Na Alasce nie próżnują, o czym świadczą dwa doskonałe przejścia Pete’a Grahama i Bena Silvestre’a oraz Jonathana Griffitha i Willa Sima.
Zacznijmy od szczytu Jezebel w paśmie Revelations. Do tej pory wspięto się na niego dwukrotnie, natomiast wschodnia ściana, na której Pete Graham i Ben Silvestre wytyczyli nową drogę Hoar of Babylon VI WI6 M6 A0 1200 m pozostawała dziewicza.
Na poprowadzenie nowej linii Brytyjczycy potrzebowali trzech dni (dwa dni wspinaczki i jeden na zjazdy). Zanim jednak wbili się w ścianę spędzili 19 dni u jej podnóża, na lodowcu Fish, czekając na poprawę warunków – 17 dni było śnieżnych.
Początkowo zamierzali wspiąć się centralnym kuluarem Pyramid Peak, ale uniemożliwił im to zbyt mała ilość śniegu w pobliżu szczytu, w związku z czym lądowanie samolotu było niemożliwe. Jezebel był więc niejako górą zastępczą, a początkowym celem na niej miała być zachodnia ściana określana też mianem „Grandes Jorasses Alaski”. Wschodnia ściana, pod którą wylądowali, a którą widzieli po raz pierwszy, zrobiła jednak na nich ogromne wrażenie, czego efektem wspomniana już linia Hoar of Babylon.
Hoar of Babylon VI WI6 M6 A0 1200 m; fot. Pete Graham / Ben Silvestre, źródło: ukclimbing.com
Strome i skute lodem ściany mierzącego 3761 m szczytu Mount Deborah od lat elektryzowały wspinaczy. Pierwszego wejścia na wierzchołek, południową granią, dokonał w 1954 roku zespół Fred Beckey, Henry Meybohm i Heinrich Harrer – pierwsza próba, tą samą drogą, miała natomiast miejsce rok wcześniej. W 1975 roku Pat Condran, Mark Hottman, Brian Okonek, Dave Pettigrew, Pat Stuart i Toby Wheeler potrzebowali 36 dni, by ostatecznie zameldować się na wierzchołku góry, stając się drugim zespołem, któremu udało się stanąć na szczycie. W 1978 roku miała miejsce zakończona sukcesem wyprawa, której celem była północna ściana, a w 1982 roku po raz pierwszy pokonana została wschodnia grań.
Góra przykuła także uwagę Willa Sima, i to w dość niekonwencjonalny sposób.
Miało to miejsce podczas jednego z moich ulubionych zajęć, którym oddaję się w wolnym czasie – przeczesywaniu Google Earth w poszukiwaniu dużych i świetnie wyglądających ścian – napisał na swoim blogu. Na wspólny wyjazd udało mu się namówić Jonathana Griffitha.
Przed wylotem nie miałem żadnego zdjęcia tej ściany. Pewne problemy sprawiło nam też lądowanie w pobliżu góry, ze względu na liczne moreny lodowcowe. Dostaliśmy się na miejsce helikopterem, ale myślę, że da się to zrobić inaczej.
Bad to the Bone; fot. Jon Griffith, źródło: ukclimbing.com
Dziewicze, imponujące, mierzące 2000 metrów ściany znajdują się zarówno po północnej jak i południowej stronie Mount Deborah. Tę drugą wykluczyli jednak z obawy przed zbyt dużym nasłonecznieniem o tej porze roku.
Początkowo zastanawiali się nad „oszałamiającą” północno-wschodnią ścianą, ale podejście pod nią okazało się zbyt ryzykowne. Wybór padł więc na ścianę północno-zachodnią – podejście nie przedstawiało większych problemów, a potencjalna linia pozbawiona była seraków. Will i Jon przeszli północno-zachodnią ścianę, a następnie północno-zachodnią granią kontynuowali wspinaczkę do szczytu wytyczając linię Bad to the Bone.
Wspinaczka sama w sobie to jedne z najcięższych dni, jakie obaj spędziliśmy w górach, a północno-zachodnia ściana była najbardziej przerażającą i „psychiczną” drogą, jaką miałem okazję się wspinać - podsumował Will.
Jonathan w ścianie Mount Deborah; fot. Will Sim, źródło: willsim.blogspot.co.uk
Podejście do początku niekończącej się grani szczytowej; fot. Will Sim, źródło: willsim.blogspot.co.uk
Jonathan i Will na szczycie; fot. Jon Griffith, źródło: ukclimbing.com
źródło: ukclimbing.com, willsim.blogspot.co.uk