Wydajny wyjazd w Tatry udał się słowackiemu zespołowi, w składzie Miro Sim i Ivan Staroň. Wspinacze odwiedzili Dolinę Batyżowiecką, gdzie w ciągu dwóch dni udało im się wytyczyć nowe drogi na Batyżowieckim Szczycie i Kościółku.
Batyżowiecki Szczyt od południa, z trzema liniami na środkowym filarze - nowa droga w kolorze czerwonym; fot. james.sk
Batyżowiecki Szczyt
Środkowym filarem pięknej, południowej ściany Batyżowieckiego Szczytu biegły już trzy drogi: „Filar Čihuli” [„Čihulov Pilier” V+, 1 p.: J. Čihula - W. Ginzel, 3 IX 1962], przedwojenna droga „Kubin – Roland” [V, 1 p.: R. Kubín, V. Roland 5 VII 1937] oraz współczesna polska realizacja – „Zimny prysznic” [VI, 1 p.: A. Różański i P. Strzelecki, 2003; w górnej części ściany (ostatnie 2 wyciągi) wspólnie z drogą „Kubin – Roland”]. Jednak wszystkie wiodą na prawo od ostrza filara – jego szeroką, prawą ścianą.
14 września zespół słowacki spędził w ścianie dziesięć godzin, w ciągu których przeszedł filar wprost. Autorzy pokonali formację o wysokości niecałych 300 metrów, prowadząc drogę „Pilierissima” o trudnościach VII (na marginesie: końcówka –issima w przymiotnikach włoskich oznacza stopnień najwyższy, jak w języku polskim przedrostek –naj, stąd nazwa ta oznacza drogę wiodącą najbardziej filarem).
Na drodze „Pilierissima”; fot. james.sk
Miro i Ivan swoją wspinaczkę podzielili na sześć długich wyciągów (używali sześćdziesięciometrowej liny). Każde ze stanowisk zyskało asekurację z dwóch nitów, przybyły także dwa tego rodzaju punkty przelotowe. Czwarty wyciąg drogi jest wspólny z „Filarem Čihuli” – droga ta pod przewieszoną turniczką skręca w prawo, natomiast nowa linia prowadzi wprost płytą, a później przewieszoną turniczkę obchodzi z lewej strony. Wspinacze mieli problemy na piątej długości liny – pokryta porostami skała oferowała trudne ruchy przy słabej asekuracji. „Trzeba było się wspinać i nie myśleć o asekuracji” – podsumowali ten wyciąg. Jednak i tę długość liny udało się pokonać klasycznie. Z kolei ostatni wyciąg okazał się być wisienką na torcie – za sprawą doskonałej rysy, którą prowadzi.
Swoją drogę wspinacze zakończyli na turniczce, na której dołącza „Filar Čihuli”. Można stąd albo wyjść na wierzchołek wspólnie z tą drogą, albo też zjechać nową linią. To był bowiem także – jak donoszą autorzy – jeden z ich celów: stworzyć bezpieczną linię zjazdów w tej części ściany. Do powtórzeń autorzy polecają zabrać, oprócz standardowego zestawu, haki (mimo osadzonej stałej asekuracji) i dużego frienda na rysę na ostatnim wyciągu drogi.
Kościółek z przebiegiem nowej drogi; fot. james.sk
Kościółek
Dzień po wspinaczce na Batyżowieckim zespół pokonał nową drogą na leżącej nieco niżej (nie w grani głównej, jak Batyżowiecki Szczyt) turni Kościółek. I znowu udało im się wytyczyć nową, logiczną linię.
Na drugim wyciągu drogi „Orion" wspinacze trafili na piękne zacięcie, zaczynające się rysą w lekko przewieszonej płycie. Jednak rysa była całkowicie omszała. Pod nią wspinacze znaleźli haka. Jak przypuszczają, to pozostałość z poprzednich prób przejścia tej formacji. Jednak szybko stało się dla nich zrozumiałe, czemu wcześniejsza próba (próby?) skończyła się w tym miejscu: skała była całkowicie zarośnięta porostami. Prowadzący musiał więc w trakcie przejścia zwieszać się na założonych friendach i czyścić rysę szczotką drucianą. Dalej już poszło sprawniej, choć nielekko. Zacięcie okazało się świetne, z trudniejszym miejscem pod koniec. Piękny jest trzeci wyciąg drogi. Cała wspinaczka oferuje świetną asekurację z friendów, dlatego też wspinacze w czasie przejścia nie użyli wiertarki.
Wytężająca rysa w ścianie Kościółka; fot. james.sk
Schemat drogi „Orion”; rys. james.sk
Schemat drogi „Pilierissima”; rys. james.sk
Gratulujemy słowackim autorom ciekawych przejść! Zachęcamy do odwiedzenia Doliny Batyżowieckiej i powtórzeń dróg!
Piotr Michalski