O tym, że Frankenjura nie rozpieszcza przystępną cyfrą przekonałem się już dawno. Ostatnie trzy sezony w tym rejonie mógłbym nazwać lekcją pokory: w październiku 2015r. spadłem z przedostatniego ruchu tuż przed zjazdówką na Świętym Graalu, w 2016r. wracałem do formy po poważnej kontuzji troczka i nie mogłem łapać małych chwytów, a w2017r. spadłem z ostatniego ruchu na Zugzwang . Z tą ostatnią porachunek wyrównałem dopiero teraz, nie było z górki…
Kluczowe sięgnięcie z ryski na dwa palce. Fot. Ela Haładaj
"Zugzwang" to zaczerpnięty z języka niemieckiego termin szachowy, oznaczający sytuację bez wyjścia, gdy gracz zostaje zmuszony przez przeciwnika do ruchu, którego nie wykonałby w innych okolicznościach.
Nazwa świetnie oddaje specyficzny charakter wspinania, gdzie na niespełna 10 siłowych precyzyjnych ruchach nie można popełnić najmniejszego błędu. To taki typ drogi, którą można zrobić w 2 albo w 200 próbie, a spaść da się w każdym miejscu.
Pomimo oficjalnej wyceny 11-/11 (8c+) trudności drogi w moim odczuciu przewyższają te na Graalu (9a), podobnie swoje wrażenia skomentował Adam Ondra. A więc chyba trafniejsze byłoby 8c+/9a, chociaż jak dla mnie bliższe dolnej granicy 9a, niż górnej granicy 8c+. Tymczasem kolejne porachunki czają się gdzieś w lesie...
Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu:
Mateusza wspierają na codzień: