Pierwsze słowo, jakie cisnęło mi się na usta po premierze nowego, technicznego czekana Cassina o nazwie X-Dream brzmiało „przekombinowany”. Byłem głęboko przekonany, że nie zda on egzaminu w górach i nada się jedynie do drytoolingu w przewieszonych rejonach lub podczas wspinaczki lodowej. Po pierwszym kontakcie w rzeczywistości doszły obawy, czy aby jego lekka i filigranowa, dodatkowo wyposażona w ruchome elementy konstrukcja nie spowoduje tego, że będzie to narzędzie mało trwałe i awaryjne.
Na drodze Sundance, Beinn Eighe. Fot. A.Inglis
Pierwsze testy w górskim terenie przeprowadziłem podczas tygodniowego pobytu w Szkocji, gdzie miałem okazję powspinać się po technicznie wymagających drogach. Pomimo wcześniejszych obaw, dobre wrażenie wywarła na mnie „przekombinowana” rękojeść. Jej przemyślany kształt dopełnia możliwość dostosowania jej do własnych preferencji regulując rozmiar gumową podkładką oraz dokładając plastikowy wspornik pod palec wskazujący. Dość awangardowym pomysłem wydaje się możliwość regulacji ułożenie rękojeści w stosunku do kąta natarcia ostrza, uzyskując w ten sposób profil czekana bardziej prosty („ice”) lub wygięty („dry”). Dzięki takiemu rozwiązaniu, przy pomocy klucza imbusowego, nasza dziabka teoretycznie staje się narzędziem uniwersalnym – nadająca się zarówno do przewieszonej skały jak i do pionowego lodu.
Odczuwalna niska masa czekana (wg. stron producentów X-Dream jest 55 gram lżeszy niż Nomic marki Petzl i prawie 100 gram lżejszy niż Fusion Black Diamond’a!) w połączeniu z bardzo dobrym wyważeniem daje wrażenie niesamowitej precyzji podczas wspinania. Niestety skutkiem lekkiej konstrukcji jest brak idealnej stabilności dziabki, szczególnie odczuwalnej podczas używania podchwytów oraz przy klinowaniu głowicy w rysach.
Start w drugi wyciąg na drodze Unicorn, Glencoe. Fot. H.Holmes
W terenie alpejskim miałem okazję przetestować X-Dream’a podczas przejścia drogi Braci Schmid na Matterhornie. W czasie długiego wspinania w umiarkowanych trudnościach bardzo użyteczne okazały się duże podpórki pod pierwszym oraz drugim chwytem skutecznie chroniące dłonie przed uderzeniami o lód. Większą część drogi wspinałem się korzystając wyłącznie z drugiego chwytu, co pozwala odrobinę oszczędzić sił. Duże i zaokrąglone zakończenie czekana oraz grot zastąpiony niewielkimi ząbkami umożliwia wygodne podpieranie się na dziabce podczas pokonywania mniej stronnym fragmentów terenu.
Gdzieś w połowie drogi Braci Schmid. Fot. A.Barszczewski
Ostrze lodowe wyposażone jest w ciężarek usytuowany na obuchu głowicy co sugerować może, że pełni on również funkcję młotka. Jednak dość wygięty profil czekana nie ułatwia sprawy – kilkukrotnie zdarzyło mi się „awaryjnie” wykorzystać X-Dreama do wbicia haka, na szczęście nie sprawdzałem na ile skutecznie . Ostrze mikstowe nie jest już wyposażone w taki element – a szkoda – „odchudzona” wersja młotka chroniłaby aluminiową głowicę podczas dobijania dziabki drugą dziabką, podczas wspinania w trudnym, mikstowym terenie, lub podczas gdy chcemy wykorzystać czekan do budowy stanowiska.
Oczy pełne lodu w Dolinie Białej Wody. Fot. P.Sałdan
Tak samo jak ryba stworzona jest by pływać, ptak by latać, tak X-Dream stworzony jest do wspinaczki lodowej. Wspomniane wcześniej nienaganne wyważenie, optymalne wygięcie styliska i bardzo dobra ochrona dłoni sprawiają, że pokonywanie zamarzniętych wodospadów przysparza nam jeszcze więcej frajdy.
Początkowo powątpiewałem w trwałość nowych czekanów Cassina. Jednak po przejściu kilkunastu dróg w górach – wbiciu nimi paru haków, dobijania ich jako punkty stanowiska, czy siłowym klinowaniu w szerokich rysach muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Zarówno głowica, usytuowana na dwóch nitach, jaki i rękojeść ani drży! Czekany Cassin X-Dream najbardziej mogę polecić osobom, które cenią sobie lekkość i wygodę podczas zimowego wspinania w górach.
Grudniowe wspinanie na Kaczym Mnichu w Dolinie Białej Wody. Fot. S.Szlagowski
Piotr Sułowski