Ledwo kilka tygodni temu, niczym poranna kawa, podnosiło nam się ciśnienie na myśl o kamiennych przewagach Daniela Woodsa i Paula Robinsona. Tymczasem czym było uporanie się wymienionych Amerykanów z „odwiecznymi-ostatnimi-wielkimi-problemami”, przy rozwiązaniu „drugiej-największej-tajemnicy-najwyższej-cyfry”1 przez ledwo wyrastającego nad ziemię Daia Koyamadę?
Miesiąc temu, dokonując podsumowania wszelakich przypadków wokół świata najmniejszych
form – jakby mimochodem napomknęliśmy o wizycie Japończyka w kantonach Ticino i Gryzonia,
gdzie, niedyskretnie przypomnieć wypada, dołożył do szwajcarskiego konta worek problematów w solidnej walucie:
Dagger 8B+,
New Base Line 8B/+ (2 próba),
River Bed 8B (2 próba),
From Shallow Water to River Bed 8B+,
Remembrance of Things Past 8B+ oraz jednego dnia:
Electric Boogie 8A+ i
One Summer in Paradise 8B. Chyba każdy by się ucieszył, widząc takie saldo na wyciągu, ale jakoś się to przebić nie mogło przy „masowym” wywindowaniu kursu do 8C+ przez Amerykanów. Niestety, nieprzyzwoity warun w Szwajcarii nie pozwalał Koyamadzie na skuteczne przystawienie się do zaplanowanej listy pod roboczym kryptonimem 8C, a zawierającej takie perły jak:
Big Paw,
In Search of Time Lost,
From Dirt Grows the Flowers. Zatem z braku laku, czasu, pogody, nie pozostawało mu nic innego, tylko stoczyć epicką batalię z nieco mniej mokrymi chwytami, na obrośniętej mitami i legendami
The Story of 2 Worlds...
Dai Koyamada na The Story of 2 Worlds 8c, Cresciano
Problemat-pomnik wystawiony został w 2005 roku przez Dave’a Grahama, będącego wówczas nie tylko w szczytowej formie fizycznej, ale również intelektualnej. Dobudowanie siedmiu masywnych ruchów do istniejącego baldu
Dagger, stanowiło symbol filozofii i podejścia Grahama w poszukiwaniu utraconego standardu 8C. Mijały lata, a linia bynajmniej nie zarosła mchem i paprocią, bo bezczelnych bulderowców chcących się z nią zmierzyć nie było mało, wystarczy chociażby wymienić Daniela Woodsa i Adama Ondrę. Niemniej kończyło się to co najwyżej na złojeniu, swoją drogą przyzwoitego,
Daggera. Zatem jeśli już coś ją obrosło to tylko mity, bo nie brakowało głosów, które wbrew logice i idei Grahama obwieszczały
TSo2W standardem, ale dla 8C+.
Wróciwszy jeszcze na chwilę do postaci samego Daia Koyamady wspomnieć wypada kilka kluczowych momentów jego twórczości. W najszlachetniejszej formie wspinania popełnił on, w obecnej terminologii, drogę bulderową
The Wheel of Life 8C+ w słynnej australijskiej jaskinio-dziurze, w Grampianach, do tego jeszcze dorzucił
Dreamtime, choć Bóg jeden wie w jakim stanie „zaszczotkowania”, oraz otwarł dla potomności
Hydrangea,
Epitaph i
Calm, wszystkie za 8C i wszystkie w krainie porosłej kwitnącą wiśnią. Japończyk nie ustrzegł się też fetyszowi wspinania ze sznurkiem, utkawszy linę w przeloty
Hugh 9a i
Action Direct 9a (jako szósty, 2005) oraz otwierając
Logical Progression 9a i
Byaku-dou – jedne z najtrudniejszych dróg sportowych Japonii.
W GÓRACH 193 / 2010 znaleźć można mały wywiad z wielkim mistrzem Koyamadą, rozkminiający zawiłe kulisy przejścia oraz życia samuraja kroczącego drogą zasad kodeksu Bushidō. Wypada tylko przygotować przed lekturą odpowiedni podkład muzyczny – oczywiście najbardziej
narzucającą się propozycją jest płyta podziemnego hip-hopowca Eligh, o znamiennym i nieprzypadkowym tytule:
A Story of 2 Worlds... :).
