Wiosną tego roku trafiły do mnie buty tego typu, które mogę nazwać uniwersalnym: ROCK II GTX. Z propozycją ich przetestowania zwrócił się do mnie przedstawiciel włoskiej firmy AKU. Znając moje poprzednie wędrówki uznali chyba, że kolejna wyprawa będzie dla tego modelu albo świetną reklamą, albo zabójczym „crash-testem”, zależnie od wyniku. Zgodziłem się, stawiając jak zwykle ten sam warunek: o tym jak się sprawdziły, będę mógł napisać szczerze.
Dlaczego zabierać w góry buty niskie, nie trzymające nogi w kostce? Stara szkoła turystów powiedziałaby, że wędrówka w takim obuwiu to proszenie się o kontuzję. Rzeczywistość nie jest jednak tak prosta.
Od czego zależy, czy but stabilnie trzyma stopę, nie pozwalając jej przekręcać się wzdłuż osi podłużnej (czyli niebezpiecznie wychylać na prawo i lewo)? Tylko częściowo zależy to od tego, jak wysoko kończy się jego cholewka. Wysoki but, wewnątrz którego stopa będzie mogła swobodnie się obracać, także może doprowadzić do skręcenia kostki. Aby nasza stopa spoczywała w nim stabilnie, potrzebne jest jeszcze jedno: usztywnienie pięty. To właśnie ta partia buta odpowiada za to, by płaszczyzna na której stajemy znajdowała się zawsze w pozycji równoległej do podłoża. Jak to osiągnąć? Otaczając piętę rodzajem sztywnej konstrukcji, najczęściej półkolistym elementem ze sztucznego tworzywa, który wszyty w tylną partię buta utrzymuje stopę w stałej pozycji, umożliwiającej bezpieczne postawienie kroku. Wystarczy takie właśnie zabezpieczenie, by but okazał się stabilny. A jego brak łatwo sprawi, że nawet „wysokie” obuwie będzie mało stabilne i źle ochroni nasze stawy skokowe przed skręceniem.
Tego właśnie doświadczyłem kilka lat temu w Čerhovie. Wystarczyło nieuważne stanięcie na nierównej powierzchni, by moja stopa przekręciła się i wygięła pod niebezpiecznym katem. Usłyszałem przyprawiający o mdłości chrzęst, świat zawirował, a ja wylądowałem na plecach i… przez kolejne 3 dni wlokłem się w ogonie, kulejąc i opóźniając całą grupę. Tamten wypadek pokazał mi, że ważna jest nie tylko wysokość buta, ale cała jego konstrukcja.
Zeszłoroczne przejście Łuku Karpat uświadomiło mi też, jak istotna w górach jest twarda, dobrze amortyzująca podeszwa. Już po 3 tygodniach bieżnik moich Karrimorów starł się na tyle, że stanięcie na ostrym kamieniu powodowało ból. Udało mi się zakończyć wyprawę tylko dzięki włożeniu do nich dodatkowej wkładki. Paradoksalnie moje nowe buty, choć wyposażone w cieńszą podeszwę, tłumią krok znakomicie sprawiając, że stąpnięcie na dowolnie ostry kamień wystający ze ścieżki jest po prostu niezauważalne. Jak widać dobry but „niski” może być lepszy niż kiepski „wysoki”.
Są jednak sytuacje, gdy obuwie z cholewka za kostkę jest przydatne, wręcz niezbędne. Kiedy?
Zima i pokrywa śnieżna to oczywistość. Wysokie buty konieczne są jednak także w każdy trudny teren – im bardziej wymagający tym ważniejszy staje się drugi parametr, jakim jest sztywność podeszwy. Dzięki niej but nie ugina się, gdy stajemy na małych stopniach skalnych. Grubej skóry nie przetnie też najostrzejszy kamień. Dobrym przykładem takiego terenu są lodowce i moreny lodowcowe, po jakich wędrowaliśmy na trekingu wokół ośmiotysięcznika Dhaulagiri. Ten być może najbardziej wymagający treking w Himalajach Nepalu, był świetnym sprawdzianem także dla butów, właśnie za sprawą technicznych trudności.
