facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2014-04-22
 

Wyrypa narciarska w starym stylu...

Każda tatrzańska dolina jest inna. Tak samo niemal każdy wysoki tatrzański szczyt, czy też przełęcz, skrywają swoje tajemnice. Różne... 



...związane z ich historią, geologią, hydrografią i topografią. A zwłaszcza z ludźmi, którzy przemierzali te rejony w dalszych i bliższych nam czasach. Te ślady trudno nieraz dostrzec. Jedne można jeszcze spostrzec. Są namacalne. Znaki szlaków na drzewach. Ławka na Wyżniej Tomanowej. Perć prowadząca w stronę Czerwonego Żlebu. Inne znikają z ludzkiej pamięci. Jak śnieg zmywany przez wiosenne roztopy i wiatry halne. Startujemy w Tatrach Zachodnich, od prezentacji kilku ciekawostek Doliny Tomanowej. Zaczynamy nieprzypadkowo zupełnie od tego właśnie miejsca, a nie innego, z kilku względów. Jest to dolina łatwo dostępna. Boczna, wschodnia odnoga Doliny Kościeliskiej. I jest jeszcze jeden powód. To jedno z moich ulubionych miejsc w Tatrach. I ulubionych miejsc Krzysia Pietruszewskiego, który też tam zaczynał przygodę z narciarstwem ski-turowym. Dodatkowo to świat, który obecnie, w myśl przepisów parków narodowych, jest częściowo dla turystów zamknięty. Tym bardziej wart jest przypomnienia. A więc poczytajcie. Serdecznie, jak zwykle, zapraszam do lektury.





Wyrypa narciarska sezonu...


Było to w dawnych, dobrych narciarskich czasach, gdy Tomanowa Przełęcz była jeszcze dostępna dla turystów i narciarzy wysokogórskich. Chodzili tędy Zaruski i Oppenheim, Bednarski i Zwolińscy. Ich śladami podążaliśmy i my. To było gdzieś ok. 1985 r. Po lekturze Na bezdrożach tatrzańskich Zaruskiego, przewodnika narciarskiego Opcia z 1936 r. i W stronę Pysznej Wandy Gentil-Tippenhauer i Stanisława Zielińskiego, serce „stanęło w ogniu”. Moje i kilku moich koleżanek i kolegów z tamtych lat. Tak było w przenośni i dosłownie. Góry przesłoniły nam normalne życie. Tylko one zaczęły się liczyć. Życie na dole stało się tylko marnym i trochę nieznośnym dodatkiem do tego, co było gdzieś tam. Wysoko. Na graniach i przełęczach. W Tatrach. W kolebach i szałasach. Na krańcu naszego górskiego świata. Potworzyły się przyjaźnie. Górskie – jedne trwalsze, inne ulotne, jak tatrzańskie kurniawy. Jak to w życiu. Góry odwzajemniły naszą pasję i zaangażowanie. Najbardziej pokochaliśmy tatrzańską zimę. A właściwie wiosnę. Zaczęły się wyrypy narciarskie. Były ich setki. Każda inna. Niepowtarzalna:) Oto jedna z nich. Prowadzi w stronę Tomanowej, którą z racji wyjątkowej zażyłości w naszych relacjach nazwałem po prostu: Tomanową Kochanecką. Moja Tomanowa jest kobietą w średnim wieku, zadbaną, o szerokim uśmiechu, kasztanowych, kręconych włosach i bujnych kształtach, skrytych pod zwiewną sukienką.