Pozostańmy w kręgu muzyki, choć z deka odmiennej. Otóż niejaki Fryderyk Chopin, pochowany ledwo 65 km od kamyków w Blo, pisał swego czasu do Delfiny Potockiej: „Wtedy tylko mnie natchnienie i pomysły nawiedzają, kiedy dłuższy czas nie mam kobiety... Pomyśl, jakie to dziwne i cudowne, że te same siły idą na zapłodnienie kobiety, a więc na stworzenie człowieka, i ta sama siła idzie na stworzenie dzieła sztuki. Pomyśl Findelko najdroższa, ile przez Ciebie najlepszych natchnień i pomysłów muzycznych przepadło”. Może przepadły jakie baldy... tfu... ballady? Niby nic to wspólnego z bulderingiem nie ma, ale jakoś tak mi się skojarzyło z Carlo Traversim, który po rozstaniu z Alex Puccio przeskoczył o dwa stopnie życiowy rekord, dokonując szóstego przejścia kluczowego balda
Jade w RMNP. Nie dowierzając własnej mocy, wynikającej zapewne z teorii sublimacji Freuda, a tak dosadniej opisanej przez Chopina – przecenia
Jade z 8C na 8B+, gdyż jego dotychczasowe, szczytowe osiągnięcia dobiły „ledwo” do 8B (m.in.
The Buttermilker,
Circadian Rhythm,
Sunseeker). Podobne stanowisko w sprawie wyceny „klejnotu Rocky Mountains” zajął siódmy na problemacie James Webb, dla przyjaciół Jimmy, uporawszy się z
Jade w przeciągu 4 dni – także przeskoczyłby z 8B (m.in.
The Automator,
Top Notch,
Don’t Get too Greedy). W wypadku Webba istotnym okazał się jego sporych rozmiarów wzrost, a co za tym idzie, konieczność znalezienia własnej beta. Swoją drogą Phillip Schaal (numero 5 na liście pogromców) również siekał wcześniej „tylko” 8B, zanim wskoczył na
Jade. Zarówno Traversi jaki i Webb jako pierwsi głośno powiedzieli to, o czym w okolicznych wsiach szeptano po kątach. Niby nic wielkiego się nie stało: a bo to pierwsza zdegradowana 8C? Tyle tylko, że
Jade było najczęściej cytowanym problemem w odniesieniu do propozycji wycen niejednego bulderu z hitowej listy TOP-10. Kilku silnych panów, z Danielem Woodsem na czele, ustanawiających najznamienitsze problematy i przypisując im najwyższe cyferki, odwoływało się w porównywaniu trudności właśnie do
Jade: coś było trudniejsze, coś było łatwiejsze, coś było tylko w okolicy... Czyżby wkrótce czekała nas jakaś masowa przecena towaru z najwyższej półki? Sprawy inflacji nie rozwiązałaby nawet Rada Bezpieczeństwa ONZ, która wszak nie może sobie poradzić z banalnymi przy tym problemami z Iranem i Koreą...
Tradycyjnie na końcu pochylmy się nad paniami, ciągnąc wątek freudowskiej sublimacji... W formie jest również Alex Puccio – co potwierdziła dorzucając do listy zaliczonych bulderów kolejną, siódmą już, 8A+. Problemat nazywa się
The Centaur, leży sobie w RMNP, został zrobiony z siadu, a swego czasu był ceniony nawet na 8B. Na szczególną uwagę zasługuje Kanadyjka Thomasina Pidgeon, wychowująca samotnie swego syna Cedara. Nie mam pojęcia, jak jest rozwiązany socjal w Kanadzie - chyba licho, bo na co dzień pomaga zawodowo matkom przy porodach i opiece nad dziećmi zaraz po narodzinach. No cóż, Kanada to pewnie nie kapitalistyczno-krwiopijcza Stara Europa, gdzie przy czwórce dzieci rodzice już się niczym nie muszą martwić - poza dziećmi oczywiście :). W każdym razie, znajdując się w takiej sytuacji rodzinnej, Mommasina (również znana pod ksywkami: Thomo i Tomahawk) musiała zmienić swoje nastawienie do wspinania, czyli zrezygnować z wszelakich wspinów ze sznurkami i po jakiś kilkumetrowych głazach, i zejść na jedyną słuszną drogę bulderingu. Co prawda musi jeszcze dźwigać dodatkowego krasza dla syna (żeby miał gdzie strzelić sobie drzemkę) oraz kredki, kolorowanki, książeczki i inne duperele do zajęcia dziecka, ale nie wpływa to, jak się okazuje, na jej formę, którą określają takie przejścia jak choćby tegoroczne
Summoning sit 8A+ w Squamish oraz
Barefoot on Sacred Ground 8A+ w Hueco. Żeby nie było, że jakieś cuda się wyprawiają w jej wykonaniu i przeskakuje z pominięciem kolejnych stopni niczym Schall, Traversi i Webb – Thomasina uzbierała jeszcze siedem 8A, w tym dwie (
Sunshine i
Chabalanke, Hueco), które w porywach ocierają się o wyższy stopień.
Jako że, Tomasina inspirację czerpie nie od boskiego Chrisa Sharmy, a od Gandhiego, Jezusa
i Buddy – zatem na koniec słowo na niedzielę. Drugi to z rzędu bK, w którym pojawiają się motywy alternatywnych metod parcia na cyfrę. Pytanie tylko, czy ktoś jest w stanie dobrowolnie poddać się reżimowi wstrzemięźliwości?
tm
GÓRY, nr 6 (193) czerwiec 2010.