Wszystko zaczęło się bardzo zwyczajnie. Pewien facet wkurzył się kiedyś i wyszedł z domu, żeby pobiegać. Dolina Prądnika była dostatecznie blisko i wystarczająco daleko. Znalazł tam wszystko czego potrzebował... dużo zieleni i kwiatów, wieczorne koncerty ptaków, zapach wiosny i jesiennych liści, poranne mgły a czasami nawet widok na tatrzańskie ośnieżone szczyty albo biały śnieg pod stopami. Ten sam śnieg, który w Krakowie zawsze jest niedostatecznie biały.
Przez kolejne lata „rysował” w Dolinie listki swojej
Koniczynki i zawsze odnajdywał to, czego szukał. Zdarzało się także, że dzielił się z kimś swoją tajemnicą. Taka jest historia
Koniczynki, która nadal pozostaje bardzo intymną relacją człowieka i wyjątkowego miejsca, jakim jest Dolina Prądnika. Właśnie tam, na krętych i stromych ścieżkach wspinających się ku prehistorycznym siedliskom naszych przodków, w uroczyskach najmniejszego Parku Narodowego w Polsce, można odzyskać pewną wyjątkową emocję, której szuka wielu spośród nas, zmęczonych patrzeniem każdego dnia daleko przed siebie, planowaniem kolejnych życiowo koniecznych posunięć, kredytów, zakupów, stanowisk i rat.
Pamięć jest podobno funkcją emocji i jeśli nasi przodkowie posiadali wyczulone zwierzęce instynkty, to jest prawdopodobne, że choć uśpione i na co dzień zbyteczne, pozostają jednak w nas. Czy czułeś kiedyś, że idąc w góry, schodząc pod wodę, płynąc albo jadąc konno, a nawet tylko stąpając boso po ziemi, powracasz do swojego naturalnego środowiska? Niewybetonowanej, niewyasfaltowanej przestrzeni, w której kiedyś czułeś się pewnie i bezpiecznie. Być może znasz to środowisko lepiej niż sądzisz, tylko zapomniałeś o tym.
Człowiek wiele zapomniał. Zapomniał, że umie biegać, wynalazł więc
jogging. Dopiero po latach biegania po asfalcie odkrywa, że to nie do końca o to chodzi i zaczyna biegać po lesie, w górach... Człowiek zapomniał nawet, że umie chodzić… wynalazł więc
nordic walking (i płaci grubą kasę za to, żeby ktoś nauczył go, jak trzymać najnowszy model kijka… kiedyś być może patyk, którym pomagał sobie bezkosztowo).
Kiedy na kolejnym listku
Koniczynki zrzucisz z siebie koszulkę i zostaniesz w samych szortach, kiedy stopy zaczną miękko lądować na ściółce z butwiejących liści i przestanie być istotne, jaki but chroni je przed skaleczeniem… bo przecież i tak nikt cię nie widzi, nie ocenia… kiedy twoje zmęczone i mokre od potu ciało osuszy powiew ciepłego powietrza na Górze Koronnej a potem schłodzi je wilgoć Doliny Sąspowskiej, kiedy weźmiesz do ręki patyk aby pomóc sobie w przeprawie po chyboczących żerdziach rozłożonych na rozlewiskach bobrzych żeremi… być może poczujesz wtedy, że wszystko to już kiedyś robiłeś.
Poczujesz to bardzo wyraźnie, emocją zapisaną na szczeblach podwójnej helisy w pamięci twoich genów. Biegaj i pozostaw wszystko zwracając się daleko wstecz za siebie. Być może dowiesz się wtedy, kim tak naprawdę jesteś…
Organizatorami biegu
Koniczynka Trail Marathon są studenci kierunku Turystyka i Rekreacja na specjalności Turystyka Przygodowa w Krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego oraz Zakład Alpinizmu i Turystyki Kwalifikowanej. W propagowaniu czystej idei tego prawdziwie górskiego biegu pomagają GÓRY.
Więcej informacji:
https://www.facebook.com/KoniczynkaTrailMarathon?fref=ts
http://tp.awf.krakow.pl/index.php/hjkghfhgh/poznaj-nas