Na wulkanicznej wyspie Faial, położonej w centralnej części archipelagu Azorów, słynących z bujnej roślinności, wszechobecnej niebieskiej hortensji i uroczych jezior w kalderach, odbywa się górski ultra maraton Azores Trail Run. Biegacze mogą spróbować swoich sił na jednym z czterech dystansów.
ATR odbywa się na trudnym terenie. Są tu duże przewyższenia, a podłoże zmienia się jak w kalejdoskopie: od błotnistych ścieżek i piasku, do pastwisk, dróg gruntowych, a nawet skał. Trasa przecina liczne lasy i łąki. Uczestnicy dwóch najdłuższych biegów będą mieli okazję zdobyć najwyższe wzniesienie wyspy - Cabeço Gordo (1043 m n.p.m.), z którego przy dobrej pogodzie można dostrzec inne wyspy archipelagu Azorów. Największą niewiadomą jest pogoda, która potrafi zmienić się błyskawicznie. We wszystkich biegach (prócz Family Trail) do startu dopuszczane są jedynie osoby pełnoletnie, mocne zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zawodnicy spędzą na trasie wiele godzin, i poza ewentualnym wsparciem na check points, mogą liczyć wyłącznie na siebie i innych uczestników.
Kamil Leśniak; fot. Pedro Silva
W tym roku 70-kilometrowy bieg BIT, i to w trudnych warunkach pogodowych, wygrał Kamil Leśniak (z czasem 7:06:52), wyprzedzając kolejnego zawodnika o 22 minuty. Kolejny Polak, Bogusław Witek, był 18 (czas 10:50:50).
– Biegam już od 2006 r., a od 5 lat startuję w biegach ultra. Od 3 sezonów zajmuję czołowe lokaty na zawodach w kraju i zagranicą, jednak dopiero Azores Trail Run jest moim pierwszym biegiem ultra, który wygrałem. Cieszę się ogromnie. Jest to bardzo miłe uczucie, zwłaszcza że zrobiłem to w tak pięknym miejscu, jakim są Azory!
Przed biegiem nie nastawiałem się na żaden wynik, ale czułem się mocny i wyluzowany. Przede wszystkim chciałem się dobrze bawić. Bieg układał się tak, jak sobie zaplanowałem. Zacząłem spokojnie i pierwsze małe szczyty zostawiłem dla moich rywali. Gdy tempo spadło, czyli od 20 km, postanowiłem wyjść na prowadzenie i trzymać równe tempo. Czułem się tego dnia wyśmienicie. Po 40 km pomyślałem, że będę wstanie złamać 7 h w biegu. Jednak trasa mnie zaskoczyła, mimo, że w zeszłym roku już tutaj byłem. Dobiegając do krateru wulkanu (najwyższy punkt trasy - ok. 1000 m n. p.m.) czekał na mnie porywisty wiatr oraz deszcz. To drugie spowodowało, że było sporo błota, które mocno spowalniało bieg. Po tym ekstremalnie trudnym odcinku ciężko mi było nadrobić czas, mimo bardzo szybkich kilometrów (poniżej 4 min/ km). Wygrać na międzynarodowym biegu to jedno z moich biegowym marzeń – Done! – podsumował swój wynik Kamil Leśniak.