Ta minimalistyczna kurteczka marki Jack Wolfskin o właściwościach wiatroszczelnych przyda się podczas jazdy na rowerze, biegania w terenie, spacerów Nordic Walking czy wszelkich innych aktywności, podczas których grozi nam wychłodzenie.
Kurtka ta jest niezwykle lekka, waży zaledwie 120 g. W dotyku przypomina szeleszczący cieniutki papier. Wiatroszczelna tkanina Stormlock Active wykonana jest z wyjątkowo cienkich nici nylonowych 15D. Dzięki zastosowaniu warstwy silikonowych polimerów nie nasiąka wodą. Na tkaninie widoczne są małe kwadraciki – to ripstop, w tym przypadku w wersji mini. Jego cechą charakterystyczną jest to, że uodpornia tkaninę na rozdarcia. I faktycznie, mimo pozornej delikatności, Spiderwind Jacket jest naprawdę mocna. Jednocześnie świetnie oddycha, oddając nadmiar wilgoci na zewnątrz. Przypominam sobie z dawnych czasów, jak latem próbowałam używać w słotowe tzw. trzydniówki mojego starego gore-texa. Świetnie sprawdzał się w górach, ale na miejskie ciepłe warunki zupełnie się nie nadawał. Było w nim gorąco i parno, szczególnie gdy wsiadło się do autobusu pełnego pasażerów. To były czasy... Jednak się zmieniają i technologie idą do przodu. Spiderwind Jacket jest idealna na takie deszczowo-letnie warunki. Choć oczywiście musimy mieć świadomość, że wodoodporność nie jest jej podstawową cechą. Wytrzyma niewielki deszcz, natomiast olbrzymiej ulewie może już nie dać rady. Ale ponieważ błyskawicznie wysycha, w przypadku poprawy pogody nadal możemy się cieszyć przyjemną ochroną przed wiatrem. Tym bardziej, że kurtka ta nie pozwoli na to, by krople zbyt szybko przesiąknęły przez tkaninę, powodując namoczenie ubrań pod spodem.
Czas przejść do szczegółów. Dużym atutem tej kurtki jest dość obszerny kaptur, który doskonale ochroni naszą głowę przed wiatrem i deszczem. Dzięki gumce ze stoperem ściągniemy go tak, by zakryć całą głowę. Choć muszę stwierdzić, że regulacja musi się odbywać za pomocą dwóch rąk. Jadąc na rowerze, nie dałam rady trzymać kierownicy, jednocześnie manipulując przy kapturze. Gumkę trzeba wcisnąć w rowek w elemencie mocującym, który wypadałoby przytrzymać drugą ręką, by się nam to udało. Lepiej rozwiązana jest regulacja dołu kurtki. Żeby ściągnąć kurtkę, tak by nam jej nie podwiewało, wystarczy przesunąć stoper na gumce. Trochę może bardziej namęczymy się w odwrotną stronę, ale jak już nam niedogodne warunki nie doskwierają i robi się cieplej, to człowiek mobilizuje się do większego wysiłku :)
Wracając jednak do kaptura, ma on z tyłu gumkę, która pozwala go lepiej dopasować do głowy, choć niestety nie jest w tym miejscu regulowana. Usztywniony daszek nieco zsuwa się na twarz, ale radzę sobie z nim tak, że wywijam go do góry. Uważam, że bez kaptura ta kurtka byłaby o połowę mniej funkcjonalna niż dzięki niemu.
Ciekawostką jest możliwość spakowania kurtki do jej własnej kieszeni. Jedyna kieszeń, którą posiada, to napoleońska na piersi. Jest dość spora i na pewno zmieścimy w niej wszystko, co potrzebne jest nam na trening. Gdy uznamy, że kurtki już nie potrzebujemy, wystarczy ją w nią wcisnąć i w ten sposób powstały pokrowiec zapiąć na suwak (który jest dwustronny – z jednej strony zamek z wygodną patką zapina kieszeń, z drugiej nasz woreczek z niej powstały). Przydałaby się choć mała pętelka służąca do przymocowania tak zwiniętej kurtki np. do plecaka, torebki czy biodrówki. Mogłaby to być też gumka służąca skompresowaniu pakunku. Kieszeń jest bowiem dość obszerna, a kurtkę można spokojnie „ugnieść” do mniejszych rozmiarów - zmieści się nawet wewnątrz pasa biegowego. Gdy ponownie ją wyciągniemy, musimy być przygotowani na to, że będzie wyglądała na „nieco” pogniecioną. Na szczęście po pewnym czasie od rozłożenia sama wraca do poprzedniego wyjściowego stanu.
Szlufkę do powieszenia kurtki mamy umieszczoną z nietypowej strony, bo od zewnątrz pod kapturem. Cenię takie rozwiązanie, gdyż mam wrażenie, że dzięki temu jest mniej wrażliwa na zerwanie. Kurtka posiada także dyskretne odblaski, przede wszystkim w postaci loga firmy Jack Wolfskin obok kieszeni z przodu oraz na plecach. Obydwa rękawy otrzymały „pieczątkę” z wilczą łapą – symbolem marki. Z tyłu chronią nas zaś odblaskowe półksiężyce.
Gdyby nie to, że kurtka ta ma zastosowanie sportowe, mogłabym nazwać ją „elegancką” – odzież Jack Wolfskin posiada swój specyficzny urok. Moja jasna kurtka ma minimalistyczne detale kontrastujące z całością, wszystkie tego samego koloru – zamek przy kieszonce na piersi, tasiemka wszyta pod głównym suwakiem oraz gumki ściągające przy kapturze i u dołu kurtki. Niby nic, a jednak...
Kurtkę tę użytkownicy będą cenić przede wszystkim za jej walory wiatroszczelne. Zaskakująca jest jednak także odporność na wchłanianie wody. Minimaliści skupią się zapewne na możliwościach kompresyjnych i niskiej wadze. Kobiety na uroku wyglądu zewnętrznego. A wszyscy będą zachwyceni właściwościami oddychającymi.
Kamila Gruszka
Ceneria.pl
Pełna wersja recenzji dostępna jest na www.ceneria.pl.