Znany ze swoich znakomitych przejść za granicą, Piotrek Schab (Wild Country, adidas outdoor, Five Ten, MotionLab, KS Korona) zabrał się za odhaczanie najtrudniejszych dróg w kraju. W tym roku krakowianin postanowił wziąć na warsztat propozycje Mamutowej i w ubiegłym tygodniu dołożył wisienkę na torcie swoich dotychczasowych przejść w Jaskini, drogę Las Vegas Parano.
Piotrek Schab na Las Vegas Parano (fot. Maciej Dobrzański)
Umiejętne połączenie przygotowań do matury z treningami zaowocowało garścią dobrych przejść już w kwietniu, kiedy to padły Taniec pająka VI.5+/6, Czekając na Godoffa VI.6, Mechanika pręta cienkiego VI.6+ i Fumar perjudica VI.7. Po takim zestawie można śmiało stwierdzić, że reprezentant krakowskiej Korony dość dobrze odnalazł się w proponowanej przez jaskinię formacji, co zresztą potwierdził późniejszymi przejściami Nieznośnej lekkości bytu extension VI.7+ i Sprawy honoru VI.8, czyli najtrudniejszego jaskiniowego wyzwania. Kilka dni temu, korzystając z pomaturalnego luzu, Piotrek postanowił przerzucić się na "prawe wyjście", czego rezultatem było pokonanie "najtrudniejszych przechwytów w Mamucie". Jak przyznaje, Las Vegas Parano to najbardziej boulderowa droga w jego dorobku:
"Dojście za ok 7a prowadzi do restu, w którym można się skoncentrować przed uderzeniem we właściwe trudności drogi. Jako że w rysce dobrze znanej każdemu podkrakowskiemu wspinaczowi musimy znaleźć się lewą ręką, należy wykonać kilka przekładek rąk. Później do wyboru jest sporo patentów, ja skorzystałem z tego chyba najbardziej siłowego, autorstwa Adriana Chmiały. Polega on na wejściu w obły podchwyt, podejściu na nogach i wykonaniu przestrzału z oblaczka do średnio dobrej krawądy. Później już tylko pięta pod rękę i wesoły skok do dziury, na którym się jednak nie kończy, bo czeka nas jeszcze test bicepsa w postaci serii przestrzałów z podchwytu (notabene prawie na nich spadłem podczas finalnej próby)."
Piotrek Schab na Las Vegas Parano (fot. Maciej Dobrzański)
Droga poddała się krakowianinowi szybko, bo już w 6. próbie, jednak mimo to do stanu "siły, spokoju i kontroli" było ponoć daleko:
"Las Vegas wydawała mi się bardzo trudna, kluczowe ruchy pokonywałem raczej bez zapasu ;) Mam nadzieję, że to nie koniec mojego wspinania w jaskini, choć na razie muszę się skupić na przygotowaniu do zawodów..."
Mowa o Pucharze Europy Juniorów na prowadzenie, który już w następny weekend 30-31 maja rozegrany zostanie austriackim Imst. A co dalej? Prezentowana przez Piotrka konsekwencja walca drogowego każe liczyć na wyzerowanie propozycji Mamutowej (zostały jeszcze ekstremalne Acapulco Extension i Stal Mielec, których trudności szacowane są na co najmniej 9a), choć zdaje się, że to będzie musiało chwilę poczekać, jako że już na początku czerwca krakowianin wyjeżdża do "nieco" bardziej wytrzymałościowego Rodellaru.