Tego chyba jednak nikt nie spodziewał się po człowieku, po którym można spodziewać się wszystkiego ;-)
Tomek Mackiewicz zszedł ze zboczy Nangi i oficjalnie zakończył tegoroczną wyprawę. W rozmowie z przebywającym w bazie wypraw Dominikiem Szczepańskim z serwisu off.sport.pl zapewniał, że uwolnił się od góry i że „w ogóle to chyba koniec z himalaizmem”.
Okazuje się, że Tomek nie wytrwał długo w tym postanowieniu, bowiem już 4 lutego poinformował, że po odpoczynku w Chillas zmienił plany i wraca pod Nangę, by po okresie złej pogody ponownie spróbować wejścia. W swoim stylu zagaił także na swoim facebookowym profilu:
„Cieszę się, że nie musiałem kibloważ ten czas w BC. Niestety budżet nie wytrzymał i nie ma kasy ani biletu dlatego też chciałem Was zapytać o wsparcie. Czy odpalić zrzutkę? Czy nie? Głupio prosić po raz kolejny o wsparcie, ale to jedyna opcja chyba. Trzymajcie kciuki za pogodę. Ja jutro wracam do bazy.”
Zrzutkę oczywiście odpalił. Jeżeli chcecie wesprzeć działania Tomka, możecie to zrobić TUTAJ. Na razie udało mu się zebrać ponad 20 tys. z zaplanowanych 111 tys. zł. Po raz kolejny stawia wszystko na jedną kartę, ponieważ wracając do bazy nie ma pieniędzy na powrót do Polski.
Wygląda na to, że rację miał Adam Bielecki, który w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego powiedział, że Tomek jest „opętany Nangą”.
Sam Tomek informuje:
"Dzięki za wiarę.. Jest cięgle szansa. I super aklimatyzacja. Długo się zastanawiałem, czy to oby ma sens i po kilku dniach stwierdziłem, że nie dowiemy się, jak nie spróbujemy."
źródło: off.sport.pl, przegladsportowy.pl, Facebook Czapkins