Kalendarz zawodów wspinaczkowych wypełniony jest po brzegi. Zawodów boulderowych mamy w Polsce mnóstwo, ale takich, które charakteryzują się konsekwentnym ukłonem w stronę zawodników i publiczności, wciąż jest zdecydowanie za mało. Właśnie do tych ostatnich należą Boulder Wars, których szósta edycja odbyła się 24 lutego w Centrum Wspinaczkowym Top w Nowym Targu.
Przedbitewne starcia
Eliminacje przyciągnęły sporą liczbę zawodników i zawodniczek, spragnionych panelowej rywalizacji.
20 eliminacyjnych przystawek, w wykonaniu routesetterów w składzie: Jakub Dyrcz, Krzysztof Szalacha, Szczepan Podolec oraz Hubert Bożek, odznaczało się różnorodnością i sporą dawką inwencji ich twórców. Na wspinających się czekały zarówno połogie skradacze, trikowe wspinanie w pionach, jak również siłowe przewieszki i patenciarskie daszki. Całość doprowadziła do wyłonienia najsilniejszych pań i panów, gotowych na dużo większe wyzwania.
Do finałów zakwalifikowało się sześć kobiet i aż ośmiu mężczyzn, bowiem całej ósemce udało się zdobyć komplet podczas eliminacji. Rundę finałową, zapewne z uwagi na towarzyskość imprezy i atrakcyjny dla widzów walor tego rozwiązania, postanowiono rozegrać w starej formule. Zawodnicy wstawieni w boulder mogli więc powalczyć nieco dłużej, już po upływie czterominutowego czasu.
Kobieca moc
Płeć piękna już na starcie nie miała łatwego zadania, ale to tylko pokazało jak wielką determinację posiadają wspinające się panie.
Finałowa jedynka była przystawką rozpoczynająca się sekwencją, wiodącą w domyśle do bańki ze słabych obłych krawądek (patent ten udało się ominąć Eugenii i Daszce), aż do solidnych klam, dalej zmuszając zawodniczki do przewinięcia się przez beczkę. Niewątpliwie problem ten obudził w paniach ducha walki.
Skuteczne w tej rywalizacji okazały się Asia Zakrzewska oraz Daria Brylova, które w odmienny, lecz równie efektowny sposób zdołały dosięgnąć topu. Eugenia Lavrushkina, podobnie jak Daria wykorzystała widowiskowy patent, niestety, mimo entuzjastycznego dopingu publiczności, nie udało jej się osiągnąć oczekiwanego topu.
Paulina Licha, debiutantka w finałach, zawzięcie walczyła o dobry początek zmagań.
Jednak sama energia i wielokrotne próby ataku na przystawkę, nie wystarczyły jej do utrzymania chwytów i przekroczenia granicy, z którą pozostałe panie radziły sobie znacznie lepiej.
Damska przystawka numer dwa, z pozoru wymagająca skomplikowanych patentów, została przez panie dość szybko odczytana. Trudniej było jednak wprowadzić w życie koncepcyjne wnioski. Pomimo tego, doskonale z pokonaniem tego problemu poradziły sobie Oliwia Goś oraz Daria Brylova. Reszta pań wykazała ogromną wolę walki, lecz usytuowany w mocnym przewieszeniu boulder nie został przez nie zwyciężony.
Trzeci z finałowych boulderów skonstruowany był tak, by na wstępie niejako zmusić zawodniczki do czujnego trawersu, pod koniec którego należało wydostać się na dwie, sporej wielkości, bliźniacze struktury. Mantla na owe struktury wymagała od finalistek jednocześnie siły i równowagi, gdyż na topie znajdował się znikomej wielkości chwyt, dający się dotknąć jedynie w pozycji no hand’u. I tym razem Daria nie zawiodła, przedostając się do topu.
Efektownie poradziła sobie także Eugenia, która przy entuzjastycznym dopingu publiczności z powodzeniem dotarła do topu.
Czwarty boulder, prowadzący po paczkach z zielonymi płaskimi chwytami, ułatwiającymi ich przytrzymywanie był dla pań kolejnym angażującym wyzwaniem. W niewielkim przewieszeniu, z siłowym startem i siłowym wykończeniem, tym razem triumfowała Asia Niechwiedowicz. Czwórka została także pokonana przez niezwyciężoną w tych finałach Daszkę, co tylko przypieczętowało jej bezsprzeczną pozycję na pierwszym miejscu podium.
Męska siła
Na sam początek na panów czekał przemarsz po paczkach, wyposażonych w żółte, obłe krawądki. Niewątpliwie najtrudniejszy boulder całych finałów, wymagający od zawodników całego arsenału predyspozycji, od techniki począwszy, przez precyzję i dynamikę, aż po siłę. Dopiero taka kombinacja wszystkich elementów dawała szansę na pokonanie męskiej jedynki. Niestety, żadnemu z panów nie udało się tego osiągnąć, mimo szaleńczej woli walki, jaką zaprezentowali.
Finałowa dwójka stanowiła próbę zmęczenia zawodników na dużych białych oblakach, w mocnym przewieszeniu. Boulder z dającym się łatwo odnaleźć no hand restem, z którego finaliści chętnie korzystali. Arkadiusz Millan spektakularnie wykorzystał tę możliwość, prezentując publiczności zuchwałą lekkość wspinania.
