Czeski zespół Marek Holeček - Zdeněk Hrubý dokonał w Himalajach wspaniałego przejścia dziewiczej, północnej ściany Talung (7349 m) - wysokiego wierzchołka, leżącego w rejonie Kanczendzongi. Jest to wspaniałe przejście wielkiej himalajskiej ściany wysokiego szczytu, dokonane w stylu alpejskim!
Droga zespołu prowadzi północną ścianą o długości aż 2500 metrów. Jakby tego było mało, zespół uderzył w stylu alpejskim, na lekko, przez co byli świadomi, że po wejściu w ścianę, od pewnej chwili jedyna droga powrotna wiodła już tylko przez wierzchołek. Jak donoszą autorzy, „wiedzieliśmy, że w ścianie będziemy tydzień (...). Gdybyśmy musieli się wycofywać, byłoby cieżko“. A o tym autorzy wiedzieli akurat lepiej niż ktokolwiek inny na świecie – dla Holečka była to już druga próba przejścia tego filara. Pierwsza miała miejsce w roku 2004, kiedy to zespół Marek Holeček - Tomáš Rinn zmuszony był wycofać się po pierwszym dniu wspinaczki i biwaku, z powodu odmrożeń, jakich nabawił się Marek Holeček. Tym razem wspinaczom, przechodzącym dolną część ściany innym wariantem, dopisało szczęście, jeśli chodzi o pogodę.
Sześć nocy biwakowali w ścianie, w małym namiocie, w ekstremalnie trudnych warunkach. Jedna noc była krytyczna, nie było gdzie rozstawić namiotu, czekaliśmy, aż nas zmiecie w dół. Szczęście dopisało im również dlatego, że na wierzchołku stanęli kilka minut przed tym, jak wszystko przysłoniła gęsta mgła. Szczęście dopisało im również w zejściu. Gdyby stanęli na szczycie kilka minut później – nie mogliby odszyfrować po pierwsze, czy na ten szczyt w ogóle już dotarli, po drugie - kierunku, w którym należy schodzić, a na polach śnieżnych mogliby się po prostu zgubić, czy wpaść do szczeliny. I tego mało – gdyby nie kask, nie wiadomo, czy, a jeśli tak, to w jakim stanie, Hrubý przeżyłby uderzenie w głowę spadającym kamieniem – który tenże kask roztrzaskał...
W zejściu wspinacze zaliczyli jeszcze jeden biwak, po którym (20 kwietnia) jednak udało się szczęśliwie wrócić do bazy.
Trudności tej aż dwóipółkilometrowej długości drogi zostały ocenione w skali mikstowej na M6+, a do tego jeszcze trudności lodowe WI 6.
Droga otrzymała nazwę Thumba Party – na cześć popularnego nepalskiego napitku Thumba, który zawiera sfermentowane zboże, kukurydzę i, jak donoszą autorzy przejścia, „wiele wesołych procentów, które rozszerzą niejeden uśmiech“...
Jest to jedno z najważniejszych dokonań w historii alpinizmu czeskiego! Jak najserdeczniej gratulujemy autorom tego wspaniałego przejścia!!!
P.S.: Autorom udało się nawet podczas tej wyprawy, a nawet także w trakcie tego przejścia, nakręcić filmiki.