podwykonawcą i wypuszcza na rynek np. skarpety reklamowane jako oryginalny The North Face (co ma gwarantować wysokie normy jakości), tylko bez naszego loga, co niby tłumaczy, dlaczego można taką rzecz kupić taniej, jako okazję. Rzecz jasna towar nie jest oryginalny.
A może część tych rzeczy sprzedawanych po okazyjnych cenach to wcale nie podróbki tylko rzeczy które „wyciekły” z fabryki, z autentycznej linii produkcyjnej spełniającej Wasze standardy?
Tomek: - Jeśli coś wycieka na poziomie linii produkcyjnej, to jest to po prostu kradzież i takich rzeczy też nie powinno się kupować. Wiem że swego czasu kilka firm, które szyły swoje rzeczy w Rumunii w mieście Kluż, borykało się z tym problemem. A turyści się cieszyli bo za niewielkie pieniądze mogli się zaopatrzyć spod lady w autentyczny sprzęt outdoorowy. Jeśli chodzi o The North Face, to my w Rumunii akurat nie szyliśmy, ale wiem że pojawiają się w Polsce, w ramach kategorii Logo Wear (bluzy i koszulki, zwykle bawełniane, z dużym nadrukiem) nasze produkty nieznajomego pochodzenia, które w zasadzie są produktami oryginalnymi, ale spoza oficjalnej sieci dystrybucji. Jeśli natomiast chodzi o naszą odzież techniczną czy jakieś droższe style, takich sytuacji nie zauważyliśmy.
The North Face nie dość że stara się zachować wysokie standardy produkcji to jednak dba też o dużą szczelność w drodze produktu z fabryki do sklepu. Po prostu przy tej skali produkcji nawet niewielki ubytek z linii produkcyjnej, choćby rzędu promila, stanowiłby i tak znaczącą ilość.
Jak firma walczy ze sprzedawcami podróbek?
Agnieszka: – Swego czasu wnikliwie monitorowaliśmy Internet i wyniki zgłaszaliśmy centrali, a oni z kolei uderzali do Allegro czy innego serwisu i prosili o wycofanie podróbek ze sprzedaży. To samo dotyczyło zdjęć produktów, wykorzystywanych bez naszej zgody.
Witek: -Jako handlowcy próbujemy z podróbkami walczyć, ale środki mamy ograniczone, czas też, poza tym w pewnych sprawach nie mamy często wystarczających kompetencji. Bywa, że nawet sami klienci zgłaszają, że gdzieś tam jest stragan na którym sprzedaje się podróbki odzieży The North Face. Ostatnio kolega, który chodzi na basen mówił, że ktoś sprzedawał kamizelki puchowe rzekomo The North Face, prosto z torby. Zawsze jeśli mamy wątpliwość czy to, co chcemy kupić, jest oryginalne, możemy skontaktować się z kompetentnym sprzedawcą, który zna prawdziwą ofertę.
Pokazałam Wam buty, plecak i kurtkę kupione w Katmandu, obrandowane jako The North Face. Zareagowaliście śmiechem…
Agnieszka:- No bo prawdziwy The North Face czegoś takiego w swojej ofercie w ogóle nie ma! I nie chodzi o to, że o czymś nie wiemy, bo nie ma tego w Polsce, czy w Europie, gdyż jest tylko w Stanach (tak, to dwie oddzielne kolekcje). To co przyniosłaś po prostu nijak się ma do wzornictwa naszej firmy!
Dziękuję za przeszkolenie. A co do różnic w jakości prawdziwego The North Face i podróbek, przekonywać mnie nie trzeba. Teraz już w Katmandu zakupów tego typu nie robię, stawiając jednak na jakość.
Wywiad stanowi usupełnienie materiału "Oryginał czy podróbka, czyli nitka prawdę ci powie", który znajdziecie w najnowszym numerze GÓR.