W sobotę 20 lipca Włosi Cala Cimenti i Francesco Cassardo jako pierwsi w historii zdobyli szczyt Gaszerbruma VII (6755 m n.p.m.). Niestety, tego samego dnia podczas zjazdu na nartach, Cassardo spadł 500 m w dół, prawdopodobnie łamiąc kość udową oraz uszkadzając szyję. Przez ostatnie kilkanaście godzin trwała akcja ratunkowa, w której brała udział trójka naszych rodaków, z Denisem Urubką na czele. Na szczęście udało się uratować Włocha - nad ranem naszego czasu śmigłowiec zabrał go do Skardu.
Francesco Cassardo (z lewej) i Cala Cimenti; fot. Cala-Cimenti-Cmenexperience
Początkowo akcja ratunkowa prowadzona była samotnie przez partnera poszkodowanego wspinacza, Cala Cimentiego, który od razu zaalarmował o dramatycznej sytuacji. Na jego apel o pomoc błyskawicznie odpowiedzieli przebywający w bazie pod masywem Gaszerbrum Denis Urubko wraz z Danem Bowem. Himalaiści bezzwłocznie ruszyli w górę by pomóc Włochom. Po dotarciu do nich zaopatrzyli Francesco w tlen i wykorzystując sanki z nart pomogli sprowadzić go do obozu I na drodze na Gaszerbrum II, na wysokości ok. 5900m. W akcji uczestniczyli również Janusz Adamski i Jarek Zdanowicz.
Nerwowe oczekiwanie na śmigłowiec, mający ewakuować Francesco z C1 przedłużały problemy natury formalnej, skutecznie opóźniające jego start ze Skardu. Jednak o godzinie 3:20 naszego czasu, w końcu dotarły do nas pomyślne wieści: "Helikopter leci, rozpoczęła się akcja!" - przeczytaliśmy w krótkim meldunku na profilu FB Cala Cimentiego.
Po godzinie podano kolejny komunikat - maszyna z Włochem na pokładzie jest już w drodze do Skardu. Cimenti schodzi na dół o własnych siłach, podobnie jak pozostali uczestnicy akcji ratunkowej. Czekamy z niecierpliwością na informacje o stanie zdrowia poszkodowanego.
Źródło: Cala Cimenti FB & sportowe fakty wp.pl