Wysokie buty potrzebne nam także będą gdy niesiemy ciężki bagaż. Możemy wyjść nawet na łatwy szlak, jeśli jednak niesiemy 25 – 30 kilogramów, uraz stopy staje się znacznie bardziej prawdopodobny. Znacznie mniejszą szansę na skręcenie mamy niosąc lekki, 10-kilogramowy plecak.
Przykład ten dobrze pokazuje, że wędrowanie na lekko jest czymś, co napędza się samo: mając mniej bagażu możemy iść szybciej, rzadziej odpoczywając, a więc łatwiej nam rozgrzać się w marszu – potrzebujemy zatem mniej ubrań. Lekki plecak nie unosi nam środka ciężkości do góry, co sprawia, że nasz krok jest stabilniejszy. Jeśli dodatkowo używamy kijków teleskopowych, możemy z łatwością przerzucić się na lżejsze buty, które mniej męczą nasze stopy, pozwalając iść jeszcze szybciej i przyjemniej. To między innymi pokazały mi moje „podejściówki” AKU.
Testowane z początku na ścieżkach Puszczy Kampinoskiej szybko stały się moimi niemal jedynymi butami. Używam ich niemal wszędzie, ze względu na wygodę, jaką dają nawet podczas kilkugodzinnego marszu, ale swoje zalety najlepiej pokazały oczywiście w górach.
Cholewka tych butów to w dużej części skóra zamszowa, w kilku miejscach także materiał. Na czubku oraz na pięcie, a więc w miejscach najbardziej narażonych na kontakt ze skałą lub kamieniami, zabezpieczona jest otokiem z gumy, na podobieństwo buta wspinaczkowego. To duży plus, gdyż właśnie tą część buta zużywam zazwyczaj najszybciej i bez względu na teren w jakim chodzę, staram się wybierać buty z takim właśnie otokiem, który przedłuża ich żywotność.
Model AKU wyposażony jest w Gore Tex. Zazwyczaj jestem sceptykiem w kwestii membrany w butach i wybieram modele ze wyściółką skórzaną zamiast popularnej dzisiaj syntetycznej. Skóra jest trwalsza i nie powoduje „gotowania” się stopy w gorący dzień. W przypadku niskich butów, które wentylują się dobrze same przez się, nie ma to takiego znaczenia. Buty nie zapacają się od wewnątrz, a membrana sprawia, że bez problemu radzą sobie z brodzeniem w kałużach lub wędrówką przez mokra trawę.
Sama podeszwa zasługuje na pochwałę. Obecnie nie produkuje się już niemal w ogóle butów, wyposażonych po prostu w gumę u dołu – to co nazywamy podeszwą składa się z dwóch lub trzech rodzajów pianek o różnej gęstości, amortyzujących kroki. Ta w ROCK II nie jest tak gruba, jak w typowych butach górskich, sprawia to jednak, że dobrze chroniąc stopę, daje jednocześnie świetne „wyczucie” terenu. Mogę stawać na niewielkich stopniach i krawędziach skalnych lub na miękkiej ziemi, i cały czas panować nad swoimi krokami.
Kilka mniejszych patentów nie rzuca się bardzo w oczy, choć zasługuje na wspomnienie. Jak na przykład pętla z cienkiej taśmy w rejonie pięty i na języku, ułatwiająca zakładanie albo sznurowanie buta aż do czubka stopy, dające możliwość bardzo dobrego jego dopasowania.
Ostatni element nie dla każdego będzie wyczuwalny, choć dla mnie okazał się istotny. Wiele butów „podejściowych” to modele produkowane na podobieństwo obuwia wspinaczkowego, a więc wąskie i przylegające. Trudno znaleźć wśród nich coś, co pasowałoby na szeroką stopę. ROCK II mają tę zaletę, że po ich założeniu nie ma tego fatalnego uczucia – ich przednia część jest wystarczająco obszerna, by nie powodować obtarć i nie wykrzywiać palców...
Dokończenie artykułu dotyczącego półbutów Rock GTX Aku na blogu Łukasz Supergana
http://www.lukaszsupergan.com/lekkie-buty-na-dlugi-szlak/