Podobnie, choć z nieco większym rozmysłem, posłużył się no hand restem Jakub Czarnota, który z pełną świadomością efektu działania, prezentował swoje umiejętności publiczności, by następnie swobodnie dosięgnąć topu. Ambitny Szymon Pęcikiewicz, także zachwycił kibiców i rozgromił problem, za pierwszym razem go zdobywając.
Na trójce panowie mierzyli się z zachwycającymi urodą i wykonaniem, paczkami ze strefą śliską od Vbloc. Męska rywalizacja nabrała tempa i zawodnicy z oddaniem walczyli o każdy ruch. Zarówno Jakub Czarnota, jak i Bartek Opiela po raz kolejny sięgnęli topu, bezwzględnie udowadniając swoją siłę. Andrea Vacca natomiast dał wyraz wspaniałych i wyrazistych wspinaczkowych ruchów. Wyśmienicie na tym problemie poradzili sobie również Piotrek Czarnecki oraz Szymon Pęcikiewicz, którego top był swoistym zwieńczeniem pojedynku z baldem.
Czwarty boulder niezmiennie rozpalał zawodniczego ducha walki. Michał Jaworski zachłannie zaatakował przystawkę, która jednak nie dała się tak łatwo pokonać jego umiejętnościom. Zaskakująco, ale z godną uwagi pomysłowością, do problemu podszedł Paweł, jednak mimo prób, nie udało mu się dosięgnąć topu. Jakub i Piotr natomiast, precyzyjnie wykonali zadanie, z sukcesem kończąc finałowe zmagania. Nieposkromiony Szymon również wygrał tę ostatnią bitwę, jednak to nie pomogło mu znaleźć się na najwyższym stopniu podium.
Zasłużone zwycięstwo należało się bowiem Jakubowi Czarnocie, który pomyślnie przemknął przez finały, osiągając trzy topy, w zaledwie czterech próbach.
Odzyskać przyszłość
Zawody Boulder Wars są nieklasyfikowalne nie tylko ze względu na iście swobodną atmosferę, ale też na autentyczne, pozbawione elementu próżności, zaangażowanie ich twórców. To wydarzenie, któremu towarzyszy otwartość, życzliwość i gościnność, czyli wszystko to, czym towarzyskie zawody powinny się charakteryzować.
Energetyczna muzyka Dj’a Shu, lekkość wypowiedzi konferansjera Huberta Bożka, kreatywna praca routesetterów, udział wielu sponsorów (w tym roku wsparcia udzieliły: Kotelnica Białczańska, Alpin Sport, Husky, Chochołowskie Termy, „Góry”, Pilo, Piwniczanka, Heartbeat, Head Crash, Topo Travel, caknoris.sk), to tylko nieliczne, acz bardzo wartościowe elementy, które składają się na całość znakomitej organizacji tych zawodów.
Uczestnicząc w Boulder Wars ma się bowiem poczucie, że to zawody robione nie tylko z uwagi na ludzi, ale przede wszystkim dla nich.
Nawet rozdanie nagród i ogłoszenie zwycięzców, które odbyło się przy udziale Burmistrza Miasta Nowy Targ, zostało przeprowadzone w sympatyczny, pozbawiony sztuczności sposób. Zdawać by się mogło, że radość i uśmiech zostaną z wszystkimi, aż do końca tego wyjątkowego wydarzenia.
Jednak, tuż po części oficjalnej, konferansjer Hubert Bożek, poprosił wszystkich obecnych, związanych z CW Top, o wyjście na środek, a następnie oddał głos Jakubowi Dyrczowi. Ten zaskakujący moment stał się jednak jeszcze bardziej niezwykły, kiedy Jakub, pomysłodawca i oddany organizator zawodów Boulder Wars, stanął przed wszystkimi, podziękował za obecność i ogłosił, że… prawdopodobnie były to ostatnie zawody.
Ekipa CW TOP dostała wypowiedzenie umowy najmu, gdyż właściciel postanowił przeznaczyć to miejsce na inną działalność. Jakub zapewnił jednak, że ze swojej strony zrobi wszystko, by znaleźć rozwiązanie tej sytuacji i zatrzymać wspinanie w Nowym Targu.
Spoglądając na emocjonalne reakcje ludzi, którzy stali za nim, można przypuszczań, że Jakub stanie na wysokości zadania i poruszy swoją wyobraźnię, by stworzyć dla nich i dla nas wszystkich nową, wspinaczkową przestrzeń.
Podczas zawodów dało się dostrzec, że ekipa CW Top to taka jasna strona mocy, ludzie niemal bezbłędni w swoich rolach. Nam więc zostaje tylko jedno, mocno wierzyd w to, że koniec tej historii się jeszcze nie zdarzył.
M.S.
Ostateczne wyniki finałów:
Kobiety:
1. Daria Brylova
2. Joanna Zakrzewska
3. Eugenia Lavrushkina
4. Oliwia Goś
5. Joanna Niechwiedowicz
6. Paulina Licha
Mężczyźni:
1. Jakub Czarnota
2. Szymon Pęcikiewicz
3. Bartek Opiela
4. Piotr Czarnecki
5. Arkadiusz Millan
6. Andrea Madison Vacca
7. Michał Jaworski
8. Paweł Grochowalski
Zdjęcia: Yarrek LoveMountains