Przez dziesięciolecia Dynafit kojarzył się głównie ze świetnym i innowacyjnym sprzętem skiturowym. Jednak mniej więcej od momentu, kiedy pojawił się prawdziwy boom na bieganie w górach, konstruktorzy firmy robią wszystko, aby zasłużyła na miano topowej także w tej dziedzinie. I, trzeba przyznać, zazwyczaj wychodzi im to bardzo dobrze, o czym mogłem się przekonać, testując tytułowy model.
Od pierwszego włożenia butów zaskoczyło mnie, jak dobrze trzymają one piętę. Mam bowiem specyficzną budowę stopy i nawet jeśli wybrane modele nie obcierają mnie w okolicach pięty, muszą tu występować minimalne „luzy”, co po długim użytkowaniu skutkuje dziurami w wyściółce. Mam wrażenie, wprawdzie jeszcze niepoparte długim używaniem, że ten model Dynafita będzie pod tym względem wyjątkiem, bowiem pięta wydaje się być zrośnięta z butem. Jest to prawdopodobnie zasługa Rubber Tension – rodzaju grubego, gumowego pasa okalającego tylną część Alpine Pro. Buty świetnie leżą też na całej stopie i są bardzo wygodne nawet po kilku spędzonych w nich godzinach. Tyle że mam bardzo szerokie stopy, więc nie jestem pewien, jak model ten sprawdzi się w przypadku węższych.
Jestem przyzwyczajony do tasiemki na pięcie, która ułatwia wkładanie butów. Z początku sądziłem, że jej brak będzie mi przeszkadzał. Okazało się, że błędnie – Alpine Pro wydają się same „wskakiwać” na stopę. Bardzo odpowiada mi też budowa języka z otworem, która ułatwia jego optymalne ułożenie i naciągnięcie. Patent z chowaniem linki systemu Quick Lacing pod specjalnym, dużym panelem jest znakomity – mam wrażenie, że wygodniejszy niż kieszonka u góry języka.
Specjalna konstrukcja Alpine Rolling, polegająca na większym skrzywieniu podeszwy, oraz podeszwa Vibram Alpine Pro z bardzo przyczepnej gumy Megagrip sprawiają, że opisywany model to prawdziwa petarda pod względem dynamiki, szczególnie na podbiegach.
Testowany Alpine Pro jest – według producenta – dedykowany do biegów na średnich dystansach, co jednak oznacza w tym przypadku maksymalny dystans maratonu. Nie są więc przeznaczone jedynie do biegów ultra. I faktycznie: amortyzacja stoi na wysokim poziomie, choć – podobnie jak stabilizacja – na pewno nie tak wyśrubowanym, jak w modelach do ultramaratonów. Za to niska waga, jak na całkiem masywnie wyglądający but, jest imponująca.
Gorzej niestety jest z oddychalnością. Teraz, jesienią, buty sprawują się pod tym względem optymalnie. Ale podczas pierwszych testów w bardzo ciepłe dni czułem, że nie jest to ich mocna strona.
Trwałość lekkich modeli butów trailrunningowych jest delikatną kwestią – zwykle starczają najwyżej na jeden intensywny sezon. Przy zastosowaniu lekkich materiałów do budowy cholewki i śródpodeszwy oraz bardzo przyczepnej gumy w podeszwach nie ma w tym nic dziwnego. Omawiany model Dynafita na pewno nie odstaje in minus w tej kategorii, ponieważ większość użytych materiałów sprawia bardzo solidne wrażenie i dobrze przeszła pierwsze testy. Wyjątkiem jest pianka w środpodeszwie, która wydaje się zbyt delikatna i zapewne można by ją pokryć warstwą wzmacniającą.
Reasumując: jak widać po powyższym zestawieniu wielu zalet i dwóch nieco mniej istotnych wad, ocena tego modelu Dynafita musi być wysoka. Dla mnie osobiście to jedne z najlepszych butów z tej kategorii, jakie miałem okazję testować.