Koniec kwietnia. Ekipa godna. Madzia – zawsze z szerokim uśmiechem, towarzyszka wielu wycieczek narciarskich, Piotrek i Hubert. Jesteśmy na Kasprowym Wierchu. Wieje. Na górze typowa, rozleniwiająca, wiosenna pogoda. Na grzbiecie dźwigamy dość ciężkie plecaki. W dole wielka dolina i potężny U-kształtny żleb, opadający w dół do Doliny Cichej. Znany mi sprzed lat. Zjazd nim to nie kończący się festiwal skrętów. 800 metrów przewyższenia. Nagle śnieg się kończy. Przed nami kosówkowa dzicz. Gęsta. Niezachęcająca do działania. Przebijamy się przez nią ponad godzinę. Pot leje się z czoła, narty przeszkadzają. Kosówki biją tu i tam swoimi rozłożystymi gałęziami. Zwłaszcza bolesne dla mężczyzn są ciosy między nogi, dlatego uważamy, żeby tam nie oberwać. Ale uśmiech na twarzy nie znika, bo „kosówkowe trudności”, to także część udanej wyrypy. Lądujemy na niewielkiej, śródleśnej polance. Rozpakowujemy plecaki, by „zaamciać”, jak pisał Oppenheim, co nieco. Herbata, czekolada i owoce. Każdy daje to, co ma najlepsze w plecaku. Przed nami perspektywa długiego zjazdu Doliną Cichą, z Tomanową Przełęczą w tle. Jemy, śmiejemy się, filmujemy i fotografujemy. Wiosenny dzień nie dyktuje pośpiechu. Delektujemy się górami, każdy na swój sposób i miarę. Zjazd ciągnie się w godziny. Lądujemy wreszcie przy mostku na Potoku Tomanowym Liptowskim. Przypinamy foki i pracowicie pniemy się w górę. W pewnym momencie gubimy szlak. Mimo to fajnie być w miejscu, w  którym nigdy wcześniej się nie było. Szybko odnajdujemy perć. Zakosami wchodzimy na Polanę pod Jaworem (szałasy). Największą trudnością tej wyprawy było przekroczenie rozmarzniętego Tomanowego Potoku Liptowskiego. Zerwał on kładkę, stan wody był bardzo wysoki, a nasze miny nietęgie. Ale od czego mądra głowa... Po chwili namysłu znajdujemy przejście, ale Madzia gdzieś nam ginie z pola widzenia. Przechodzimy przez potok, przerzucamy przez wodę narty i plecaki. Potem skaczemy. Uff, udało się. Znajdujemy Madzię i pniemy się, już na nartach, długimi zakosami, czasami po śniegu, czasami po trawie:) do kotła pod Tomanową Przełęczą. Prowadzi Piotrek. Robi się stromo. Jeszcze jeden długi zakos i jesteśmy na wysokości 1686 m. Przełęcz. Piękne widoki dookoła, szykujemy się do zjazdu. Pod nartami firn: ruszamy - pierwsza Magda, potem ja i Piotrek. Śnieg niesie przepięknie. Po pół godzinie lądujemy popołudniową porą w schronisku PTTK na Ornaku na spóźnionym obiedzie, zakończonym szklanką lodowatego piwa z sokiem malinowym. Przecież zasłużyliśmy setnie. Gości nas Hanka Gąsienica-Daniel – kierowniczka schroniska. Niezwykła to zupełnie osoba. Z mężem Grzegorzem prowadzą od lat Ornak. Dbają o turystów. Organizują co roku kilka wieczorów o górach i tatrzańskiej poezji. Jest gitara, świece, górskie opowieści, poezja i wspaniały poczęstunek. A zwłaszcza fantastyczna atmosfera. Dzięki temu i niepowtarzalnemu klimatowi ludzie/turyści dobrze czują się na Ornaku. To ciepły kąt dla tatrzańskich wędrowców. Dzięki Grześkowi i Hance Ornak to wspaniałe i prawdziwe miejsce w sercu Tatr – Dolinie Kościeliskiej. I tak wyrypa zmierza do szczęśliwego końca. To pierwsza wiosenna wyrypa narciarska w rejonie Tomanowej kochanecki – ale nie jedyna.





 

Hala Tomanowa Wyżnia (1475 m) doliną tomanową do schroniska „Ornak”

 

 

 

Początek zjazdu

Rozdroże szlaków  Wyżnia Tomanowa Polana (1475 m)

Nachylenie stoku

maksymalnie 20º

Przewyższenie

375 m

Długość zjazdu

3 km

Długość trasy wycieczki

Ok. 6 km

Stopień trudności

S 0+

Zagrożenie lawinowe

Uwaga na bardzo lawiniasty Czerwony Żleb

Czas podejścia

ok. 1,5 godziny

Czas zjazdu

0,5 godziny

Najlepsze warunki

Styczeń-kwiecień

 

 

 

 

 

