W rozegranych wczoraj wieczorem finałach Pucharu Świata w prowadzeniu we francuskim Chamonix najlepsi okazali się Austriaczka Jesssica Pilz oraz Włoch Stefano Ghisolfi. Jako jedyni zatopowali finałową drogę, a dla młodej Austriaczki było to pierwsze, historyczne zwycięstwo w Pucharze Świata. Jej radość i łzy po wpięciu się do ostatniego ekspresa na drodze długo będziemy mieć jeszcze w pamięci. Takie chwile stanowią kwintesencję naszego sportu!
Jessica Pilz - nadzieja Austriackiej kadry na MŚ w Innsbrucku, w Chamonix była nie do zatrzymania. Fot. Heiko Wilhelm
Już po rundzie półfinałowej zapachniało sensancją, a wiele osób, w tym my w redakcji zadawało sobie pytanie czy Janja Garnbret zwyczajnie nie odpuściła końcówki półfinałowej drogi, wiedząc, iż ma już awans do rundy finałowej w kieszeni. Z naszej perspektywy wyglądało to tak, jakby Słowenka po prostu się puściła chwytów, nie podejmując tak jak zawsze walki do końca. Walki, która niemal zawsze kończyła się zwycięstwem. Ale nie dzisiaj! Półfinał wygrała świetnie ostatnio dysponowana Jessica Pilz. Pisaliśmy już w naszej relacji z Villars, że widać gołym okiem solidnie przepracowany okres przygotowawczy podopiecznej Heiko Wilhelma. Prócz wytrzymałości, której nigdy jej specjalnie nie brakowało, Austriaczka z Haag wyraźnie poprawiła komponenty siłowe - nic dziwnego, skoro startowała w kilku boulderowych PŚ w tym sezonie. ;-) Wygrywając półfinał, miała komfort (bądź dodatkową presję - zależy jak na to spojrzeć ;-)) startu jako ostatnia w rundzie finałowej. Tym samym wszystko zależało od niej, gdy Janja Garnbret w finale spadła spod samego topu, wyślizgując się z ostatniego chwytu. Jessy imponowała spokojem, znajdując na drodze całkowicie inne patenty niż startujące przed nią dziewczyny, popisując się m.in efektownym szpagatem z podhaczeniem obydwu pięt naraz oraz znalezieniem odpowiedniego patentu na trudną wpinkę przez cruxowym fragmentem drogi (zdaniem komentatorów IFSC sama wpinka była cruxem ;-)) która zrzuciła bez mała trójkę finalistek. Gdy dotarła do końcowego, czujnego trawersu wieńczącego zmagania, napięcie w Chamonix sięgnęło zenitu. Czuć było, że jesteśmy świadkami historii - oto ta, która zawsze była w cieniu Janji Garnbret i okupowała niższe stopnie podium z godną podziwu regularnością w poprzednim sezonie, ta która przed 3 laty właśnie tu, w Chamonix debiutowała w Pucharze Świata, właśnie jest o krok od swojego pierwszego zwycięstwa! Jessy wytrzymała presję i statycznie i co najważniejsze - bardzo pewnie - sięgnęła do chwytu, którego utrzymać nie zdołała po dynamicznym strzale Janja. Stało się! Austriaczka wpięła się w ostatni ekspres i w tym momencie wszystkie emocje, gdzieś skumulowane w głowie 22-latki wybuchły - łzy radości to najlepszy dowód jak wiele to zwycięstwo dla niej znaczyło.
Podium Pań - od lewej Janja Garnbret, Jessica Pilz i Jain Kim. Fot Eddie Fowke - IFSC
Rywalizacja Panów, choć nie dostarczła naszym zdaniem aż takiej dawki emocji, przebiegała równie ciekawie i również okazała się mieć na końcu bezdyskusyjnego zwycięzce. High point ustanowiony przez Domena Skofica wyrównał najpierw Alex Megos i dzięki lepszemu wynikowi w półfinale zapewnił sobie tym samym miejsce na podium. Praktycznie spod samego topu spadł zwycięzca z Villars, Jakob Schubert. A najlepiej dysponowany tego dnia Włoch Stefano Ghisolfi dokonał tego, czego nie udało się żadnemu z jego kolegów i w pięknym stylu pokonał całą drogę. Było to jego 4 zwycięstwo w historii występów w Pucharze Świata w prowadzeniu. Gratulujemy!
Podium Panów - od lewej Jakob Schubert, Stefano Ghisolfi, Alex Megos. Fot. Eddie Fowke - IFSC
Koniecznie zobaczcie skrót najciekawszych fragmentów rundy finałowej, przygotowany przez IFSC:
Komplet wyników znajdziecie natomiast TUTAJ
Źródło: IFSC/własne