Korespondencja własna z Val Masino
Na początek powiedzmy sobie czym jest Melloblocco? Otóż to ni mniej ni więcej to spotkanie miłośników bulderingu i wspinaczki, którzy w majowy weekend nawiedzają rejony włoskiej doliny Val Masino, aby wspólnie połoić na setkach kamieni i skał rozrzuconych po okolicznych lasach, łąkach, rzekach, przydomowych podwórkach i zagrodach, parkingach – a nawet plebanii. Miejscówki można by wymieniać w nieskończoność, bo po prawdzie wszędzie w dolinie znajdzie się jakiś kawałek skały który nadaje się do wspinania. Przy czym wszędzie oznacza naprawdę WSZĘDZIE ;)
Klaudia Buczek (Salewa Polska): Chcąc nieco odpocząć pomiędzy startami w Pucharze Świata wzięłam po raz pierwszy udział w Melloblocco... Wrażenia? Niesamowicie jak było dużo ludzi. Pod niektórymi baldami ustawiały się spore kolejki czekających. Z drugiej strony nie było dzięki temu problemu z asekuracją – pełno kraszy i spotterów :) Warto dodać, że Mello jest imprezą dla każdego, czego przykładem były gromadki zarówno dzieciaków jak i sędziwych weteranów :) |
Nie tylko obecność „wielkich” i możliwość powspinania się były jedynymi atrakcjami. Oprócz cowieczornej dawki muzyki na żywo przy mniejszym lub większym kuflu piwa można było również m.in.: wypożyczyć dowolny model w dowolnym rozmiarze znanej włoskiej firmy produkującej buty, aby móc zedrzeć go na słynnym grancie w Mello, lub też spróbować sił na „interaktywnym” bulderze, gdzie za pomocą projektora komputer podpowiadał kolejne przechwyty, albo też oglądnąć fragmenty kolejnego filmu ze stajni Chucka Frydbergera The Scene lub wziąć udział w warsztatach sprzętowych ojca współczesnego drytoolingu Stevie Hastona, a jak komuś było mało wspinania to dało się zmierzyć w konkursie odległości (potęgi?) skoku...
Trzy dni zabawy choć wydawały się zbyt krótkie to jednak wystarczające, aby wytrzeć skórę z opuszków – tym bardziej, że pogoda dopisała i choć akcja toczyła się na wysokości ponad 1000 metrów nad poziomem morza to jednak w słońcu wszystko „płynęło” po granitowych kamieniach... Teraz wypada popodniecać się zdjęciam i filmami licznie umieszczanymi w necie i zaplanować powrót za rok mając nadzieję, że koszulki będą już w nieco innym odcieniu ;P
Tomek Mazur