Gotowanie w plenerze, zwłaszcza podczas górskich aktywności, rzadko kiedy ma tak romantyczną i ekscytującą oprawę, jaką można zobaczyć w programach Roberta Makłowicza. Najczęściej zmęczeni i spoceni po całodniowym wysiłku pragniemy szybko zjeść coś ciepłego, zużywając przy tym jak najmniej gazu w kuchence. Jednak szybko nie znaczy niesmacznie. Na szczęście minęły już czasy, gdy w górach pochłaniałem wyłącznie makaron z cukrem lub z cebulą, czasami twórczo eksperymentując z kisielem. Obecnie żywność, którą możemy spakować do plecaka, jest lekka, nie zajmuje wiele miejsca, a co najważniejsze, posiada właściwości odżywcze i smak porównywalny z tym, co jemy na co dzień – o ile nasza kulinarna pomysłowość nie kończy się na mrożonkach z marketu. Wszystkie wymienione zalety posiadają dania liofilizowane, czyli uzyskane w procesie odwodnienia. Dodatkowo oferują one długi termin przydatności, a opakowanie – doskonale zabezpieczające przed czynnikami zewnętrznymi – służy też za jednorazową miskę.
Liofilizowany makaron à la bolognese marki Aptonia, oferowany przez sieć Decathlon, to przykład dania smacznego, pożywnego i błyskawicznego w przygotowaniu: wystarczy zalać zawartość wrzątkiem, zamieszać, przymknąć opakowanie i odstawić na 5 minut. W tym czasie z pozostałej w garnku gorącej wody (do przyrządzenia liofilizatu wystarczy jej zaledwie 270 ml) przygotowujemy herbatę. Spragnieni po całym dniu w górach zrobimy to szybko, zanim jednak siorbniemy pierwszy łyk, nasze danie będzie gotowe. Z pewnością nie przypomina tego, czym zabijałem swoją wrażliwość smakową w dawnych czasach: spore kawałki wołowiny, zioła prowansalskie, pieprz i czosnek askaloński. Pod płachtą biwakową danie to wydaje się niemal wykwintne. Brakuje tylko czegoś… No tak, idealnym uzupełnieniem byłoby wino – czerwone, wytrawne. Podobno są już liofilizowane „lampki” dobrego rocznika. W takich okolicznościach prawdziwym faux pas byłoby zapomnieć o świecach. ;-)
Waga: 120 g (makaron bolognese), po zalaniu: 390 g • Wartość odżywcza: 485 kcal • Cena: 19,99 zł
Testował / Piotr Gruszkowski