Wycieczka na Halę Tomanową Wyżnią (ostatnio TPN zamknął szlak na Tomanową Przełęcz, a więc jest ona dla narciarzy niedostępna) to ładny spacer narciarski w okolicach Doliny Kościeliskiej z pięknymi widokami. Powiedzmy parę słów o miejscu, z którego będziemy zjeżdżać. Dolina Tomanowa znajduje się w polskiej części Tatr Zachodnich, jest doliną boczną, która stanowi wschodnie odgałęzienie Doliny Kościeliskiej. Warta jest wycieczki ze względu na malowniczość krajobrazu wysokogórskiego i widoki. Otaczają ją następujące szczyty i wzniesienia: lesisty Gubalec, Smreczyński Żar, Tomanowy Grzbiet, Ciemniak, Stoły, Przełęcz Tomanowa, Suchy Wierch Tomanowy, Tomanowy Wierch Polski i Smreczyński Wierch. Po przeciwnej stronie dolinę zamyka masyw Kominiarskiego Wierchu, Przełęcz Iwaniacka i długi grzbiet Ornaku. Niegdyś większa część doliny była wykarczowana i wypasana w ramach tzw. wielkiego redyku. Stały tu dość liczne szałasy i szopy pasterskie. Po halach pozostały obecnie dwie nieduże i stopniowo zarastające lasem polany: Niżnia Polana Tomanowa i Wyżnia Polana Tomanowa. W okresie międzywojennym działała tu wzorcowa bacówka, a PTT urządziło w niej szkolenie baców. Obecnie w całej dolinie nie ma ani jednego szałasu, ani jednej szopy pasterskiej. Doliną prowadzi szlak turystyczny: szlak zielony ze schroniska na Hali Ornak w Dolinie Kościeliskiej, skręcający na północ na rozdrożu w Tomanowej i wiodący przez Czerwony Żleb (trawers), Tomanowy Grzbiet i Wysoki Grzbiet na Chudą Przełączkę i dalej na Ciemniak oraz dalej na pozostałe wierzchołki Czerwonych Wierchów. Drugi ze szlaków, obecnie zamknięty, to czerwony szlak wiodący Kamienistym Żlebem na Tomanową Przełęcz. Początek szlaku znajdował się w górnej części Wyżniej Polany Tomanowej na rozdrożu w Tomanowej (skrzyżowanie ze szlakiem zielonym).

 

 

 

 

 

Z Przełęczy ładny widok na masyw Świnicy, na Dolinę Tomanową Liptowską i Tatry Zachodnie oraz Wysokie. Przełęcz położona jest na granicy polsko-słowackiej.  Podejście. Od schroniska Ornak (1100 m) do rozdroża szlaków i w prawo do Doliny Tomanowej za znakami zielonymi drogą pośród wysokiego lasku południowemu-wschodowi, przez kilka mostków na Tomanowym Potoku. Potem szlak skręca nieco w lewo i dochodzimy do Niżniej Tomanowej Polany, a stąd zakosami ku górze na Wyżnią Tomanową Polanę (bacznie uważać na znajdujący się po naszej lewej bardzo lawiniasty Czerwony Żleb). Z Wyżniej aż do rozdroża szlaków (wysokość 1475 m), albo nieco powyżej, tu zdejmujemy foki i szykujemy się do zjazdu. Bardzo ładny widok na szczyty Tatr Zachodnich. Zjazd tą samą drogą wyborny. Trzymać narty we wąskich holwegach w lesie i uwaga na pieszych turystów! Warto przypomnieć, że przez Tomanową prowadziły trasy długich „wyryp narciarskich” w Tatry Zachodnie w okresie międzywojennym. Przełęcz ta była pierwszym etapem długich rajdów przez Dolinę Cichą na Zawory i Gładką (lub najlepiej w przeciwnym kierunku). Cała wycieczka zajmie nam wraz z odpoczynkami ok. 3-3,5 godziny.




Wyrypa narciarska w starym stylu from Gory - Polish Climbing Magazine on Vimeo.

 

 

Wojtek Szatkowski

Muzeum Tatrzańskie

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
Kinga
 
2024-07-30
GÓRY
 

Pięć najwspanialszych tras w Tatrach

Komentuj 0
Kinga
 
2024-07-25
GÓRY
 

Pięć ciekawych dróg tatrzańskich

Komentuj 0
Kinga
 
2024-06-19
GÓRY
 

Nie byłoby Haliny, gdyby nie Tatry

Komentuj 0
Kinga
 
2024-01-30
GÓRY
 

Kobiecy skiturowy trawers Tatr Wysokich

Komentuj 0
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com