Jednym z takich zawodników jest
Maciek Kruczek który postanowił spędzić nowy rok w "świątyni dachów" czyli hiszpańskiej miejscówce Albarracin. Plan był prosty: "urobić jak najwięcej fajnych przystawek". I przypadkowo kilka z tych fajnych okazało się być również trudnymi. Podczas sześciu dni wspinaczkowych Kruczkowi udało się przejść między innymi:
Guebrantamentes 7C+ (bulder równie długi co jego nazwa), Bezimienne
7C+/8A (w sektorze Techos, na lewo od klasyka Wasame) i
Techo don Pepo 7C. Czyli jak widać po trzydziestce też można:)
Więcej w serwisie
bouldering.pl