Wygląda na to, że ostatnie przejścia Sylwii Buczek (SALEWA Team Polska, Five Ten, Sztuka Żywienia, MotionLab, KS Korona Kraków) były jedynie przygrywką do poważniejszych zdobyczy. Zgodnie z zapowiedziami tarnowianka wróciła do popularnej ostatnio Silvretty, by sięgnąć po swój pierwszy boulder spod znaku 8A+, zostając tym samym pierwszą Polką, której udało się pokonać tak trudny problem!
Sylwia Buczek na Freerunner 8A+ (fot. arch. Sylwia Buczek)
Austriacki ogródek Sylwia odwiedzała już kilka razy. To właśnie tam padło aż sześć z dziewięciu boulderów o trudnościach 8A pokonanych do tej pory przez zawodniczkę KS Korona Kraków, w tym ostatnia zdobycz Freerunner Direct. Niestety uraz kolana, jakiego nabawiła się Sylwia podczas wstawek uniemożliwił jej wtedy postawienie "kropki nad i" i zamknięcie trudniejszych projektów. Zarówno kontuzja, jak i zbliżające się Akademickie Mistrzostwa Europy zmusiły Sylwię do skierowania się w stronę Polski. Uraz okazał się jednak na tyle niegroźny, że tarnowianka szybko zapowiedziała powrót w skały. Słowa dotrzymała i najpierw na rozgrzewkę w ekspresowym tempie padł Nevio 7C, a kilka dni temu główny cel wyjazdu, czyli Freerunner 8A+, oryginalna linia wyceniona pierwotnie na 8B:
"Freerunner to dość złożony boulder o wytrzymałościowo-siłowym charakterze. Oferuje wspinanie po krawądkach, któremu towarzyszy dużo różnych haczeń pięt. Jest tylko kilka dalszych zgięć, ruchy w większości są krótkie, ale za to patenciarskie. I przede wszystkim jest ich po prostu dużo, nabiło mnie nie raz. Trudności ewidentnie kumulują się w pierwszej połowie, wymagającej wykonania kilku ruchów za 8A i wejścia w część za 7C+. Później jest jeszcze końcówka, na której mimo wszystko trzeba pozostać mocno skoncentrowanym."
Uzasadnione wydaje się stwierdzenie, że 8A+ w wykonaniu Sylwii to nie tylko duży krok naprzód dla samej zawodniczki, której w końcu udało sie przełamać kolejną granicę trudności, ale również nie lada wydarzenie w historii polskich zmagań na małych formach.
"Jestem na maxa szczęśliwa, że udało mi się zrobić Freerunnera. Jest to zdecydowanie najtrudniejszy boulder w moim dorobku. Cieszę się, że udało mi się zawalczyć - problem kosztował mnie sporo pracy i kontuzję kolana, jaką złapałam na nim pod koniec lipca. W konsekwencji musiałam niestety wrócić do Polski o wiele szybciej niż zakładałam. Gdy tylko dowiedziałam się, że z kolanem jest dobrze, zdecydowałam się wrócić na projekt. Rok wcześniej byłam blisko na innej 8A+ i wiedziałam już, 'czym to się je'. Podobało mi się wspinanie na Freerunerze, co jest chyba najważniejszym czynnikiem. Nie planowałam przejścia na konkretny dzień, a raczej każdego chciałam wspinać się po prostu lepiej. Na początku roku postanowiłam, że w tym sezonie skupię się bardziej na wspinaniu w skałach niż startach w zawodach. Teraz wiem, że była to dobra decyzja. Przejście 8A+ tylko mnie w tym utwierdziło. Lubię wspinać się po trudnych sekwencjach, a do tego mam wystarczająco dużo cierpliwości, co według mnie procentuje na wymagających boulderach w skałach."
A to dopiero półmetek sezonu... Na razie ze względu na mającą utrzymać się dłużej złą pogodę, Sylwia postanowiła przenieść się na kilka dni do szwajcarskiego Chironico...